Reklama

W połowie XIX w. do narodzin wielkiego Szanghaju doszło dzięki zagranicznym kapitalistom i chińskim dezerterom z armii wizjonera, który uważał się za młodszego brata Chrystusa i chciał stworzyć Niebiańskie Królestwo na Ziemi. Teraz swe wielkie odrodzenie Szanghaj znów zawdzięcza mariażowi zagranicznego kapitału z wizją twórcy programu chińskich reform rynkowych i otwarcia na świat – Deng Xiaopinga (1904–1997). To właśnie on 16 lat temu postanowił, że jeśli wkracząjace w orbitę gospodarczych potęg Chiny mają być „smokiem”, to Szanghaj będzie ich „głową”. I słowa dotrzymał.
Wizja Denga najbardziej spektakularnie materializuje się we wschodniej dzielnicy Pudong. To tu dociera już z lotniska, z prędkością 430 km/h, pierwszy na świecie komercyjnie działający maglev, czyli pociąg poruszający się dzięki magnetycznej lewitacji. Budowa 30-kilometrowej linii, którą maglev pokonuje w ledwie osiem minut, kosztowała – bagatelka – 1,2 mld dolarów. A to dopiero początek. Wkrótce trasa magleva będzie miała 175 km długości i dotrze do Hangzhou, stolicy sąsiedniej prowincji Zhejiang. Wcześniej jednak to cudo techniki dowozić będzie pasażerów na tereny światowej wystawy EXPO, którą Pudong gościł będzie w roku 2010. I do zaczynającego się już tu budować największego na świecie Disneylandu.
Królująca nad Pudongiem wieża telewizyjna nazwana Perłą Orientu jest symbolem odrodzonego Szanghaju. Z tej najwyższej w Azji budowli (468 m), skomponowanej z wielkich szklanych kul-pereł, podziwiać można spektakularną panoramę 17-milionowej metropolii, wytwarzającej aż jedną piątą chińskiego PKB. W Szanghaju znów konkurują ze sobą wszystkie największe światowe korporacje, stąd trudno się dziwić, że również Perle Orientu przybyła ostatnio konkurencja w postaci drapacza chmur Jin Mao Tower. Mierzący 420,5 metra Jin Mao jest najwyższym wieżowcem w Chinach i trzecim na świecie. Na jego ostatnie, 88. piętro, gdzie też jest platforma widokowa dla turystów, superszybkie windy docierają z parteru w 45 sekund. Coś jak maglev, tylko w pionie. A komu panorama przypadnie do gustu, może zatrzymać się na dłużej w zajmującym 30 najwyższych pięter wieżowca Grand Hyatt, pierwszym na świecie luksusowym hotelu działającym aż tak blisko nieba.
Naj, naj, naj. Właśnie o to w Szanghaju zawsze chodziło. Naprzeciwko Pudongu, na zachodnim brzegu przepływającej przez miasto rzeki Huangpu, biegnie bulwar zwany Bund. Dziś pięknie odrestaurowany i iluminowany wieczorami, to Bund był kiedyś, zanim Chiny stały się komunistyczne, słynną wizytówką Paryża Wschodu, takim ówczesnym Pudongiem. W rzędzie majestatycznych budynków, z typowymi dla pierwszej połowy XX wieku eklektycznymi fasadami, mieściły się siedziby najpotężniejszych wtedy na świecie banków i korporacji, które zbijały tu fortuny, handlując opium, herbatą, jedwabiem i srebrem. W 1927 r. cena jednego akra gruntu na Bundzie sięgała już, w przeliczeniu na dzisiejsze ceny, astronomicznej kwoty pół miliona dolarów. Wall Street na nowojorskim Manhattanie mogła o tym tylko marzyć. Toteż również na Bundzie, a nie w Paryżu czy Nowym Jorku, działał najelegantszy wówczas na świecie hotel, legendarny Cathay. Zbudował go w 1929 r. niekoronowany król Szanghaju, Sir Victor Sassoon, potomek bagdadzkich Żydów, którzy wzbogacili się na sprzedawaniu w Chinach indyjskiego opium. Wśród prawie 2 tys. budynków należących w Szanghaju do Sassoona secesyjnie urządzony Cathay był perłą w koronie. Bywali tu wszyscy wielcy, możni i sławni tamtych czasów, a sam Sassoon mieszkał na ostatnim piętrze w szklanej piramidzie wyłożonej witrażami w stylu Tudorów. Dziś Cathay jest znów czynny, pod nazwą Peace Hotel. Każdy zresztą z 52 budynków na Bundzie ma za sobą równie bogatą co Cathay historię, bo bądź co bądź wartość zgromadzonych w nich przed wojną depozytów sięgała niewyobrażalnej wówczas kwoty 4 mld dolarów. Wystarczy spojrzeć na zwieńczoną gigantyczną kopułą pałacową bryłę dawnej siedziby Hongkong Shanghai Banking Corporation (HSBC), która już wtedy była i dziś znów jest drugą największą korporacją bankową świata. Ten mieszczący teraz Shanghai Pudong Development Bank gmach z 1923 r. uchodził za „najbardziej luksusową budowlę między Kanałem Sueskim a Cieśniną Beringa”.

