Oto 20 najbardziej fotogenicznych miejsc na świecie
Oprócz wyjątkowych zdjęć z tych podróży przywieziecie niezapomniane wrażenia.
1 z 20
RR005565_R
San Francisco
„Jeśli jedziesz do San Francisco, nie zapomnij wpiąć kwiatów we włosy. Jeśli jedziesz do San Francisco, spotkasz tam miłych ludzi” dźwięczy w uszach amerykański przebój Scotta McKenziego. To miasto wolności, w którym nie sposób się nudzić. Najwięcej tematów fotograficzny znajdziemy w kategorii „Rozrywka”. To miasto wybrali pisarze ery beatników, pokochali hipisi. Nie złamały go trzęsienia ziemi. San Francisco kipi dobrą energią. Porada dla fotografujących: niedaleko głównego placu San Francisco, Union Square, znajdziemy Grand Hyatt Hotel. Udając gościa, można na moment wjechać na 36 piętro i spojrzeć na miasto z góry „bez biletu”.
Fot. Roger Ressmeyer/Fotochannels
2 z 20
Labedz_krzykliwy_Matysiak_250113_Slonsk_O7R5038
Rzeczpospolita Ptasia, Park Narodowy Ujście Warty
Tereny w ujściu rzeki Warty to ważna ostoja dla migrujących ptaków wodno-błotnych, a także miejsce lęgowe dla wielu gatunków. Życie wre tu cały rok. Jedne gatunki tu się lęgną, drugie spędzają zimę. Tym samym to wspaniałe miejsce do obserwacji ptaków. Nic dziwnego, że ujście Warty znalazło się wśród laureatów plebiscytu Travelera „7 nowych cudów Polski”. Zanim w 2001 r. utworzono Park Narodowy Ujście Warty, obszary te chronił (i nadal chroni, tylko w innych granicach) park krajobrazowy, a jeszcze wcześniej rezerwat „Słońsk”. Dyrekcja Parku Narodowego „Ujście Warty” ma siedzibę w Chyrzynie koło Kostrzyna nad Odrą, a Parku Krajobrazowego „Ujście Warty” – w osadzie leśnej Lipy niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego. Najlepiej przemieszczać się własnym autem. Na terenie obu parków wyznaczono liczne szlaki piesze, rowerowe i wodne. Kajaki można wypożyczyć m.in. w Słońsku.
Fot. Mateusz Matysiak
3 z 20
075657-020
Japonia w czasie hanami
To motyw fotograficzny przede wszystkim w kategorii „ kultura”, chociaż wszystkiemu „winna” jest natura. Hanami to niezwykłe święto polegające na podziwianiu kwitnących kwiatów wiśni (po japońsku: sakura). Oglądanie kwitnących wiśni to jednocześnie amok i magia. Japończycy siedzą wszędzie. Całymi grupami. Na kocach, matach, wprost na trawie, pod drzewami. I patrzą. Patrzą, jak kwiaty kwitną. Dla kogoś z boku może wydać się to dziwne, być może nawet śmieszne. Dla Japończyka to coś tak oczywistego jak to, że po nocy wstaje dzień, a życie kończy się śmiercią.
Fot. Eric Martin/Figarophoto/East News
4 z 20
shutterstock_168276950
Lofoty, Norwegia
Narodowy Szlak Turystyczny, jaki ciągnie się w okręgu Nordland, ma ponad 200 km. Ale nikt się nie spieszy, ruszając z Fiskebøl, drogą przez most w Raftsundet w północnej części wyspy, do miejscowości o nazwie, której się nie zapomina – Å. Aaach, wyrywa się co rusz w tej podróży po Lofotach. Wyspach rozsypanych za kołem podbiegunowym na Morzu Norweskim. Co kilka kilometrów punkt widokowy. Na szlaku są specjalnie wyznaczone miejsca do obserwacji ptaków: nurzyków, maskonurów, kormoranów i orłów. I niewielkie parkingi, na których można zostawić auto albo rower i przejść kawałek w poszukiwaniu jak najlepszego ujęcia. Najstarsi mieszkańcy fiordów mawiają, że nie sposób wrócić z archipelagu z kiepskim zdjęciem.
