Reklama

Z Krakowa, gdzie swój początek ma Małopolski Szlak Architektury Drewnianej (cały Szlak Architektury Drewnianej kończy się w Medyce na granicy polsko-ukraińskiej), wyruszam w piątkowe popołudnie. Tego dnia czasu wystarczy mi na zwiedzenie tylko dwu obiektów, ale za to niezmiernie ciekawych. Kieruję się do Lipnicy Murowanej. Przewrotnie właśnie tu zachował się drewniany kościół św. Leonarda. Legenda głosi, że zbudowano go w 1141 r., w miejscu gdzie stała pogańska gontyna. O jego przedchrześcijańskich korzeniach ma świadczyć drewniany słup podtrzymujący ołtarz – rzeźba Świętowita. Zastanawiam się, jak to możliwe, by w chrześcijańskim kościele zachowało się do dziś przedstawienie pogańskiego bożka?
– Być może stało się tak dlatego, że słup zamieniono na krzyż poprzez przybicie do niego poziomej belki. Taki stan rzeczy, jak opowiadali mi parafianie, trwał do lat 50. XX w. – wyjaśnia mi ksiądz Zbigniew Kras, proboszcz Lipnicy.
Obecny kościół, wzniesiony w XV w., należy do najcenniejszych drewnianych kościołów gotyckich w Polsce – kilka lat temu został wpisany na listę UNESCO. Stoi na starym cmentarzu, dostać się do niego można przez most na Uszwicy. Ta wijąca się niewinnie rzeczka podczas powodzi w 1997 r. podmyła fundamenty i niewiele brakowało, by zniszczyła kościół. Mieszkańcy uratowali świątynię, przywiązując ją linami do rosnących obok wiekowych drzew.
Wewnątrz od razu zwraca uwagę bogata dekoracja malarska. Najstarsza, tzw. patronowa, czyli wykonywana za pomocą szablonów, powstała w XV w. Z późniejszego okresu pochodzą wielobarwne malowidła na ścianach prezbiterium przedstawiające Ukrzyżowanie, Ostatnią Wieczerzę, Maryję ze św. Szymonem z Lipnicy i Sąd Ostateczny. Parapet chóru pokrywają ludowe przedstawienia Dziesięciu Przykazań.
W Lipnicy idę jeszcze obejrzeć ryneczek, przy którym stoją nieliczne drewniane parterowe domy z XIX w. z podcieniami wspartymi na słupach. Ta charakterystyczna zabudowa dobrze oddaje układ i walory dawnego średniowiecznego miasta targowego.
Następnym przystankiem na moim szlaku jest wieś Laskowa oddalona około pół godziny drogi od Lipnicy. Do połowy XVII w. była – wraz z parterowym dworem z przełomu XVI i XVII w. – własnością rodziny Laskowskich. Budynek nakryty gontowym łamanym dachem polskim stanowił charakterystyczny element pejzażu Rzeczpospolitej szlacheckiej. Dawną świetność majątku stara się obecnie przywrócić rodzina Michałowskich, w której rękach znalazł się w 1924 r. Po II wojnie wywłaszczeni, odzyskali swoją posiadłość 16 lat temu, zastając ją w opłakanym stanie. Dzięki uprzejmości gospodarzy mogę wejść do środka. Piotr Paweł Michałowski prowadzi mnie przez sień do obszernego pomieszczenia pełniącego do 1908 r. funkcję kaplicy. Misternie zdobiony wielokolorowy strop podzielony ramami na pola tworzące kompozycję z pięciu owali robi ogromne wrażenie. W największym owalu znajduje się Chrystus, w czterech pozostałych były popiersia Ewangelistów. Były, bowiem do dzisiaj przetrwały tylko wizerunki świętych Łukasza i Mateusza. Ale skąd
w szlacheckim domu wzięła się tak wspaniale dekorowana kaplica? Okazuje się, że w 1688 r. Laskowscy musieli sprzedać swoje zadłużone dobra. Nabył je biskup krakowski Jan Małachowski i przekazał Zgromadzeniu Księży Misjonarzy. To właśnie oni przerobili salon na kaplicę.