Reklama

W wyniku prowadzonych z Chinami przez kolonialne mocarstwa Wojen Opiumowych (1838-42 i 1856-60) Szanghaj stał się jedynym otwartym dla cudzoziemców portem i z rybackiej osady zamienił się niemal z dnia na dzień w wielką metropolię. Narzucone Chinom traktaty spowodowały też, że cudzoziemcy mogli tu mieć własne, eksterytorialne dzielnice (tzw. koncesje), z własną administracją, sądami, policją i wojskiem. Dziś, idąc od Bundu na zachód w głąb miasta, podziwiać można resztki świetności tych dzielnic – brytyjskiej, francuskiej i międzynarodowej, w której dominowali Żydzi, Rosjanie oraz Amerykanie. Zwłaszcza dawna dzielnica francuska jest nadal jednym z najciekawszych na świecie miejsc dla wielbicieli secesji. Wciąż oszałamiające rozmachem i smakiem dawne rezydencje polityków, bankierów i przemysłowców zostały już przeważnie odnowione i znów tchną w miasto ducha Paryża Wschodu. Z wielojęzycznych przewodników, których jest pod dostatkiem w szanghajskich księgarniach, można dowiedzieć się, w której z tych rezydencji mieszkał twórca demokratycznych Chin Sun Yat-sen, w której brał ślub jego następca Czang Kajszek, gdzie był słynny Shanghai Club z najdłuższym wówczas na świecie mahoniowym barem, a gdzie Brytyjski Park, na którego bramie wisiał napis „Chińczykom i psom wstęp wzbroniony”. Zajrzeć też wypada do legendarnego lokalu tanecznego Paramount (czyli Bailemen przy ulicy Yuyuan Lu), niegdyś największej „tancbudy” świata, gdzie na parkiecie o powierzchni 500 metrów kwadratowych mogło tańczyć naraz tysiąc par. Przedwojenny Szanghaj nie bez powodu miał też przydomek „Prostytutki Orientu”, bo nigdzie indziej nie było aż takiego zmasowania domów publicznych, jaskiń hazardu, palarni opium, dancingów, kabaretów i innych przybytków rozpusty. „Jeśli Bóg ocali Szanghaj, to będzie musiał przeprosić Sodomę i Gomorę”, biadolił wtedy jeden z chrześcijańskich misjonarzy.
Po powstaniu Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 r. komuniści skutecznie wytępili całą tą „kapitalistyczną zgniliznę”, a banki, hotele i wille pozamieniali w urzędy, szkoły i magazyny. W czasach rozpętanej przez Mao Zedonga „rewolucji kulturalnej” (1967-1976) w Szanghaju dochodziło do najgorszych ekscesów w wykonaniu band młodocianych hunwejbinów („czerwonogwardzistów”), którzy pod hasłem niszczenia „starych burżuazyjnych śmieci” palili na stosach książki, meble, obrazy, demolowali świątynie i rezydencje, torturowali intelektualistów i duchownych. Dla nich Szanghaj był bowiem kolebką komunistycznej rewolucji, bo to także tu, w 1921 r., odbył się założycielski zjazd Komunistycznej Partii Chin i tu kształcił się jej „Wielki Sternik” Mao. Większość hunwejbinów pewnie nie wiedziała, że stojąca na czele „czerwonego sztabu rewolucji kulturalnej” żona Mao, Jiang Qing, też zaczynała w Szanghaju swą karierę, tyle że nie komunistycznej działaczki, lecz bulwarowej aktoreczki o pseudonimie Zielone Jabłuszko. Pani Jiang skutecznie postarała się później, żeby wszyscy pamiętający o tym fakcie zmarli śmiercią nie całkiem naturalną. Ale kto dziś o tym pamięta w mieście, gdzie znów tętni życiem tysiące restauracji, pubów, dyskotek i „salonów masażu”, nie wyłączając klubów dla gejów i muzeum seksu, prezentującego pięć tysięcy lat historii intymnego życia Chińczyków.
Czysto chińskie zabytki przemysłowego Szanghaju w porównaniu z cesarskimi pałacami i świątyniami stołecznego Pekinu nie są zbyt imponujące. Ale i tu są dwa wyjątki. Pierwszy to Szanghajskie Muzeum (na centralnym Placu Ludowym) z unikalną kolekcją starożytnej chińskiej sztuki, a zwłaszcza obiektów z brązu. Sam budynek muzeum też ma zresztą kształt starożytnego rytualnego naczynia i nie sposób go nie zauważyć. Drugim wyjątkiem jest bajeczny ogród Yu Yuan, Ogród Przyjemnego Wytchnienia, założony pod koniec XVI w. przez jednego z notabli ówczesnej dynastii Ming. Ze swymi malowniczymi altanami, stawami i skalniakami to arcydzieło klasycznej chińskiej sztuki ogrodowej w niczym nie ustępuje podobnym ogrodom w ich najsłynniejszym skupisku, położonym 130 km od Szanghaju mieście Suzhou. Zwiedzanie Yu Yuan wypada połączyć z degustacją sztandarowego dania miejscowej kuchni – xiaolongbao, czyli pierożków z drożdżowego ciasta wypełnionych nadzieniem z soczystej wieprzowej karkówki i mięsa krabów. Pierożków tych, gotowanych na parze w okrągłych bambusowych koszykach (od których pochodzi nazwa dania), spróbować można na każdej szanghajskiej ulicy, ale najsłynniejszym serwującym je lokalem jest położona w przylegającym do ogrodu Yu Yuan centrum handlowym restauracja Nanxiang Mantou Dian. Przez wielką szybę na jej parterze widać, jak kucharki lepią tysiące pierożków xialongbao, a stojące przed restauracją tasiemcowe kolejki najlepiej świadczą o tym, co z tego lepienia wychodzi – jeszcze jeden niepowtarzalny smak Szanghaju.