Fot. Shutterstock
5 z 20
shutterstock_234414346
Chiny, rzeka Li, spływ z kormoranami
W rankingach najpiękniejszych miejsc w Chinach rzeka Li niemal zawsze jest w pierwszej dziesiątce. Wijąca się wśród pól i krasowych wzgórz przyciąga fotografów z całego świata, którzy chcą uwiecznić ten jedyny w swoim rodzaju widok. Warto wybrać się na spływ bambusową tratwą – chociaż coraz częściej bambus zastępowany jest rurami z PCW. Na pewno zobaczycie Chińczyków, którzy wciąż łowią tu ryby przy pomocy kormoranów, i zwiedzicie okoliczne miejscowości, zwłaszcza miasteczko Yangshuo i malowniczą wioskę Fuli. Bawoły pasące się na łąkach nad rzeką, kobiety zbierające jaśmin na herbatę, świątynia w małej chatce, mężczyźni przesiadujący u fryzjera. Cisza i spokój. I jaka sceneria do zdjęć!
Fot. Shutterstock
6 z 20
shutterstock_126011258
Nowa Zelandia, Waitangi
W takich miejscach najlepiej fotografować hakę, czyli tradycyjny taniec Maorysów. Haka to symbol wolnościowych aspiracji rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii, ich duma i przejaw wyjątkowej kultury. Nie przypadkiem od ponad stu lat taniec poprzedza każdy mecz All Blacks, czyli nowozelandzkich rugbistów. Waitangi to nie tylko nazwa niewielkiej miejscowości na Wyspie Północnej, ale też święto narodowe ustanowione na pamiątkę podpisanego w 1840 r. traktatu, który regulował relacje pomiędzy Maorysami a Wielką Brytanią. Traktat uznawał maoryską własność ziemi i nadawał tubylcom obywatelstwo brytyjskie. Kolonizatorzy obietnic przeważnie nie dotrzymywali, ale w świętowaniu dziś nikomu to nie przeszkadza.
Fot. Shutterstock
7 z 20
shutterstock_45727564
Salar de Uyuni/Boliwia
Płasko po horyzont i słono. Przed milionami lat w tym miejscu, w południowo-zachodniej Boliwii, wiatr gonił fale na jeziorze pełnym ryb. Jezioro wyschło, została po nim wielka biała przestrzeń na płaskowyżu Altiplano w Andach. Salar de Uyuni (3653 m n.p.m.) wygląda jak scenografia stworzona na potrzeby jakiegoś futurystycznego filmu, ewentualnie obraz ze snu. Zajmuje ogromną powierzchnię, 160 na 130 km, w sumie ponad 10 tys. km², co czyni je największym solniskiem świata. Solna skorupa ma aż 120 m grubości, a kryje się pod nią 10 bln ton soli. Wrażenie robi to wszystko piorunujące.
Fot. Shutterstock
8 z 20
shutterstock_78115036
Serengeti, Tanzania
Miliony zwierząt. Zaprzyjaźnione ze sobą zebry i antylopy, smukłe gazele Thomsona i nieco większe Granta, zwaliste bawoły – wszystkie razem przemierzające płaskie, porośnięte suchą trawą przestrzenie sawanny w poszukiwaniu soczystych pastwisk. To widok, który na zawsze zostaje w pamięci. Na ich drodze co jakiś czas staje wygłodniały lew. Wielkie migracje w Serengeti przypominają czasem biblijny kwaterunek na Arkę Noego. To wszystko sprawia, że całymi stadami zjeżdżają tu również fotografowie. Powstałe tu zdjęcia regularnie wygrywają w konkursach fotograficznych na całym świecie. Jurorów, poza kunsztem autorów, zachwyca często surowa prawda o życiu, jaka jest w nich zawarta. Park narodowy liczy sobie aż 15 tys. km i jest wpisany na listę dziedzictwa UNESCO. Czas migracji przypada na porę suchą, czyli od października do maja.
Fot. Shutterstock
9 z 20
shutterstock_175021859
Himalaje/Nepal
Lobucze nie jest wcale wysoki, ma niewiele ponad 6 tys. m. Można tak powiedzieć, gdy wkoło ośmiotysięczniki, a tuż obok sam Everest błyszczy na tle błękitu. Himalaje fascynują, ale to nie jest miejsce dla każdego. W najwyższych górach nie ma miejsca na jeden fałszywy krok. Trzeba być świetnie przygotowanym i skupionym na drodze. Lobucze ma dwa wierzchołki: Lobuche West (6145 m) to cel ekspedycji wspinaczkowych. Na łagodniejszy, East (6119m), organizuje się często trekingi (zdj.). To nie znaczy, że można ruszyć na nie prosto z kanapy. Wysiłek włożony w przygotowania zwraca się jeszcze przed szczytem; widoki są tu iście bajkowe. Poza górą gór wokół wznoszą się majestatyczne ściany Lhotse, Nuptse i Pumari, zachwyca region lodowca Khumbu, prawdziwy kraj śniegu i lodu. Okolica piękna i groźna. Fotogeniczna jak top modelka.