Reklama

Z Laskowej niedaleko do Nowego Sącza, gdzie przenocuję, by w sobotni ranek zacząć zwiedzać Sądecki Park Etnograficzny. Na 20 ha zgromadzono obiekty architektury drewnianej Lachów Sądeckich, Pogórzan, Górali Sądeckich i Łemków – m.in. chaty i zagrody chłopskie, część osady Cyganów Karpackich, kościół rzymskokatolicki z Łososiny Dolnej i cerkiew greckokatolicka z nieistniejącej wsi Czarne.
– W kościele okazjonalnie odprawiane są msze, można też zamówić ślub. W cerkwi w każdą niedzielę odbywa się liturgia obrządku bizantyńsko-ukraińskiego – opowiada Wojciech Śliwiński z Sądeckiego Parku Etnograficznego.
Skansen można zwiedzać godzinami, jednak moją uwagę przykuwa XVII-wieczny dwór z Rdzawy. To już drugi dwór, gdzie napotykam malowidła ścienne o tematyce religijnej. Może to niezbyt ładnie, ale podsłuchuję, co na ten temat ma do powiedzenia przewodnik, który wszedł z grupą zaraz za mną. Moje zainteresowanie wzrasta, gdy dowiaduję się, że dwór cieszy się złą sławą.
Podobno wisi nad nim fatum. Kiedyś był własnością Baranowskich, ale gdy spłonął klasztor Kanoników Regularnych Pokutnych w sąsiedniej Trzcianie, Baranowscy oddali im dwór. Kanonicy zaadaptowali go na swoje potrzeby i wtedy też powstały te barwne polichromie. Później nowy właściciel przykrył je tynkiem. Gdy z jakiejś ściany tynk odpadał i ukazywały się fragmenty malowideł, wówczas ludzi związanych z majątkiem dotykały nieszczęścia – chorowali, ulegali tragicznym wypadkom. Rodzina Wesołowskich, w której posiadaniu dwór znalazł się w późniejszym czasie, była tak przekonana o złowróżbnej roli odsłaniającej się od czasu do czasu dekoracji, że ostatnia właścicielka zamurowała w jednej ze ścian tabliczkę z napisem: „Nie odsłaniać, przynoszą nieszczęście”. Po zakończeniu zwiedzania na wszelki wypadek wychodzę z dworu tyłem, by klątwa nie przeszła za próg.
Mroczne wydarzenia tak mocno zapadły w ludzką pamięć, że przez wiele lat nikt nie chciał opracować historii, architektury i dekoracji dworu. Odważyła się dopiero Maria Marcinowska z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. – Tutaj klątwa nie działa, została w Rdzawie – śmieje się.
Opiekunowie parku odtworzyli detale dawnej codzienności. Przy chatach okolonych płotami rosną kwiaty, warzywa i zioła – takie, jakie ongiś pielęgnowano, w domach zgromadzono meble, naczynia, obrazy, ubrania i inne przedmioty z epoki. W świątyniach odbywają się nabożeństwa. Ale oglądając w skansenie kościoły i cerkwie, odczuwam pewien niedosyt. Może chodzi o brak tego przynależnego im swoistego genius loci, którego zostały pozbawione przez wyrwanie ich z naturalnego otoczenia krajobrazowego i kulturowego.


