Reklama

Atlantis The Palm to gigantyczny hotel, zajmujący obszar porównywalny do 60 boisk piłkarskich na Wembley, w którym znalazło się ponad 1500 pokoi, a także królewski apartament na ostatnim piętrze z widokiem 360 stopni na Dubaj. Za noc w tym luksusowym miejscu trzeba zapłacić aż 30 tysięcy dolarów, czyli ok. 120 tysięcy złotych! - Gość rekordzista spędził w nim aż 20 dni - zdradza Andrea Krenn z hotelu.

Reklama

Luksus za drewnianymi drzwiami

Andrea prowadzi mnie więc do królewskiego apartamentu, o którym hotelowi goście opowiadają sobie legendy, ale mało kto może tam zajrzeć. Za niepozornymi drewnianymi drzwiami, na które w głównym holu raczej nikt nie zwraca uwagi, znajduje się winda wioząca mnie wprost do świata jeszcze większego luksusu, przepychu, ludzkiej fantazji i milionów dolarów jakie pewnie pochłonęło wyposażenie tego miejsca. Są tu trzy sypialnie, pokój klubowy z barem i stołem bilardowym, ogromna jadalnia, pokoik biurowy, w którym można popracować i przestronny salon. Do tego kilka łazienek. I TEN widok na miasto!

Przechadzając się w szortach po wyłożonych marmurami posadzkach i przyglądając się wytwornie urządzonym wnętrzom czuję się tutaj nie na miejscu. Bogactwem, nie zawsze gustownym, faktycznie bije tu po oczach. - Mieszkały tutaj jakieś sławy? - pytam Andreę. - Tego nie mogę powiedzieć - słyszę. No tak, przecież dyskrecja pracowników hotelu to rzecz święta. Wspomniany wcześniej rekordzista za swój pobyt zapłacił ponad 2 miliony złotych! - Kiedy goście zostają na dłużej, mogą liczyć na zniżkę, cena jest indywidualnie negocjowana - wyjaśnia Andrea, gdy zjeżdżamy do głównego hotelowego lobby, w którym stanęła niezwykła 30-metrowa rzeźba z dmuchanego szkła, stworzona przez amerykańskiego artystę Dale’a Chihuly’ego. Składa się z 3 tysięcy ręcznie wykonanych elementów, które do Dubaju przyleciały z Seatle. Całość instalacji poskładano na miejscu. Dzisiaj to ulubione miejsce do zdjęć selfie turystów z całego świata.

Świat podwodny

Ale na Instagramie mnóstwo też zdjęć jedzenia! W Atlantisie są bowiem aż 23 restauracje i bary serwujące dania z całego świata (w tym najdroższą na świecie wołowinę z Kobe, za porcję której trzeba tu zapłacić ponad tysiąc złotych). Goście chwalą się też fotkami z największego na Bliskim Wschodzie aquaparku oraz akwariów, które stały się domem dla 65 tysięcy morskich zwierząt (opiekuje się nimi aż stu pracowników). W jednym z nich pierwszy raz w życiu nurkuję.

Po godzinnym kursie, na którym uczę się m.in. znaków, jakimi instruktor będzie się ze mną komunikował, a także prawidłowego oddychania i obsługi sprzętu, jestem gotowy do zanurzenia. Jednak myśl o pływających w tym akwarium wypełnionym 11 milionami litrów słonej wody, olbrzymich płaszczkach i rekinach paraliżuje mnie zupełnie. Pod wodą zapominam o równomiernym oddychaniu, pokazuję instruktorowi, że chcę się wynurzyć. Po kilku próbach (i zapewnieniach mojego przewodnika Ibrahima, że rekiny były wcześniej karmione) udaje mi się wreszcie zejść do podwodnego świata. Na 10 metrach głębokości czuję się jak ryba w wodzie! Po 20 minutach przygody znów jestem na powierzchni wody. - To co, jutro znów nurkujemy? - pytanie Ibrahima jest czysto retoryczne. Przecież zdjęcia i filmy z nurkowania zrobią furorę wśród znajomych na moim Instagramie.

Zobacz "Tajemnice hotelu Atlantis The Palm":

Reklama

Michał Cessanis

Reklama
Reklama
Reklama