Triest to europejska stolica kawy. Tylko tu we Włoszech wolno wypić cappuccino po południu
Triest to miasto, w którym panuje kultura kawiarniana. Włoską stolicę kawy ukształtowały wiedeńskie salony epoki Habsburgów. Spożycie kawy na mieszkańca w Trieście jest dwukrotnie wyższe od średniej krajowej.
- Sarah Barrell
Spis treści:
Wraz z dyrektorem Università del Caffè Illy w Trieście wąchamy 16 nut, które składają się na charakterystyczny zapach włoskiej kawy. – Współpracowaliśmy z „Nosem” – weneckim mistrzem perfumiarstwa Lorenzo Dante Ferro – aby je zidentyfikować – opowiada Moreno, wysoki, szybko mówiący Rzymianin. Miłość do kawy sprowadziła go tutaj, do najdalszego północno-wschodniego zakątka Włoch trzy dekady temu.
Historia kawy illy
To w Trieście w 1933 roku została założona słynna firma illycaffè. Znajduje się tu również wspominany uniwersytet kawowy, oferujący program wykładów, degustacji i warsztatów. Profesjonaliści z branży i zapaleni konsumenci, tacy jak ja, uczą się wszystkiego o kofeinowych ziarnach.
W kawiarni illy popijam jedwabiste cold brew. Pod sufitem zawieszona jest galeria limitowanych edycji filiżanek do kawy. Co roku projekt angażuje innego artystę do dekorowania firmowej filiżanki do espresso illy. Na liście są m.in. Judy Chicago, Jeff Koons i Yoko Ono. Ściany są udekorowane zabytkowymi ekspresami do kawy, puszkami i plakatami. Wśród nich – oryginalna reklama firmy zamówiona przez założyciela, Ernesto Illy’ego. Przedstawia sylwetkę kobiety popijającej espresso w stylu art déco i wydaje się kwintesencją Włoch.
Ernesto Illy był jednak Węgrem z Wiednia. Historia miasta jest podobna do niego pod wieloma względami. Triest założyli Rzymianie, a to włoskie miasto ukształtowała jego długa przynależność do Imperium Habsburgów – od 1382 do 1918 roku.
Zwiedzanie Triestu
– Cały ten obszar został zaprojektowany w XVIII wieku przez Marię Teresę, cesarzową Habsburgów. Sama nigdy nie odwiedziła Triestu – mówi moja przewodniczka Joorinde Steinhorst, gdy spotykamy się w centralnej dzielnicy miasta Borgo Teresiano. Nazwana na cześć cesarzowej, pełna jest kolorowych rezydencji w kwiecistym stylu secesyjnym. Przypomina ulice Wiednia, Pragi lub Budapesztu.
Potem zwiedzamy dzielnicę otoczoną brutalistycznymi budynkami bankowymi, sąsiadującymi z ruinami rzymskich murów miejskich. Joorinde pokazuje też średniowieczne domy dawnego getta żydowskiego. A wszystko to na tle gór, które stromo wznoszą się u wybrzeży. Tworzą naturalną granicę ze Słowenią, która jest oddalona o kilka minut jazdy samochodem.
Zamawianie kawy w Trieście
Triest jest chyba najlepiej oglądać z góry. W Barakin, najwyższej klasy kawiarnianym kiosku na szczycie klifu na południe od Borgo, siadamy przy jednym z rozrzuconych stolików w cieniu drzew z widokiem na miasto i morze poniżej. Serwują tu kawę z Antica Tostatura Triestina, jednej z miejskich ekskluzywnych palarni, opalanej drewnem. Triest nie tylko poważnie traktuje parzenie kawy. Ma też odrębny słownik do zamawiania tego napoju. Joorinde mi pomaga.
– Jeśli chcesz espresso, powiedz nero. Zamawiając caffe latte dostaniesz napój przypominający cappuccino – mówi. W przeciwieństwie do reszty Włoch, Triest nie trzyma się niepisanej zasady, że kawa z mlekiem jest zakazana po południu. – Cappo – skrót od cappuccino – to mała, mocna kawa z gęstą pianką mleczną – kontynuuje przewodniczka. – Cappo in b – od włoskiego słowa bicchiere, oznaczającego szklankę – jest bardzo popularne. Tutaj pijemy dużo kawy w szklankach. Podobno dlatego, że Triest obsługiwał wielu marynarzy. Potrzebowali czegoś, czym mogliby łatwo ogrzać ręce.
Triest to największy port Włoch. W jego okolicy zaglądam do czegoś, co wygląda jak wyciągnięty na brzeg transatlantyk. To Caffè degli Specchi – piękność z czasów belle epoque, z pozłacanymi lustrami. Tu do każdej kawy standardowo podaje się małą szklankę pitnej czekolady – gorącą zimą, schłodzoną latem.
Caffé San Marco i historia Triestu
Mówi się, że mieszkańcy Triestu piją dwa razy więcej kawy niż przeciętny Włoch. Jednak kofeiny nie należy przyjmować zbyt dużo. Idę więc na drinka o zachodzie słońca do Caffé San Marco. To rozległy salon w klimacie środkowoeuropejskim, ze ścianami w odcieniu nikotyny, ciemnym drewnem i lśniącymi mosiężnymi ekspresami do kawy. Zamawiam domowy wermut, oczywiście o smaku kawy, z nutą pomarańczy. Delektując się jego bardziej karmelowym niż kawowym smakiem, siadam w kawiarnianej księgarni.
Tutaj znajduję prace byłych bywalców lokalu: Jamesa Joyce’a, Jan Morris i ukochanego włosko-węgierskiego autora Umberto Saby. Caffé San Marco było też centrum fałszowania paszportów, gdy Włochy wypowiedziały wojnę Austrii w 1915 r. Dokumenty kupowali włoscy lojaliści, którzy chcieli przedostać się do ojczyzny. A w sumie mogli poczekać. Zaledwie trzy lata później, po ponad 500 latach rządów austriackich, Triest znów stał się włoski. Jednak nawet teraz, pod wysokimi wiedeńskimi sufitami salonu kawiarni dziedzictwo Habsburgów wciąż jest obecne.
Źródło: National Geographic.