Reklama

Znalazłem się w stolicy Kolumbii Bogocie. Z Juanem Davidem Camacho, przewodnikiem z biura hansatours.com umówiłem się na lotnisku. Chciałem, by pokazał mi chociaż kilka miejsc w stolicy kraju, który do tej pory kojarzył mi się jedynie z kartelami narkotykowymi. W Bogocie ląduję o godz. 14. Juan zabiera mnie autem na objazd miasta. Najpierw na górę Monserrate – to obowiązkowy punkt podczas poznawania Bogoty, na którą można stąd spojrzeć z wysokości 3152m. Na górę wjeżdżamy kolejką, bo na spacer brakuje nam czasu. Warto zajrzeć do znajdującego się na Monserrate sanktuarium „El Senor Caido” z XVIIw., do którego zjeżdżają pielgrzymi z całej Kolumbii.

Reklama

Stąd widać też wzgórze Guadalupe z pomnikiem Matki Bożej. Jest i lokalny bazarek, na którym pierwszy raz w życiu próbuję herbaty z liści koki. Tę żują tutaj wszyscy. Napar ma lekko gorzkawy smak, ale dodaje mi energii.
Przy okazji od sprzedawców dowiaduję się o klątwie Monserrate. Według niej pary zakochanych umawiające się na randki na tym wzgórzu zostaną przeklęte, a ich związek się rozpadnie. Jednak zakochani chyba się tym nie przejmują. Obejmują się czule i tak jak ja, patrzą na panoramę miasta. - Nie wiem czy te opowieści o rozpadających się związkach to prawda, bo z moją dziewczyną nie spotykaliśmy się na Monserrate – uśmiecha się Juan. Po chwili wyciąga mapę, na której pokazuje mi dzisiejszą Bogotę. Na północy mieszkają bardzo bogaci ludzie – wskazuje palcem. – Ale jak widzisz nie ma na turystycznej mapie południa. To dlatego, że jest tam skrajnie niebezpiecznie, zabójstwa, porachunki gangów to tamtejsza codzienność – przestrzega.
Zjeżdżamy do miasta. Po drodze na plac Simona Bolivara, przywódcy walk o wyzwolenie Ameryki Południowej spod rządów Hiszpanów, zaglądam do kilku sklepów z kawą. Ostatecznie za namową Juana kupuję ziarnistą mokkę. – Jeśli w Kolumbii kupisz kawę zmieloną, to wielce prawdopodobne, że pracownicy lotniska przebiją opakowanie, by sprawdzić, czy nie przemycasz narkotyków – tłumaczy przewodnik.

Plac Bolivara otaczają budynki urzędowe, jest tam m.in. siedziba burmistrza, ale także katedra Prymasa Kolumbii oraz najstarszy w mieście pomnik Bolivara z 1846r. Są i muzycy, żebracy, lokalni artyści, budki ze słodkimi waflami i telefonami komórkowymi na łańcuchach, z których mogą korzystać przechodnie. Ich właściciele za minutę połączenia życzą sobie 200 pesos czy ok. 28gr.
Nie ma w Bogocie lepszego miejsca do spacerowania niż Candelaria, historyczne centrum miasta. Kolonialne domy w kolorach tęczy z zielonymi dziedzińcami, malutkie sklepiki, wąskie uliczki i kawiarnie serwujące aromatyczną kolumbijską kawę. Kilka godzin na starym mieście to zdecydowanie za mało. Tym bardziej, że to właśnie tutaj znajduje się największe na świecie Muzeum Złota z niezwykłą kolekcją prekolumbijskich ozdób. Na krótki odpoczynek Juan prowadzi mnie do Puerta Falsa, najstarszej (1816r.) kawiarni w Bogocie. Próbuję kolumbijskiego gołąbka tamal (kukurydziane ciasto z mięsem, gotowane w liściach bananowca) i popijam gorącą czekoladą z dodatkie pokruszonego sera. Zamawiam jeszcze słynną kolumbijską zupę ziemniaczaną ajiaco. Wrażenia smakowe niezapomniane! Niestety, czas płynie nieubłaganie. Juan pokazuje mi jeszcze Iglesia del Carmen. Ten kościół otwarty w 1938r. uchodzi za jeden z najpiękniejszych zabytków w mieście. Zbudowany w stylu kolonialnym z wieloma gotyckimi elementami. Świątynię rozpoznacie po oryginalnej fasadzie – w biało-czerwone pasy. W środku koniecznie spójrzcie na witraże przedstawiające owoce i kwiaty oraz weneckie mozaiki. Są absolutnie zachwycające.

