Poradnik travelera - kupujemy namiot
Od niskich, niemal niewidocznych w trawie namiotów idealnych dla ornitologów po mini-hotele z garażem na rowery i miejscem dla psa. Od różnorodności namiotów niejednemu kupującemu może się zakręcić w głowie.
Z tropikiem w tropiki
Zwłaszcza gdy nie ma do końca sprecyzowanych wymagań. Żeby uniknąć tych zawrotów głowy, przed wy- braniem się do sklepu trzeba odpowiedzieć sobie na kilka pytań: jak duży i jak ciężki namiot jest nam potrzebny oraz w jakich warunkach będziemy go używać. Ale nawet gdy już to wiemy, wybór nie będzie łatwy. Zarezerwujmy więc na to trochę czasu – warto obejrzeć różne modele, rozłożyć je, przymierzyć się do nich i porozmawiać ze sprzedawcą – dobre sklepy zatrudniają fachowców, którzy są prawdziwą skarbnicą wiedzy i chętnie służą radą.
Igloo, tunel?
Kształt idealnego namiotu zależy od rodzaju planowanych wyjazdów. Amatorzy pól kempingowych, którzy docierają na nie własnym samochodem, mogą zdecydować się na wygodny namiot o nie-mal hotelowym standardzie, ważący nawet 20 kg i wymagający niemało gimnastyki przy rozkładaniu.
Takie modele zupełnie nie wchodzą w grę przy eskapadach, podczas których nosimy cały bagaż na plecach, a warunki do rozkładania nie zawsze są najlepsze. Przy takich wyprawach najlepiej sprawdzają się namioty igloo oraz tunelowe. Można tu znaleęć naprawdę lekkie modele – „jedynki” już o wadze 1,5 kg. Poza tym są łatwe w rozstawieniu. W trudnych warunkach najlepiej jednak sprawdza się igloo – samonośna konstrukcja oparta na skrzyżowanych pałąkach, która może funkcjonować bez śledzi i szpilek. To idealne na góry, gdy rozstawiamy namiot na skalistym podłożu, a także na piaszczystej pustyni, gdzie trudno wbić śledzia. Można go też przenosić bez składania w inne miejsce – by wysuszyć na słońcu albo schować w cień. Konstrukcja igloo jest bardzo stabilna, świetnie się sprawdza na wietrze i przy obfitych opadach śniegu. Wadą takich namiotów jest zaś minimalny przedsionek lub wręcz jego brak oraz to, że wysokość maksymalną osiągają jedynie w miejscu skrzyżowania pałąków, a w pozostałej części namiotu jest o wiele niżej. Ale coś za coś.
Na sympatię podróżników zasłużyły sobie też namioty tunele. Są praktyczne, ale przede wszystkim wygodne: dają dużą powierzchnię użytkową w stosunku do powierzchni całkowitej, maksymalną wysokość zachowują na całej swej długości, mają zwykle funkcjonalne, obszerne przedsionki o wysokości namiotu, w których można schować bagaż, a przy złej pogodzie nawet gotować. Ich konstrukcja umożliwia też dobrą wentylację. Dają całkiem niezłą stabilność na wietrze (warto użyć odciągów).
Zarówno w tunelach, jak i w igloo do napinania tkaniny stosuje się dziś głównie wygodne pałąki. Przy wyborze namiotu powinniśmy zwrócić na nie uwagę – także one decydują o wartości naszego sprzętu. Mają być wytrzymałe i sprężyste (również w niskich temperaturach), odporne na wielokrotne zginanie i lekkie. Robi się je głównie z dwóch materiałów: tańsze z włókna szklanego, droższe i bardziej wytrzymałe – z duraluminium (te są niezbędne na zimowe eskapady).
Żeby woda nie kapała na twarz
Na szczęście ciężkie i niepraktyczne tkaniny, z których kiedyś robiono namioty, odchodzą w zapomnienie. Wypierają je nowoczesne materiały o takich właściwościach, o jakich jeszcze niedawno podróżnicy tylko śnili: poliamidy, poliestry, wzmocnione jeszcze odpowiednią impregnacją (silikon lub powłoka teflonowa). Dzięki nim namioty zyskały większą wodoodporność i nie są już takie ciężkie. Według europejskich norm DIN za wodoodporny uznaje się materiał, który wytrzyma napór 1500 milimetrowego słupa wody (porównywalne do dużego deszczu) i nie przemoknie. Jeszcze wyższą nieprzemakalność powinna mieć podłoga namiotu – ma styczność z mokrą trawą, śniegiem, poza tym jest obciążona. Niezbędne minimum tutaj to 3000 mm słupa wody. Jednak często i to nie wystarcza, żeby na śniegu wciąż pozostała sucha (potrzebna jest wtedy o wodoodporności nawet do 10 tys. mm). Pamiętajmy jednak, że tak silnie wodoodporna podłoga oznacza bardzo wysoką cenę namiotu. Może więc zamiast tego lepiej zastosować folię, którą rozłożymy pod rozbijanym namiotem? Takie rozwiązanie polecają podróżnicy także wtedy, gdy rozbijamy namiot na nierównej powierzchni, która może poszarpać podłogę – skałach, szyszkach itp.
