Reklama

W tym artykule:

  1. Stare budowle, nowe funkcje
  2. Powrót do przeszłości. Muzeum Lniarstwa
  3. Zielono mi. „Dzika” strona Żyrardowa
  4. Bliżej natury. Bobry w Żyrardowie
  5. Wielokulturowe miasto
Reklama

Równomierny stukot. I lekkie drżenie ziemi. Przez ponad 150 lat dźwięk i wibracje maszyn do przędzenia lnu wyznaczały niczym bicie serca sens i rytm istnienia Żyrardowa.

Stare budowle, nowe funkcje

Ostatnie dekady przyniosły jednak olbrzymie zmiany. Przestał działać zakład włókienniczy, który stał u zarania miejscowości. Miasto znalazło jednak na siebie pomysł. Garściami sięga do swojej świetlanej przeszłości. Stało się jednym z ciekawszych miejsc w okolicach Warszawy. W 2012 roku tą dawną osadę fabryczną uznano za Pomnik Historii, jako modelowy przykład organizacji przestrzennej XIX-wiecznego ośrodka przemysłowego. Z centrum Warszawy można dojechać tutaj koleją nawet szybciej niż do niektórych dzielnic stolicy

W czasie spaceru po centrum widzę biurowy budynek dawnej fabryki, który obecnie jest siedzibą starostwa. A dużą część hal, w których przędziono len – przearanżowano na ekskluzywne lofty.

Powrót do przeszłości. Muzeum Lniarstwa

W 1900 roku lniane tkaniny z Żyrardowa zdobyły główną nagrodę na Wystawie Światowej w Paryżu. W sumie tamtejsze zakłady nagrodzono 24 medalami w całej Europie. To świadectwo najwyższej jakości wyrobów z tej fabryki.

Również w późniejszych czasach, aż do końca PRL-u, zakłady kontynuowały swoją działalność. Potem nadszedł kryzys i ogłoszono ich upadłość… Dziś w Żyrardowie w części hal produkcyjnych działa Muzeum Lniarstwa, gdzie stoją maszyny do przędzenia lnu. Część z nich działa. Można przekonać się, jak były to głośne i potężne urządzenia.

Są też maszyny sprowadzone z innych miejsc. Warto zwrócić uwagę na krosno, na którym pobito rekord Guinessa na najdłuższy obrus na świecie. Wizualną ucztą jest największa na świecie kolekcja wielkoformatowych szablonów sitodrukowych. Poczułem się trochę, jak w muzeum sztuki nowoczesnej.

Zielono mi. „Dzika” strona Żyrardowa

Początki osady fabrycznej w miejscu przyszłego Żyrardowa związane są z postaciami braci Łubieńskich – właścicieli folwarku Rada Guzowska. Rewolucję przyniosła jednak postać francuskiego inżyniera Filipa de Girarda. Był on bowiem wynalazcą mechanicznej maszyny lniarskiej, od którego nazwiska osada wzięła swoją nazwę. Produkcję lnu zorganizowano według metod opracowanych właśnie przez tego Francuza.

Pomnik Filipa de Girarda w centrum Żyrardowa / Fot. S. Zdziebłowski/NGP

Po różnych perypetiach zakłady trafiły w połowie XIX w. na dłużej w ręce spółki austriackich przemysłowców Karola Dittricha i Karola Hielle. Dittrich posiadał w Żyrardowie niewielki pałacyk otoczony przez piękne tereny zielone. To taki żyrardowski Central Park, chociaż początkowo nie był dostępny dla mieszkańców miasta. Teraz już jest, a po wielu inwestycjach stał się ulubionym miejscem wypoczynku Żyrardowian.

W pałacyku Dittricha znalazło swoją siedzibę muzeum. Warto zajrzeć, by obejrzeć wielką panoramę miasta z 1899 roku. Widać na niej elegancko zorganizowane przemysłowe miasto zbudowane w oparciu o prostopadle biegnące ulice. Od początku sporo było obszarów zielonych (teraz pewnie jeszcze więcej), część z nich na podwórzach domów pracowniczych.

Żyrardów to miejsce przyjazne spacerom. Warto polecić je na co najmniej jednodniowy wypad. Wcale nie trzeba szukać muzeów. Z uwagi na świetnie zachowaną tkankę miejską, wiele budowli, które formalnie muzeami nie są, przepełnia duch dawnych czasów. Ich historia sięga głęboko w przeszłość. Tak jest na przykład z Pałacykiem Tyrolskim powstałym w 1871 roku. Dziś znajduje się tam restauracja.

Bliżej natury. Bobry w Żyrardowie

Z jakiegoś powodu bobry upodobały sobie to mazowieckie miasto. Niegdyś zapuszczały się aż do parku Dittricha. Teraz już są nieco bardziej „wycofane”.

Dobrym miejscem do ich obserwacji – nawet w ciągu dnia – jest nowo wybudowana ścieżka przyrodnicza nad rzeką Pisia Gągolina. To rzut beretem od centrum. Jej twórcy obawiali się, że kładka wykonana z drewna stanie się celem tych wielkich gryzoni. Jednak impregnacja skutecznie je zniechęciła. Nadal buszują po okolicy. A z prawie kilometrowej kładki roztacza się widok na dziką przyrodę.

Zamki i pałace na Mazowszu. 5 weekendowych wycieczek w okolice Warszawy

Chcesz choć na chwilę uciec od miejskiego zgiełku? Zbliżający się weekend to idealna okazja, by wyruszyć w wycieczkę w okolice Warszawy i odkryć nieznane zabytki. Oto zamki i pałace na Ma...
Zamki Mazowieckie
Zamek w Czersku (fot. Mrksmlk, Wikimedia Commons, CC-BY-SA-3.0-PL)

Wielokulturowe miasto

Fabryce lnu niezbędna była siła robocza. Ludzie ściągali do Żyrardowa z pobliskich wsi, ale wyspecjalizowana kadra również z Francji, Austrii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Polacy też mieli spory wkład. Przędzalnię lnu i tkalnia wraz z pobliską zabudową zaprojektował warszawski architekt, Jan Jakub Gay.

Dziś Żyrardów najbardziej francuski jest właśnie z nazwy, pochodzącej od swojego utalentowanego dyrektora technicznego fabryki lnu. Nie ma francuskich knajpek, więc bagietkę czy croissanta można co najwyżej kupić w markecie. Silniejszy jest włoski akcent w postaci pizzerii, których udało mi się naliczyć aż dziewięć.

Reklama

Miasto utrzymuje jednak kontakty z władzami Lourmarin w Prowansji, skąd pochodził de Girard. Jedna ze szkół podstawowych nosi imię francuskiego wynalazcy i posiada dwujęzyczne oddziały. Drugim językiem jest oczywiście francuski. De Girard do dziś inspiruje i wprowadza twórczy ferment w Żyrardowie.

Nasz ekspert

Szymon Zdziebłowski

Dziennikarz naukowy, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Przez wiele lat był związany z Serwisem Nauka w Polsce PAP. Opublikował m.in. dwa przewodniki turystyczne po Egipcie, a ostatnio – popularnonaukową książkę „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” o największej egipskiej piramidzie.
Reklama
Reklama
Reklama