Fot. Shutterstock
10 z 20
czkot_008393-01
Madagaskar
W kraju ogromnych baobabów (zobacz koniecznie Aleję Baobabów koło Morondavy) i wielkookich lemurów nie brakuje motywów fotograficznych. Aż 80 proc. żyjących na Madagaskarze zwierząt i roślin to endemity. Nie spotka się ich w żadnym innym miejscu na Ziemi (np. motyla komety). Jeśli zaś o lemurach mowa, żyją ich na wyspie 33 gatunki. Za sprawą filmu „Madagaskar” katta to teraz najbardziej rozpoznawalny przedstawiciel swojej rodziny.
Fot. Czarny Kot
11 z 20
shutterstock_123362839
Szanghaj, Chiny
Wizytówką nowego Szanghaju są sięgająca nieba wieża telewizyjna Oriental Pearl Tower i drapacz chmur Jin Mao Tower. Taka jest cała dzielnica Pudong, która całkiem niedawno wyrosła na wschodnim brzegu rzeki Huangpo. Chińskie Wall Street, tak o niej mówią, oszałamia skalą. Kiedy zapada zmrok, futurystyczny las rozświetlonych wieżowców (niektóre mają po 90 pięter) wygląda spektakularnie. Dla porównania warto pojechać do starego miasta i przejść się jedną z wąziutkich alejek w typowo chińskim stylu. Zajrzeć do ogrodów Yuyuan, których korzenie sięgają XVI w. To magiczne miejsce pełne maleńkich świątyń, strumyków i mostków. To już całkiem inny Szanghaj. Aż trudno uwierzyć, że te dwa światy istnieją tak blisko siebie.
Fot. Shutterstock
12 z 20
shutterstock_158996450
„Mały Tybet”, Ladakh/Indie
O tym regionie mówi się Mały Tybet z wielu powodów. Potężne Himalaje wokół, buddyjskie stupy i gompy, do tego duża mniejszość tybetańska. Poza tym jednak to raj dla wszelkiej maści wspinaczy i górskich turystów, a także prawdziwa mekka motocyklistów. Indyjski Harley-Davidson nazywa się wprawdzie Royal Enfield, ale prowadzi się go tak samo dostojnie jak słynną maszynę znaną z filmu Easy Rider. Z siedziska dużo lepiej ogląda się tutejsze zabytki, tj. klasztor Lamayuru (na zdj.) czy wzorowany na pałacu Potala w Lhasie pałac królów Ladakhu w Leh.
Fot. Shutterstock
13 z 20
096634-064
Uganda
To tu zachowała się największa na świecie populacja goryli górskich. W Ugandzie żyje prawie połowa ze wszystkich goryli Górskich Świata. Aby do nich dotrzeć, trzeba przedrzeć się przez lepką i błotnistą Dżunglę. Pamiętajcie o ochraniaczach na nogi, przeciwdeszczowych kurtkach, zapasie wody, no i koniecznie zabierzcie ze sobą osłony na aparaty. Jeszcze nie zdarzyło się, aby w nieprzeniknionym lesie nie padało.
Fot. Stanislas Fautre/Le Figaro/East News
14 z 20
shutterstock_51439384
Wrocław/Polska
Wrocławski ratusz to jedyny świecki gotycki zabytek na całym Śląsku. Stoi przy Rynku Głównym, zaczętogo budować na rok przed końcem XIII w. i rozbudowywano aż po wiek XVI, dodając coraz to nowe detale, które można odkrywać godzinami. Otoczony kamieniczkami jest fantastycznym plenerem zdjęciowym. Od rynku odchodzi jedenaście uliczek, a przy każdej tętni życie.
Symbolem Wrocławia stał się parę lat temu krasnal. Jest ich w mieście kilkaset i wciąż przybywają nowe.
Fot. Shutterstock
15 z 20
495582567_11
Patagonia
Lodowiec Perito Moreno to piękno w postaci najczystszej. Z każdej perspektywy jest inny – groźny, brudny, piękny. Do trekingów na lodowcu połączony z fotografowaniem wymagana jest żelazna kondycja. Najlepiej jechać do Patagonii między listopadem a marcem – podczas tutejszego lata. Temperatury w El Calafate wynoszą wówczas średnio ok. 20°C, w okolicach lodowca 5–8°C.