Wentylacja z tropikiem
Z tropikiem czy bez – na takie pytanie też musimy sobie odpowiedzieć. Na szczęście gdy wiemy, po co nam namiot, nie jest to trudne. Konstrukcje dwuwarstwowe – zewnętrzny tropik i wewnętrzna sypialnia – w połączeniu z dobrym materiałem dadzą nam sporo możliwości. Tropik z wodoodpornego materiału chroni przed deszczem i wiatrem, a wykonana z oddychającego materiału sypialnia zapewnia przepuszczanie pary wodnej i zdecydowanie lepszą wentylację niż w przypadku jednej warstwy. Pamiętajmy, że śpiąca w namiocie osoba wytwarza niemało pary, do tego dochodzi wilgoć z przepoconych ubrań, mokrych butów czy podłoża. Bez dobrego systemu wentylacji para skrapla się na ścianach i skapuje na śpiące osoby.
Dlatego zwróćmy uwagę na system wentylacyjny: w tropiku powinny być przynajmniej dwa otwory wentylacyjne, najlepiej z możliwością regulacji wielkości, aż do całkowitego zamknięcia (ważne przy silnych wiatrach).
Sporo dwuwarstwowych namiotów ma możliwość rozstawienia tylko jednej części: samego tropiku albo tylko sypialni. To też może się przydać. Podczas deszczu możemy szybko rozstawić tropik, by się pod nim schować. Gdy przygotowujemy nocleg, możemy najpierw rozstawić tropik, a potem, już nie moknąc – suchą sypialnię.
Jeśli wybieramy się w gorące kraje, dwuwarstwowy namiot też się sprawdzi. Rozstawiona sypialnia może spełniać funkcję moskitiery. Namioty jednopowłokowe są wykonane z nowoczesnych materiałów, które też są wodo- i wiatro- szczelne. Ale choć są lżejsze niż dwupo-włokowe i szybciej się je rozstawia, mają problemy z wentylacją i nie dają tak szerokich możliwości wykorzystania.
Diabeł tkwi w szwach, zamkach, klapach, kolorach
Gdy już wybraliśmy odpowiedni model, warto rozłożyć namiot i wejść do środka. Bierzemy się teraz za sprawdzanie szczegółów. To w nich – jak zawsze – tkwi diabeł. Sprawdęmy jakość szwów – te w tropiku muszą być podklejone, by się nie przetarły i nie przepuszczały wody. Obejrzyjmy dokładnie, czy się nie prują i nie odklejają. Zamki też muszą być solidne i niezawodne – przetestujmy, czy lekko się przesuwają.
Trzeba też pamiętać o rozwiązaniach usprawniających namiotowe życie. Warto zastanowić się nad wyborem namiotu dwuwejściowego: zyskujemy wtedy lepszy dostęp do plecaków, ułatwia to także wentylację, suszenie wnętrza, a w wypadku silnego wiatru – umożliwia wejście do namiotu od strony zawietrznej.
Okna z przezroczystej folii poprawiają oświetlenie wnętrza przedsionka, nie zawsze są jednak korzystne – folia sztywnieje na mrozie i łatwo ulega uszkodzeniu. Dodatkowo jest znacznie cięższa od materiału tropiku.
Jeśli wybieramy się na zimową wyprawę, warto zaopatrzyć się w namiot z fartuchami – dzięki temu śnieg nie będzie podwiewał pod tropik.
Gdy już uporaliśmy się z decyzjami, jak duży i z czego powinien być namiot, został nam jeszcze przyjemny wybór: koloru. Jasne i stonowane nie przyciągają owadów, mniej się nagrzewają i jest w nich po prostu jaśniej. Jaskrawy namiot zaś będzie lepiej widoczny podczas zimowej wycieczki w góry.
Na koniec dobra rada dla tych, co już namiot kupili: starajmy się – w miarę możliwości, oczywiście – rozkładać namiot w cieniu, ponieważ tropik (o ile nie jest UV-odporny) stojąc w pełnym słońcu, szybciej traci parametry nieprzemakalności i po kilku sezonach może zacząć przemakać. Nie mówiąc już o tym, że w takim „słonecznym” namiocie nie sposób wytrzymać.