Skuterem po Laosie. Relacja Michała Cessanisa
Podczas pobytu w Laosie postanowiłem wypożyczyć skuter, by zwiedzić okolice Luang Prabang, dawnej stolicy kraju leżącej w północnej jego części nad rzeką Mekong, gdzie zamieszkałem na kilka dni. Co najbardziej mnie zaskoczyło i na co trzeba uważać wypożyczając tam jednoślad?
W tym artykule:
Pojazd wynająłem w Anousay Bike Rental Service, wypożyczalni, która miała sporo pozytywnych komentarzy w internecie. Warto wiedzieć, że w Luang Prabang skuter czy motocykl można wynająć w bardzo wielu miejscach. Większość wypożyczalni wynajmuje pojazdy na co najmniej 24 godziny.
Za skuter – Hondę 110cc – zapłaciłem 150 tys. kipów, czyli jakieś 40 złotych, a więc niewiele. Zarezerwowałem go dzień wcześniej, ponieważ to bardzo popularny środek transportu wśród turystów zwiedzających okolice Luang Prabang.
Jak wypożyczyć skuter w Laosie?
Żeby skuter wynająć, musiałem nie tylko okazać pracownikowi wypożyczalni paszport, ale również zostawić go w depozycie. W regulaminie jest też zapis, że trzeba mieć prawo jazdy, ale nikt mnie o ten dokument nie spytał.
Poza tym musiałem podpisać umowę na wypożyczenie. W niej zawarty był regulamin wynajęcia pojazdu, z którym radzę każdemu wypożyczającemu dokładnie się zapoznać, a nie podpisywać umowę w ciemno. Są tam bowiem zapisane małą czcionką bardzo ważne informacje.
Na co uważać w wypożyczalni skuterów?
Zanim wyjedziecie z wypożyczalni w swoją wymarzoną podróż, musicie wiedzieć, że skuter czy motocykl, jakim będziecie podróżować po Laosie nie ma żadnego ubezpieczenia. Za ewentualne szkody będziecie więc musieli zapłacić z własnej kieszeni. Nie ma znaczenia, czy uszkodzenia powstaną z waszej winy, czy nie.
Zobowiązujecie się także do tego, że nie będziecie jeździć pod wpływem alkoholu. Poza tym musicie zawsze podróżować w kasku (ten był wliczony w cenę). Jeśli zaś spóźnicie się z oddaniem skutera za każdą kolejną godzinę – po tych 24 – zapłacicie 30 tys. kipów czyli ok. 8 zł, a po czterech godzinach spóźnienia zostaniecie policzeni jak za kolejną dobę wypożyczenia.
Dobrze wiedzieć, że skuterem nie możecie wyjechać poza prowincję Luang Prabang. No i za każdym razem, gdy będziecie gdzieś parkować (nie tylko w miejscach publicznych, ale też np. na zamkniętym parkingu hotelowym), musicie założyć na koło blokadę antykradzieżową, która jest na wyposażeniu jednośladu.
Przed odjazdem koniecznie obejrzyjcie skuter pod kątem wcześniejszych uszkodzeń, a najlepiej sfotografujcie go z każdej strony – dla własnego bezpieczeństwa. Pracownik wypożyczalni też to zrobi – dla swojego bezpieczeństwa. Sprawdźcie także, czy w pojeździe działają światła i hamulce i czy w oponach jest wystarczająco dużo powietrza. Sami będziecie musieli zatankować skuter, ale to nie problem, bo stacja benzynowa jest bardzo blisko wypożyczalni, z której korzystałem.
Jak się jeździ po Laosie?
Nim ruszyłem poza miasto, pojeździłem skuterem w Luang Prabang, tak aby się z nim obyć i dostosować swoją jazdę do sporego ruchu na drodze: mnóstwo tu nie tylko skuterów, ale też motorów, rowerów i samochodów. Poza miastem jeździło mi się lepiej, ruch był mniejszy. Problemem był jednak stan nawierzchni dróg – dużo dziur, a także koleiny i bardzo nierówne pobocza.
Poza tym słabo widoczne są tablice z nazwami miejscowości. Nie ma także namalowanych linii oddzielających pasy ruchu. Kierowcy w Laosie (choć nie jest to wyjątkiem w Azji, bo miałem okazję doświadczyć tego także w Wietnamie, czy w Chinach) wyprzedzają na trzeciego. Można się jednak do tego przyzwyczaić. Większym problemem bywają samochody zaparkowane w dowolny sposób i psy odpoczywające na środku jezdni.
Czy zatem wybrałbym się w kolejną taką podróż skuterem po okolicy Luang Prabang? Zdecydowanie tak! Dzięki temu dojechałem tam, gdzie chciałem i w swoim tempie, posiłkując się nawigacją w smartfonie. Po przylocie do Laosu kupiłem pakiet internetu na 6 dni za 3 dolary.
Dotarłem nie tylko do popularnych atrakcji, jak np. wodospady Kuangsi i Tad Sae (ostatni odcinek podróży trzeba pokonać łodzią, a skuter zostawić na parkingu) oraz jaskinie Pak Ou (ostatni odcinek podróży trzeba również pokonać łódką), pola ryżowe, czy ekofarma bawołów i mleczarnia, gdzie produkuje się pyszne sery i lody. Mogłem też zobaczyć, jak wygląda codzienne życie poza Luang Prabang.
Podróż skuterem po Laosie była tańsza od organizacji na cały dzień tuk-tuka z kierowcą czy wycieczki kupionej w jednej z agencji turystycznych w Luang Prabang. Zaoszczędzone pieniądze dobrze wydałem. Na pyszne laotańskie jedzenie, jak rosołki z makaronem ryżowym i mięsem, ostrą sałatkę z zielonej papai.
Jadałem ją codziennie, tak jak grillowane tilapie i tutejsze słodko-ostre kiełbasy z trawą cytrynową, które były dla mnie kulinarnym odkryciem, podobnie jak laotańska kawa. Ale najważniejsze, że dzięki tej podróży zdobyłem wspomnienia, którymi właśnie się z wami podzieliłem.