Miasto neonów i „street foodu”. Osaka to inne oblicze Japonii
Spacerując po kolorowych ulicach Osaki, nie przestaję zachwycać się eklektycznym połączeniem dawnych buddyjskich świątyń i futurystycznych wieżowców. Osaka maluje przede mną obraz najbardziej dynamicznego miasta w Japonii. Chwilami wydaje się, że życie płynie tu jeszcze szybciej niż w Tokio.
W tym artykule:
- Stolica japońskiego „street foodu”
- Śladami szogunów
- Nie tylko dla miłośników Hollywood
- Informacje praktyczne
„Z Osaki nie wyjedziesz głodny” – opowiada mi Keisuke, zaprzyjaźniony Japończyk. Do największego miasta regionu Kansai docieram późnym wieczorem. I rzeczywiście, już z dworca do dzielnicy Namba, gdzie zamierzam się zatrzymać, prowadzą mnie nieopisane zapachy smażonego mięsa i ryb, duszonych warzyw i aromatycznych sosów. Czego tu nie ma! Od skwierczących placków z kapusty okonomiyaki po pikantne kuleczki z ośmiornicy takoyaki, które kuszą podniebienie i przypominają o kulinarnych tradycjach miasta.
Stolica japońskiego „street foodu”
Osaka już w XIX wieku zyskała miano „kuchni Japonii”. Dziś to drugie największe miasto w kraju przyciąga miłośników jedzenia z całego świata. Wkraczając w tętniące życiem i oświetlone różnokolorowymi neonami ulice sąsiedniej dzielnicy Dotonbori, czuję, jak aromat grillowanych smakołyków wypełnia powietrze. Teraz wiem, że jestem naprawdę głodny.
Zatrzymuję się przy małej ulicznej budce z dużym napisem „Takoyaki”. To jeden z osakańskich przysmaków, którego muszę skosztować. Z poprzednich podróży do Japonii wiem, że potrawy, których nazwy kończą się na „-yaki” oznaczają dania smażone. Takoyaki to tak właśnie przyrządzane małe kulki formowane z ciasta i mięsa ośmiornicy. Posypane katsuobushi, czyli delikatnymi płatkami wędzonego i suszonego tuńczyka oraz polane ostrym sosem, są dla mnie doskonałym wprowadzeniem do kulinarnych tradycji miasta.
Co ciekawe, choć Osaka uchodzi za stolicę japońskiego „street foodu”, jedzenie na ulicy jest tu oficjalnie zakazane. I rzeczywiście, choć ulice pełne są sprzedawców lokalnych potraw, trudno tu spotkać osoby spacerujące z jedzeniem. Dania są szczelnie pakowane, aby można je było wygodnie zabrać do domu i tam w pełni docenić ich smaki i aromaty. W Japonii niełatwo jest też zobaczyć restauracyjne ogródki, a posiłki spożywane są zazwyczaj wewnątrz lokali.
Śladami szogunów
Osaka to najbardziej azjatyckie z miast Japonii. Chwilami można się tu poczuć jak w Szanghaju czy Bangkoku. O podobne wrażenia trudno w uporządkowanym i supernowoczesnym Tokio, czy w nieodległym Kioto, gdzie czas płynie nieporównywalnie wolniej. Nawet lokalny dialekt, którego używa się w całym regionie Kansai, wydaje się szybszy i bardziej śpiewny. I choć to dawne miasto handlu i drobnych sprzedawców nie przyciąga bogatą historią, i tak jest tu sporo do zobaczenia.
O chlubnej przeszłości miasta świadczy przede wszystkim XVI-wieczny Złoty Zamek, którego lata świetności zostały nieźle sportretowane w nowej wersji serialu „Szogun”. Zamek znajduje się w dzielnicy Chuo, dokąd łatwo dotrzeć metrem. Na zwiedzanie wybieram się wcześnie rano, aby uniknąć tłumów zwiedzających. W cenie biletu jest również możliwość wejścia do muzeum oraz spacer po ogrodach Nishinomaru. Warto się też wybrać na wieżę, aby zobaczyć jedną z ciekawszych panoram miasta. Tereny zamku są obszerne, więc dobrze jest założyć wygodne buty do chodzenia.
Największa wyspa Japonii. Honsiu przyciąga nowoczesnymi metropoliami, osobliwymi świątyniami i zachwycającą naturą
Honsiu jest uznawane za kolebkę japońskiej kultury. To tutaj leży Tokio i wszystkie poprzednie stolice Kraju Kwitnącej Wiśni.Aby posilić się przed dalszym zwiedzaniem, postanawiam wybrać się do tradycyjnej osakańskiej restauracji wyspecjalizowanej w okonomiyaki. To najbardziej znany lokalnych przysmak, którego historia sięga tego okresu szogunatu. Z tego czasu pochodzi też zwyczaj smażenia okonomiyaki na specjalnej rozgrzanej płycie tekkan.
W restauracji, do której trafiam, płyta jest wbudowana w stół, co sprawia, że danie powstanie dosłownie na moich oczach. W karcie jest kilka opcji tych słynnych placków. Każda z nich oparty jest na kapuście i wybranych dodatkach. Decyduję się na wersję z wołowiną. Przede mną kucharz rozgrzewa stół do czerwoności i sprawnie miesza wszystkie składniki. Danie jest urzekająco aromatyczne i – jak na kuchnię japońską – niezwykle sycące.
Nie tylko dla miłośników Hollywood
Kiedy nad Zatoką Osaka zapada wieczór, wybieram się do świata bajek i wyobraźni. Taki fan popkultury jak ja nie może sobie odmówić spędzenia choć kilku godzin w Universal Studios Japan. Tutejsza filia jednego z najbardziej znanych amerykańskich parków rozrywki to nie tylko hołd dla filmów Hollywood, ale też sporo nawiązań do lokalnych tradycji. Kina z ekranami 4D i jeden z najwyższych rollercoasterów w Japonii przyciągają tłumy ludzi. Park jest położony w samym centrum miasta, więc wielu nastolatków z biletem całorocznym zagląda to popołudniami i oczywiście w weekendy.
Planując pobyt w Universal Studio Japan, trzeba się więc liczyć w kolejkami do najpopularniejszych atrakcji. Na zwiedzanie miasteczka Harry’ego Pottera czy podróż po Układzie Słonecznym trzeba poczekać nawet kilkadziesiąt minut. Jedzenie w okolicy jest dość przeciętne, więc warto przygotować sobie wcześniej jakieś przekąski i koniecznie napoje. Od wiosny do jesieni w słońce w Osace może być dokuczliwe.
Informacje praktyczne
- Do Japonii można dolecieć bezpośrednio z Polski LOT-em. Podróż trwa ok. 15 godzin. Ceny biletów zaczynają się od 2300 zł w dwie strony. Samoloty lądują na lotnisku Narita pod Tokio.
- Z Tokio do Osaki najłatwiej jest się dostać Shinkansenem, czyli pociągiem dużej prędkości, który dystans 400 km pokonuje w 2,5 godziny. Za bilety zapłacimy niecałe 15 tys. jenów (ok. 380 zł).
- W Osace jest duża baza hotelów różnych o różnych standardach. Polecam 4-gwiazdkowy Oriental Namba Hotel położony w samym centrum kolorowej dzielnicy Namba w budynku dawnego teatru. Hotel oferuje pokoje i śniadania w stylu europejskim i japońskim. Za nocleg w pokoju dwuosobowym trzeba zapłacić 17 tys. jenów (ok. 400 zł).