Lot w klasie biznes z Dubaju do Warszawy. Ile to kosztuje i co warto wiedzieć?
Zdarzyło mi się kilka razy lecieć klasą biznes. Jednak zdecydowanie jestem pasażerem klasy ekonomicznej, w której decyduję się na jeden dodatkowy wydatek – dopłatę za miejsce XXL, tak żeby mieć więcej miejsca na nogi. Podróżuję też często z własnym jedzeniem (samolotowy catering rzadko mi smakuje). Jednak tym razem z Dubaju do Warszawy leciałem linią flydubai w klasie biznes i mogłem ją przetestować. Jakie są moje wrażenia?
W tym artykule:
- Klasa biznes. Jak wygląda lot?
- Posiłki w klasie biznes
- Łóżko to jednak nie wszystko
- Ile kosztuje lot w klasie biznes?
- Jak zapłacić mniej za klasę biznes?
Flydubai to linia lotnicza obsługująca połączenia z Dubaju do Warszawy oraz Krakowa, a od 29 października 2023 r. także do Poznania. Loty realizuje Boeingami 737 MAX. Te bardzo popularne wąskokadłubowe samoloty mają m.in. także LOT, Ryanair czy czarterowa linia Enter Air. Z tą jednak różnicą, że we flydubai można podróżować klasą biznes z prawdziwego zdarzenia. Zamontowano w niej w pełni rozkładane do pozycji łóżka fotele. Jak zatem przebiegła moja sześciogodzinna podróż?
Klasa biznes. Jak wygląda lot?
„Grunt to siedzieć po odpowiedniej stronie kotarki” – powtarzają stali bywalcy „bizneski”. Zanim jednak rozsiadłem się wygodnie po tej „odpowiedniej” stronie, odprawiłem bagaż przy stanowisku dla pasażerów biznesowych w terminalu 3 międzynarodowego lotniska w Dubaju (DXB). Przeszedłem priorytetową kontrolę bezpieczeństwa i mogłem odpocząć przed lotem w saloniku biznes linii lotniczej Emirates. Flydubai i Emirates mają zawartą umowę partnerską, co oznacza także m.in. zbieranie mil we wspólnym programie lojalnościowym Skywards. Następnie specjalny autobus tylko dla pasażerów klasy biznes (podczas lotu do Warszawy było nas jedynie trzech) zawiózł mnie do samolotu.
Usiadłem na miejscu 2E. Stewardesa podała mi przed startem szklaneczkę soku pomarańczowego oraz zwilżony ręcznik do wytarcia dłoni i twarzy. W samolocie, którym podróżowałem, miejsc w klasie biznes było 10, w układzie 2-2, 1-1, 2-2. Tak więc moje miejsce było pojedynczym, co dawało mi jeszcze więcej prywatności.
Fotel wyposażony był w indywidualną lampkę do czytania, gniazdka do ładowania komputera, czy telefonu i kilka schowków na podręczne rzeczy. Były także słuchawki z redukcją szumów i 11,6-calowy ekran dotykowy. Za jego pomocą mogłem sterować rozrywką pokładową – oglądać filmy, słuchać muzyki czy patrzeć na mapę lotu. Co ciekawe, w klasie ekonomicznej flydubai za korzystanie z rozrywki pokładowej trzeba zapłacić. Ceny są różne w zależności od wybranego pakietu.
Posiłki w klasie biznes
Po osiągnięciu wysokości przelotowej otrzymałem menu z trzema posiłkami do wyboru oraz kartą darmowych napojów bezalkoholowych i alkoholowych. I tu też jest spora różnica w porównaniu z klasą ekonomiczną przewoźnika. Tam pasażerowie otrzymują jeden darmowy posiłek (do wyboru wege lub mięsny) i jeden malutki kubeczek wody mineralnej o pojemności 100 ml. Za dodatkową wodę czy przekąski muszą już zapłacić. Butelka wody 0,5 l kosztuje ok. 8,5 zł, butelka wina 187 ml – ok. 40 zł.
W klasie biznes mogłem zamówić naleśniki z kurczakiem, podawane z brokułami marchewką, linguine z krewetkami w pomidorowym sosie albo risotto z grzybami. Przed podaniem posiłku stewardesa rozłożyła stolik wysuwany z mojego fotela i nakryła go białym obrusem. Zdecydowałem się na pierwsze danie, które zostało mi zaserwowane na porcelanie. Dodatkowo otrzymałem sałatkę z rukoli z pomidorkami cherry, ogórkiem i papryką. A na deser – francuskie ciasto z kremem kawowym. Poprosiłem także o kieliszek wina. Po obiedzie poczęstowano mnie także truflowymi chipsami, orzeszkami i czekoladkami.
Wciskając jeden z przycisków na panelu sterowania fotelem rozłożyłem go do pozycji leżącej. Przykryłem się kocem i zasnąłem na ponad trzy godziny. Po przebudzeniu, godzinę przed lądowaniem na lotnisku Chopina w Warszawie, otrzymałem drugi, znacznie skromniejszy posiłek. Była to kanapka z kurczakiem i orientalnymi przyprawami.
