Zajrzyj do jednej z rybackich wiosek Mjanmy. Tu praktycznie nie ma turystów! [TYLKO U NAS]
Życie mieszkańców Gyeiktaw toczy się wokół połowu ryb. Relację specjalnie dla nas przygotowała blogerka Dominika Kustosz.
1 z 14
2
Niecałe 2 km na południe od Ngapali znajduje się maleńka rybacka wioska Gyeiktaw. Prowadzi przez nią jedna szutrowa droga otoczona kilkunastoma, a może kilkudziesięcioma domami zrobionymi z trzciny, bambusa i palm.
Fot. Dominika Kustosz
2 z 14
3
Do Gyeiktaw trzeba koniecznie pojechać przed świtem, gdy na zewnątrz jest jeszcze zupełnie ciemno.
Gdy pierwsze promienie słońca wydobywają się ponad horyzont w wiosce nikt już nie śpi. Przed domami na maleńkich ogniskach grzeje się woda na herbatę, a unoszący się z nich dym snuje się dookoła domów i pomiędzy palmami.
To wręcz wymarzony moment do fotografowania.
Fot. Dominika Kustosz
3 z 14
4
Nim pierwsze łodzie przybiją do plaży kobiety rozsypują na piasku słomę, a na niej rozkładają niebieskie płachty. Wzdłuż niej układają własnoręcznie plecione kosze.
W ich ruchach widać pośpiech, ale także rutynę. Łatwo się domyślić, że wykonywane czynności powtarzają od lat i uczą się ich przekazując ten poranny rytuał z pokolenia na pokolenie.
Przyglądając się twarzom kobiet widać, że pracują tutaj nie tylko młode dziewczyny, ale także panie w średnim wieku i staruszki.
Fot. Dominika Kustosz
4 z 14
5
O wschodzie słońca do plaży przypływają pierwsze kutry i łodzie. Mężczyźni w pośpiechu wyładowują z nich efekty nocnych połowów.
Plecione kosze wydają się pękać od ilości znajdujących się w nich ryb. Pod ich ciężarem uginają się chude sylwetki mężczyzn i kobiet.
Fot. Dominika Kustosz
5 z 14
6
W czasie gdy dorośli pracują, dzieci zajmują się sobą. Nikt ich nie pilnuje, niktnie strofuje. Ganiają się po plaży, małymi podbierakami wyławiają ryby, które wypadły z koszy lub huśtają się na linach kotwicznych. Ich śmiech i radosne nawoływania słychać wszędzie.
Fot. Dominika Kustosz
6 z 14
7
Starsze dziewczynki opiekują się najmłodszym rodzeństwem. Maluchy bawią się czym popadnie. Raz jest to dętka, innym razem znaleziona na plaży muszelka.
Fot. Dominika Kustosz
7 z 14
8
W kilkanaście minut niebieskie płachty zapełniaja się drobnymi rybkami. Wraz z ich zwiększającą się liczbą, wzrasta natężenie coraz mniej przyjemnego zapachu rybiego mięsa.
Fot. Dominika Kustosz
8 z 14
9
Niewielka część ryb odkładana jest na własny użytek i od razu rozkładana na specjalnych konstrukcjach. Przez najbliższe dni ryby będą suszone podmuchami wiatru i promieniami słońca.
Fot. Dominika Kustosz
9 z 14
10
Gdy wszystkie ryby są posegregowane zaczyna się prawdziwy harmider. Od teraz trwa sprzedaż najlepszych okazów. Ryby i owoce morza kupowane są przez szefów kuchni z pobliskich restauracji i hoteli.
Co ciekawe, o ile kupnem zajmą się mężczyźni, to sprzedają tylko kobiety. Doskonale znają wartość towaru, więc targowanie się z nimi jest niezwykle trudne (choć możliwe). W trakcie tych negocjacji na plaży słychać jedynie podniesione głosy targujących się.
Fot. Dominika Kustosz
10 z 14
11
Kupcy wracają z towarem prosto do restauracyjnych i hotelowych kuchni, by ze świeżych ryb przygotować najsmakowitsze dania, które zaserwują swoim gościom w porze lunchu i na kolacje.
O ile w ciągu dnia zjada się głównie ryby, to wieczorem serwowane są przede wszystkim owoce morza, a w szczególności wyśmienite homary, które są lokalną specjalnością.
Fot. Dominika Kustosz
11 z 14
12
Gdy targi dobiegają końca gwar na plaży powoli przycicha. Jednak mieszkańcy wioski wciąż się krzątają.
Kobiety myją w morzu kosze, a mężczyźni zajmują się drobnymi naprawami łodzi i sieci.
Fot. Dominika Kustosz
12 z 14
13
Nagle plaża cichnie i staje się pusta. Wszyscy znikają w cieniu palm i jedynie psy pozostają przy suszących się na słońcu rybach.
Fot. Dominika Kustosz
13 z 14
14
Po oporządzeniu ryb i sprzedaniu tego, co było możliwe do sprzedania, cała rodzina zasiada do śniadania.
Fot. Dominika Kustosz
14 z 14
15
Każdego dnia o zachodzie słońca mężczyźni znów wypłyną łodziami w morze, by następnego dnia o świcie powrócić do wioski z sieciami pełnymi ryb.
I tak dzień za dniem rytuał życia lokalnych rybaków powtarza się.
Fot. Dominika Kustosz