„Wielki Dzwonnik” to najwyższy szczyt Austrii. Mimo statusu łatwej góry, budzi respekt
Najwyższy szczyt Austrii uważany jest za łatwy do zdobycia. Podczas wspinaczki wymaga jednak największego skupienia. Do pokonania jest lodowiec i eksponowane ścieżki. Początkujący wspinacze muszą mieć asystę przewodnika z licencją.
W tym artykule:
- Czy Grossglockner jest trudny do zdobycia?
- Wyprawa na Grossglockner, czyli najwyższy szczyt Austrii
- Grossglockner – informacje praktyczne
Ponoć trzask pękających lodowców dochodzi do wioski Heiligenblut, a potężny huk lawin schodzących ze zboczy odbija się echem w dolinie Ködnitztal niczym dźwięk wielkiego dzwonu. Dodając do tego regularny kształt przypominający dzwon, staje się jasne, dlaczego mieszkańcy Tyrolu Wschodniego nazwali tę górę Grossglockner, czyli Wielki Dzwonnik.
Mnie ten alpejski szczyt przypominał jednak ząb rekina z drobnymi kolcami, kiedy wyłonił się zza chmur, odsłaniając swoje poszarpane granie przyprószone śniegiem. Był środek lata. Szedłem przepiękną doliną Ködnitztal i zastanawiałem się, czy góra okaże się łaskawa, czy pokaże zęby.
Czy Grossglockner jest trudny do zdobycia?
Legenda głosi, że na szczycie tej najwyższej góry Austrii (3798 m n.p.m.) koncentruje się moc, rodzaj naturalnej energii występującej w przyrodzie. Kto stanie na jej wierzchołku, może zaczerpnąć odrobinę z tej siły. Nie trzeba bać się Grossglocknera. Wystarczy mieć przed nim respekt i nie lekceważyć go, jak każdej alpejskiej góry otoczonej lodowcami i strzelistymi skałami. Wielki Dzwonnik mimo swojego rozmiaru i spektakularnego kształtu ma status łatwej góry, choć raczej dla osób obeznanych z technikami wspinaczkowymi.
Kierowca podwiózł mnie z Kals do pensjonatu Lucknerhaus na 1918 m (prawie wysokość Kasprowego). Idąc doliną Ködnitztal, mijałem alpejskie łąki, słychać było świst świstaków, a po zboczach przemykały kozice. Niby sielanka, ale w pogodny dzień przez całą drogę do schroniska Stüdlhutte na 2801 m (ok. 4 godz. spokojnego marszu z Lucknerhaus) towarzyszył mi widok na majestatyczny szczyt Wielkiego Dzwonnika omiatany chmurami. W myślach pokonywałem poszarpaną grań prowadzącą na szczyt.
Schronisko Stüdlhutte jest bardzo ekologiczne – ma swoją oczyszczalnię ścieków, a dach pokrywają panele słoneczne. To stąd rozpoczyna się wspinaczka granią Stüdlgrad lub trekking przez lodowiec drogą „normalną” i schronisko Erzherzog-Johann-Hütte. O świcie w Stüdlhutte czekał już przewodnik Matthias Wurzer. Dzwonił jeszcze do znajomych meteorologów, żeby potwierdzić prognozę pogody. Nie była idealna, ale meteorolodzy dali zielone światło.
Glock był cały we mgle, zacinał do tego drobny śnieg. Jednak przewodnik upewnił mnie, że z jego pomocą dam radę wspiąć się trudniejszą drogą przez grań Stüdlgrad. Nie polecam jednak tego wariantu początkującym ze względu na trudności wspinaczkowe na poziomie IV w VII-stopniowej skali alpejskiej.
