Reklama
ZOBACZ GALERIĘ >>>
Jaskinia bez barier

Przemek Kowalik ma 43 lata i od kilkunastu porusza się na wózku. W ramach projektu „POWER TEAM: Głębia marzeń” chce w październiku zejść, w asyście kilkuosobowego zespołu wspinaczy i ratowników, do głębokiej na ponad 75 m Jaskini Studnisko w Górach Sokolich.

Reklama

- Przedsięwzięcie to nie tylko wyzwanie dla Przemka. Ma motywować innych i uzmysłowić, jak ważne jest wsparcie i współdziałanie. Stąd hasło naszej akcji: „Razem to możliwe!” – podkreśla psycholog Joanna Skorupska-Górska, jedna z inicjatorów wydarzenia.

- Ta jaskinia to coś więcej niż marzenie. W tym miejscu jest jakaś magia – mówi Przemek Kowalik. – Ale najważniejszy jest przekaz: każdy z nas może wszystko, jeśli tylko nie zostaniemy sami. Ja sam przy akcji jaskiniowej niewiele zrobię. Tylko dzięki pomocy całej drużyny to będzie możliwe! – dodaje.

Głębia marzeń

Odważnych pomysłów Przemkowi nie brakuje. Przed wypadkiem samochodowym skakał na bungee. Marzył mu się skok ze spadochronem, ale nie pozwalały na to finanse. Skoczył po wypadku. Chciałby kiedyś jeszcze wybrać się na Antarktydę, jak Jasiek Mela albo ponurkować.

Trzynaście lat temu, po poważnym wypadku samochodowym, w którym, wskutek przerwania rdzenia kręgowego, został sparaliżowany od pasa w dół, napisał do prezydenta prośbę o zgodę na eutanazję. Nie otrzymał jej, za to dzięki pomocy wielu ludzi i własnej determinacji, zaczął walczyć o ciekawe życie. Na wózku przemierzył tysiące kilometrów po Polsce i Europie.

Jest wolontariuszem motywacyjnym w Hospicjum Palium w Poznaniu i fundraiserem w Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Chce pokazać innym, że wszystko, co osiągnął stało się możliwe dzięki przyjaznym ludziom, których spotkał na swojej drodze.

- Trzeba być otwartym na świat i na ludzi, bo tylko dlatego wiele się w życiu dzieje. Warto udowadniać sobie i światu, że nawet skomplikowane rzeczy są możliwe. Wiem, że możemy tym zachęcić inne osoby do działania, nawet jeśli to nie jest łatwe - mówi Przemek.

„Power life”

Dwa lata temu, z inicjatywy psycholog, terapeutki i wolontariuszki Joanny Skorupskiej-Górskiej, w Poznaniu powstała drużyna „Przemek Kowalik POWER LIFE”, która wystartowała w światowym biegu charytatywnym Wings For Life. Rok później zespół POWER LIFE liczył już 45 biegaczy, którzy w sumie przebiegli 600 km – kilkukrotnie więcej niż w 2015 roku.

Razem pobiegliśmy dla tych, którzy biegać nie mogą. Dla Przemka. Byłam pod wrażeniem, jak drużyna się rozrasta, jak ludzie potrafią się zjednoczyć wokół jednej idei. To taka siła, która wymyka się spod kontroli – mówi Joanna Skorupska-Górska. – Biegli z nami ludzie nie tylko w Poznaniu, mieliśmy swoich reprezentantów w Portugalii, a nawet w Chile! – dodaje.

Jak zaznacza terapeutka, każde takie wydarzenie rodzi nowe pomysły, czasem zupełnie nieoczekiwane.

Razem to możliwe

Tak było podczas tegorocznego biegu, kiedy w rozmowie z jednym z zaproszonych biegaczy Łukaszem Szwarczyńskim pojawił się pomysł zejścia do najgłębszej jaskini na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

Łukasz jest ratownikiem wysokościowym w Specjalistycznej Grupie Poszukiwawczo-Ratowniczej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. Zdaje sobie sprawę, że zadanie nie będzie łatwe. Sam intensywnie wspina się w Tatrach, Alpach i górach wysokich, a od wielu lat zajmuje się też prowadzeniem aktywności osób niepełnosprawnych w górach.

– Dużo zależy od samego Przemka. Musi bezgranicznie zaufać kilku facetom, którzy go zwiozą do jaskini. Musi zaufać, że profesjonalny sprzęt, w połączeniu z naszą wiedzą, da mu maksimum bezpieczeństwa – podkreśla.

Dodaje, że niezwykle ważne jest dobre przygotowanie pod kątem odzieży, bo Przemek bardzo szybko się wychładza, a akcja będzie trwała kilka godzin.

Reklama

Będziemy też jeszcze ćwiczyć wszystkie układy i operacje sprzętowe. Liczy się jest każdy szczegół.

Reklama
Reklama
Reklama