Fot. Ignacio Palacios/Getty Images
16 z 20
shutterstock_184059197
Amazonia/Brazylia
Ruszyć w lasy deszczowe na spotkanie dzikich plemion. Podpatrywać codzienne życie w puszczy, poznawać zwyczaje i wierzenia mieszkających tam społeczności. To marzenie wielu z tych, którzy odwiedzają Amazonię. Mieszkający tu Indianie ze szczepu Kamayura (na zdj.) w latach 50. XX w. zaczęli masowo umierać na odrę przywiezioną tu przez białych. Epidemię udało się powstrzymać, ale i tak w 2010 r. było ich ledwie 544. Żyją w Brazylii nad brzegami rzeki Xingu. A ich przykład to dla turysty wielka lekcja: nawet najlepsze zdjęcie i najwspanialsza przygoda nie są warte ludzkiego życia. Dlatego też podróżując w dziewicze miejsce, rób to etycznie.
Fot. Shutterstock
17 z 20
shutterstock_166939403
Galapagos, Ekwador
Żółwie słoniowe, legwany morskie, głuptaki. Ptaki wreszcie. Z niemal 90 żyjących tu gatunków prawie 80 to gatunki endemiczne. Archipelag 16 wysp leżący w pasie zwrotnikowym na Oceanie Spokojnym, tysiąc kilometrów na zachód od Ameryki Południowej, miał to szczęście, że leżał poza uczęszczanymi szlakami. Dlatego przetrwał w swoim pierwotnym kształcie. Galapagos rozsławił Darwin, który zachwycał się niespotykanymi gatunkami roślin i zwierząt. To tu w jego głowie rodziła się teoria ewolucji. Wyspy magiczne? Tak. One same, a także otaczający je pas Oceanu Spokojnego są w 98 proc. pod ścisłą ochroną, a od 1978 r. figurują na liście UNESCO.
Fot. Shutterstock
18 z 20
shutterstock_243829159
Florencja/Włochy
Niewiele jest w Europie równie wspaniałych obrazów co florencka katedra Santa Maria del Fiore. Turystów i maniaków fotografii przyciąga zwłaszcza największa na świecie ceglana kopuła na szczycie monumentalnej świątyni. Stąd najlepiej podziwiać imponującą panoramę renesansowego miasta. Budowę katedry rozpoczęto u schyłku XIII w., zakończono 140 lat później. Warto było tak długo czekać – efekt jest oszałamiający. Wrażenie robi też bryła bazyliki św. Krzyża kryjąca wewnątrz freski Giotta i groby Michała Anioła, Machiavellego, Galileusza i Rossiniego. Koniecznie odwiedzić trzeba Gallerię degli Uffizi, która chwali się największym na świecie zbiorem sztuki włoskiej, dziełami Botticellego, Rafaela czy Tycjana.
Fot. Shutterstock
19 z 20
shutterstock_142849123
Islandia, Hverir
Krajobraz Islandii kształtują przeciwstawne sobie żywioły: ogień i woda. Gejzery, wybuchające wulkany i czerwone potoki lawy obok lodu i nagich skał. Pozornie nie ma tu nic ciekawego, ale gdy przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że ta surowość jest niezwykle fotogeniczna. Jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc jest Hverir – obszar z gorącymi źródłami, bulgoczącymi wulkanami błotnymi i fumarolami (otwory w glebie, przez które wydostają się gorące gazy). Hverir znajduje się na północy wyspy, na wschód od góry Námafjall. Unoszące się nad źródłami opary widać z bardzo daleka. Co zresztą nie dziwi, ziemia dosłownie gotuje się tu pod stopami. Specjalnie dla turystów wytyczono szlaki, którymi można się bezpiecznie poruszać. Bo tu nie ma żartów! Ci, którzy schodzą ze szlaku, żeby bliżej się czemuś przyjrzeć, mogą się poważnie poparzyć.
Fot. Shutterstock
20 z 20
42-34166734
Wyspa Kanton/Kiribati
Kilkadziesiąt wysepek rozrzuconych na Pacyfiku składa się na państwo Kiribati. Kiedyś rozdzielała je międzynarodowa linia zmiany daty i część mieszkańców zaczynała np. poniedziałek, choć druga miała dopiero niedzielę. W końcu władze zrobiły z tym porządek i wszyscy żyją teraz w jednej strefie czasowej. I jako pierwsi na świecie witają nowy rok! To jeden z powodów, dla których turyści odwiedzają to miejsce. Atrakcyjne są też plaże i rafy koralowe. Kiribati jest jednak zagrożone z powodu podnoszenia się poziomu wód w oceanach, wywołanych ocieplaniem się klimatu. Według prognoz wyspy znikną pod wodą do 2100 r. i mieszkańcy będą musieli znaleźć inne miejsce do życia. Już teraz rząd kupuje ziemię na Vanau Levu, jednej z wysp należących do Fidżi.
Fot. Corbis/Fotochannels