Miłośnikom literatury polecam zaś Centrum Gabriela García Márqueza. To muzeum (otwarte w 2008r.) poświęcone jest twórczości mistrza iberoamerykańskiej literatury i zarazem laureata nagrody Nobla. Autorem projektu centrum jest Rogelio Salmona, światowej klasy architekt mający na koncie wiele budynków w Kolumbii. W środku znajdziecie galerię, scenę, na której odbywają się spotkania z literaturą oraz ogromną księgarnię. A jeśli zmęczy was chodzenie po muzeach, wróćcie do jednej z kawiarni na starym mieście. Zdążyłem tam wypić jeszcze jedną kawę przed lotem do Peru.
7 powodów Juana, dla których trzeba zobaczyć Bogotę

Juan David Camacho ma 32 lata, pochodzi ze znanej rodziny kolumbijskich prawników. Z wykształcenia jest historykiem, ale zanim zaczął oprowadzać turystów po Bogocie, zajmował się m.in. kręceniem telewizyjnych reklamówek. Po ukończeniu studiów na rok wyjechał do Londony, a potem do Nowego Jorku. Ale wrócił do Kolumbii. – Tu jednak czuję się najlepiej, kocham mój kraj ze wszystkimi jego wadami I zaletami – podkreśla. – I dlatego chcę pokazywać go turystom.

1. Dla ludzi
W tym mieście można spotkać ludzi z całej Kolumbii, poznać lepiej ich kulturę, zwyczaje I przekonać się, jak bardzo kosmopolitycznym miastem jest Bogota.

2. Dla historii
Fascynująca jest historia Bogoty założonej w 1538r przez hiszpańskiego konkwistadora Gonzalo Jimeneza de Quesada.

3. Dla architektury
W Bogocie znajdziecie architekturę z różnych epok. Zachwycająca jest m.in. La Candelaria – stare miasto z kolonialną zabudową.

4.Dla jedzenia
W Bogocie traficie na kuchnie z całego świata. Poza tym zjecie o każdej porze dnia I nocy.

5. Dla muzeów
W Bogocie znajdziecie wiele imponujących muzeów, np. Muzeum Narodowe czy Muzeum Złota. Większość z nich jest zlokalizowana na starym mieście. Bogota jest miastem z wieloma muzeami, np. Muzeum Złota, Muzeum Botero Muzeum Narodowego między innymi.Wspaniałą rzeczą jest to, że większość z nich jest w „starym mieście” wewnątrz zakresu 10 bloków odległości. 6. Dla parków
W mieście jest sporo parków publicznych. Ale najlepiej odpoczywa się na wzgórzu Monserrate.

7. Dla muzyki i kultury
Życie nocne w Bogocie oznacza zabawę do utraty tchu. Można nie tylko potańczyć w nocnych klubach, ale też wybrać się koncerty czy do teatru I podziwiać lokalnych artystów tworzących graffiti.

Reklama

Informacje praktyczne
W Bogocie skorzystałem z pomocy biura podróży Hansa Tours, w którym Juan jest przewodnikiem. Kilkugodzinna wycieczka kosztowała 100 dolarów.

Reklama
Reklama
Reklama