Łóżko to jednak nie wszystko
Zdecydowanie największym atutem tej podróży był fotel rozkładany do pozycji łóżka. Po kilkugodzinnej podróży spędzonej głównie na leżąco, wysiadłem bardzo zrelaksowany.
Było też kilka zaskoczeń. Zazwyczaj pasażerowi klasy biznes otrzymują podczas lotu okulary do spania, zatyczki do uszu oraz kosmetyczkę z zestawem małych kosmetyków. Tego we flydubai nie ma. Kilka razy szwankował też system rozrywki pokładowej – zacinały się filmy i nie mogłem ich obejrzeć. Cóż, złośliwość rzeczy martwych. Na szczęście sytuację poprawiło kilkukrotne zresetowanie systemu przez przemiłą załogę pokładową.
Uważam też, że jak na klasę biznes bardzo skromny był wybór posiłków. To była komfortowa podróż, ale zabrakło mi efektu „wow”.
Ile kosztuje lot w klasie biznes?
Flydubai uznawana jest za tanią linię lotniczą. Za bilet w dwie strony na trasie Warszawa-Dubaj-Warszawa trzeba zapłacić ok. 500 euro, czyli ok. 2250 zł. Klasa biznes to już jednak ogromny wydatek. Ceny biletów zaczynają się w niej od ok. 2890 euro – ok. 13 000 zł.
Jednak porównując to z ceną klasy biznes np. z LOT-u, który na tej trasie także realizuje połączenia Boeingami 737 MAX, a w których klasa biznes ma takie same siedzenia jak ekonomiczna, a kosztuje prawie 11 000 zł, cena flydubai już tak wysoka może się nie wydawać. Droższa jest natomiast klasa biznes w liniach lotniczych Emirates – kosztuje ponad 16 000 zł.
Jak zapłacić mniej za klasę biznes?
A teraz najważniejsze pytanie. Czy są sposoby na to, by lot w klasie biznes odbyć za znacznie mniejsze pieniądze?
Błędy w taryfach
Można liczyć na błędy w taryfach. Jeśli przewoźnik nie anuluje zakupionych przez nas w ten sposób tanich biletów, wybierzemy się w bardziej komfortową podróż. Mnie udało się tak właśnie polecieć w klasie biznes do Bangkoku w dwie strony za ok. 3800 zł. Błędy w taryfach zdarzają się jednak rzadko, podobnie jak promocje przewoźników na loty w biznesie (o ofertach typu dwie osoby w cenie jednej można już niemal zapomnieć). Ale są też inne sposoby na lepsze miejsca.
Program lojalnościowy
Jednym z nich jest uczestniczenie w programie lojalnościowym linii lotniczych, gdzie za każdy lot otrzymuje się punkty bądź mile. Te można wymienić np. na podwyższenie klasy lotu, kupując wcześniej bilet w klasie ekonomicznej. Jednak trzeba naprawdę sporo latać. Do tego kupując bilety nie wybierajmy najtańszych taryf light – tylko z bagażem podręcznym, za które otrzymuje się bardzo mało mil. Lepiej stawiać na nieco droższe, typu basic z bagażem rejestrowanym, żeby uzbierać tysiące mil i z nich kiedyś skorzystać.
O możliwość upgrade’u warto spytać podczas odprawy na lotnisku. Wówczas można zapłacić mniej. Podobnie jak pytając o taką możliwość na pokładzie samolotu. W taki sposób przesiadłem się do biznesu za 1700 zł dopłaty podczas lotu z Amsterdamu do Bogoty.
Licytacja miejsc
Na popularności zyskują też licytacje miejsc. Taka opcja dostępna jest w liniach flydubai, ale też w LOT, Lufthansie i wielu innych. Kilka razy z niej skorzystałem. Na czym polega taka aukcja?
Po zakupie biletu w klasie ekonomicznej, na stronie konkretnego przewoźnika podaje się konkretną kwotę, jaką możemy zapłacić za miejsce w wyższej klasie – premium economy lub biznes – na każdym odcinku lotu. Licytacja kończy się na 24 godziny przed planowaną podróżą. Jeśli nasza stawka zostanie zaakceptowana, natychmiast zostaniemy o tym poinformowani mailowo, a zaproponowana przez nas kwota zostanie automatycznie ściągnięta z konta. I tak można mieć lepsze miejsce nawet za połowę ceny. A to, przy lotach znacznie dłuższych niż ten do Dubaju, staje się opłacalne.
Udało mi się to podczas podróży linią lotniczą Lufthansa z Warszawy z przesiadką we Frankfurcie do Buenos Aires. Wziąłem udział w aukcji miejsca w klasie biznes na odcinku z Frankfurtu do Buenos Aires (to prawie 14 godzin lotu). Ustawiłem kwotę jaką mogę dopłacić na najniższą z możliwych – 650 USD czyli ok. 2740 zł. I wygrałem licytację. Być może nikt inny nie brał w niej udziału i nie ustawił wyższej kwoty, jaką mógłby zapłacić. W każdym razie byłem wtedy szczęściarzem. I takiego szczęścia wam w podróży życzę. Bo czy choć raz nie mieliście ochoty usiąść „po drugiej stronie kotarki”?