Matthias zarzucił na ramię plecak szturmowy. – Czeka nas prawdziwa alpejska wspinaczka w trudnym terenie – mówił przed wyjściem. Mimo środka lata grań pokrywała mieszanka lodu i skał, a do tego cała góra przyprószona była śniegiem. Po stromym, kamienistym podejściu i pokonaniu krawędzi lodowca Teischnitz rozpoczęła się wspinaczka na grani. Raki dawały dobre tarcie na pokrytych śniegiem i lodem blokach skalnych.
Asekurowaliśmy się nawzajem liną, a przewodnik bezbłędne odnajdywał w skałach gotowe punkty asekuracyjne – sam nigdy bym ich nie znalazł. „Jeżeli do tego miejsca dotarłeś w więcej niż 3 godz., zawróć!”– głosiła tabliczka na występie skalnym. Uff, nasz czas do tej pory wyniósł 2 godz. Na szczyt nie wiedzie szlak, a skał nie znaczą malunki, dlatego przy złej pogodzie łatwo zgubić drogę. W pewnym momencie Matthias wskazał na przesmyk w skałach.
– Zobacz, to miejsce wygląda, jakby prowadziła tędy droga, ale to pułapka, bo kilka metrów dalej jest przepaść. Tutaj zgubili się polscy wspinacze. Uczestniczyłem w tej akcji ratowniczej, ale niestety trójka zginęła. Poszli mimo złej pogody – powiedział. Po tej lekcji pokory koncentrowałem się jeszcze bardziej na tym, żeby moje kroki i chwyty były pewne.
Wyprawa na Grossglockner, czyli najwyższy szczyt Austrii
We wspinaczkę po ośnieżonych i pokrytych lodem skałach włożyłem wszystkie zdobyte umiejętności. Dałem radę, ale dzięki asyście naprawdę świetnego przewodnika. Nigdy widok kopuły szczytowej wyłaniającej się z mgły nie sprawił mi tyle radości. 3798 m – wyżej w Austrii nie można. Na szczyt zwieńczony wielkim krzyżem weszliśmy w 4 godz. i 40 min, licząc od schroniska Stüdlhutte. Delektowałem się czystym, rozrzedzonym powietrzem, ale wewnątrz rozsadzała mnie petarda radości. Tej euforii nie można z niczym porównać. Schodziliśmy drogą „normalną”, której najtrudniejszym punktem było pokonanie siodła Małego Dzwonnika ubezpieczonego jednak na stałe liną.
Kolejne metry na eksponowanej grani Małego Dzwonnika to najbardziej malowniczy odcinek trasy, choć prowadzący nad przepaścią po lewej i prawej stronie. Zejście po lodowcu było już samą przyjemnością, choć dla bezpieczeństwa byliśmy związani liną. Najwięcej wypadków zdarza się przy zejściu, kiedy z braku sił i z powodu dekoncentracji dochodzi do tragedii. Dla nas ta góra okazała się jednak łaskawa i nie pokazała zębów.
Grossglockner – informacje praktyczne
Dojazd
Najszybciej samolotem do Innsbrucka lub Monachium. Stamtąd transfer do miejscowości Kals (kilkadziesiąt euro) lub wynajętym autem. Parking jest u podnóża doliny Ködnitztal, przy pensjonacie Lucknerhaus na 1918 m.
Ile czasu zajmuje wejście na Grossglockner?
Wspinaczka na Grossglockner zajmuje od 2 do 3 dni przy dobrej pogodzie. Początkujący powinni wybrać drogę tzw. normalną (Normalnstieg). Wejście granią Stüdlgrad dla zaawansowanych turystów górskich w asyście przewodnika.
Kiedy najlepiej wejść na Grossglockner?
Sezon letni rusza w czerwcu, ale sprawdź, czy schroniska wysokogórskie Stüdlhutte i Erzherzog-Johann-Hütte są otwarte. Dogodnymi miesiącami do wspinaczki są sierpień, wrzesień i początek października, ale przez całe lato mogą zdarzyć się opady śniegu.
Źródło: National Geographic Traveler.