No to w drogę - Szanghaj

W czasie pobytu w kilkunastomilionowej metropolii dobra informacja to podstawa.

Samolotem – najtaniej Aeroflotem przez Moskwę – od 2140 zł za bilet dwumiesięczny; liniami SAS – 2550 zł za bilet jednomiesięczny – tylko w specjalnej promocji na wyloty w czerwcu!
Pociągiem – jeśli masz więcej czasu i pragniesz przygody, możesz spróbować dojechać koleją, najpierw transsyberyjską Moskwa -Pekin, a dalej ekspresem Pekin-Szanghaj – bilet na trasie Moskwa-Pekin kosztuje 330 euro w drugiej klasie w jedną stronę; będzie potrzebna rosyjska wiza tranzytowa; bilet na trasie Pekin – Szanghaj 500 CNY w pierwszej klasie lub 330 CNY w drugiej.
http://poland.aeroflot.aero/eng
www.intourist.com.pl

Niezbędna wiza pobytowa lub tranzytowa – w Wydziale Konsularnym Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej w Warszawie (ul. Bonifraterska 1, wejście od ul. Wałowej) trzeba złożyć paszport, wniosek wizowy, jedną fotografię i poczekać trzy dni. Wiza jest bezpłatna, więcej o typach wiz i sposobie ich przyznawania: www.chinaembassy.org.pl

Najlepiej wiosną lub jesienią, temperatury w lecie przekraczają 30OC.

Wycieczka objazdowa 11-14-dniowa, m.in. Pekin, Wielki Mur, grobowce Ming, Pałac Letni, Xian, Hua Qin, Terakotowa Armia, Szanghaj, od 5500 zł. www. patrontravel.pl, www.orbistravel.pl

Nowe międzynarodowe lotnisko Pudong ma połączenie z siecią metra kolejką magnetyczną maglev (do stacji Longyang, 53 CNY) oraz ze starym lotniskiem Hongqiao autobusem nr 1 (30 CNY) i z centrum miasta – nr 2 (20 CNY), taxi – 90-140 CNY; lotnisko Hongqiao (obsługuje loty wewnętrzne) leży 18 km od centrum, można dojechać autobusami nr 911, 505, 831 lub wsiąść w autobus chińskich linii lotniczych CAAC (Yan’an Lu).
Lepsze hotele oferują przejazdy na lotnisko swoimi mikrobusami, wycieczka po mieście – warto zainwestować 20 CNY za całodzienny bilet na tzw. Jinjiang Shanhai Tour, autobus wyrusza i kończy trasę przy hotelu Jinjiang (59 Maoming Nanlu).
Metro i kolejka naziemna (5 linii) są – jak wszędzie – szybsze i wygodniejsze niż miejskie autobusy.

Reklama

Schronisko młodzieżowe
– od 80 CNY za łóżko, dwójka
– od 150 CNY.
Hotel od 350 CNY za dwójkę, Grand Hyatt w Jin Mao Tower z widokiem z 80. piętra – 280 $ za dwójkę.
Słynne pierożki już od 5 CNY za cztery sztuki, danie w niedrogiej restauracji – 20-40 CNY, za piwo w dobrym pubie – od 25 CNY.
www.shanghaihotelandtravel.com; www.shanghai.gov.cn
POMOC
Konsulat Generalny RP w Szanghaju, Jianguo Xi Lu 618, 200031 Shanghai, tel. (00 8621) 6433 9288, fax (00 8621) 6433 0417 www.polandshanghai.org

Reklama
Reklama
Reklama