Jadę więc do wsi Binarowa oddalonej o blisko godzinę od Nowego Sącza. To wprawdzie dość daleko, ale nie mogę nie zobaczyć kościółka św. Michała Archanioła z ok. 1500 r. Z czasem zyskał wieżę, soboty, kaplicę Aniołów Stróżów. W środku znajdują się kunsztowne rzeźby, z których gotycka z XIV w. przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem należy według znawców tematu do najcenniejszych. Dla mnie najciekawsze są malowidła na ambonie ukazujące wspinające się po drabinie anioły. Przepych, różnorodność, bogactwo ornamentów i przedstawień można długo kontemplować.
Nieco późniejszą metryką (1520 r.) szczyci się modrzewiowy kościół świętych Filipa i Jakuba w Sękowej. Według legendy kościół sam „wyznaczył” sobie teren, na którym chciał stanąć. Pierwotnie mieszkańcy wioski zamierzali go postawić w innym miejscu, ale drewno złożone przez nich na jego budowę woda z pobliskiego potoku uparcie przenosiła dalej.
– Ludzie uznali, że nie mogą sprzeciwiać się wyrokom boskim i postawili kościół w obecnym miejscu – opowiada Danuta Rybczyk, która dzierży klucze do zabytkowej budowli.
Świątynią o nieproporcjonalnie dużej powierzchni dachu w stosunku do kubatury zachwycali się młodopolscy artyści: Teodor Axentowicz, Józef Mehoffer, Stanisław Wyspiański i Włodzimierz Tetmajer, uwieczniając ją na swoich płótnach. Zachwycają się nią i dzisiaj turyści z całego świata. Młodzi ludzie chętnie biorą tu śluby i chrzczą swoje dzieci.
Z Sękowej udaję się do pobliskiej wsi Owczary, gdzie stoi XVII-wieczna cerkiew Opieki Bogarodzicy. Tu zaczyna się Łemkowszczyzna – z wtopionymi w krajobraz drewnianymi cerkiewkami. Pełnią one swoje funkcje do dzisiaj.
– Ta w Owczarach służy wiernym dwóch obrządków: łacińskiemu i greckokatolickiemu, zaś cerkiew w Kwiatoniu obrządkowi łacińskiemu – mówi Władysław Kaniuk, proboszcz prawosławnej parafii w Hańczowej.
Po intensywnym dniu zatrzymuję się na noc w Krynicy Górskiej. By wzmocnić nadwątlone siły wodami o leczniczej mocy, podążam rankiem do Parku Słotwińskiego, w którym stoi pijalnia „Słotwinka”. Ma kształt rotundy wspartej na słupach, zwieńczonej parasolowatym dachem. Pierwotnie stała nad głównym źródłem, później przeniesiono ją do parku.
– W XIX w. komisja zdrojowa podjęła decyzję o rozbudowie kurortu. Powstały wtedy pierwsze wille i prywatne pensjonaty w modnym w ówczesnej architekturze europejskich uzdrowisk stylu szwajcarskim – opowiada Dorota Pacut, przewodnik, prowadząc mnie na Bulwary Dietla. Przyglądam się tam ciesielskim i snycerskim detalom domów. Część willi nadal pełni swoje pierwotne funkcje, jak np. „Witoldówka” – niegdyś Zakład Dietetyczny dr. Bolesława Skórczewskiego, teraz luksusowy pensjonat. W „Romanówce” mieści się Muzeum Nikifora, a w „Węgierskiej Koronie” – pizzeria.
W Krynicy zachowały się jeszcze inne zabytki, m.in. kościoły i cerkiew, ale to XIX-wieczna zabudowa uzdrowiskowa wyróżnia miasto pośród innych miejsc na szlaku.


WYGIEŁZÓW - Nadwiślański Park Etnograficzny
■ Info: na powierzchni 3,5 ha zgromadzono ponad 20 drewnianych budynków, w tym m.in. XVIII-wieczny dwór, chłopską zagrodę, karczmę, spichlerze. Obok skansenu wznosi się zamek Lipowiec z przełomu XIII i XIV w.
■ Zwiedzanie: skansen czynny codziennie w godz. 8–18.
■ Bilety: normalny 8 zł, ulgowy 5 zł, rodzinny 20 zł.
■ Kontakt: Wygiełzów, ul. Pod-zamcze 1, 32-551 Babice, tel. 032 646 28 10, kasa 032 613 40 62. sekretariat@mnpe.pl
LIPNICA MUROWANA -Kościół św. Leonarda
■ Info: od 1958 r. w Niedzielę Palmową na lipnickim rynku odbywa się konkurs na najdłuższą palmę – teraz przekraczają one 30 m.
■ Zwiedzanie: w sezonie świątynia jest otwarta od pn. do sob.
w godz. 9–18, niedz. do godz. 17. Poza sezonem – trzeba się umówić wcześniej z proboszczem.
■ Bilety: dorośli 3 zł, dzieci 2 zł.
■ Kontakt: kościół znajduje się na cmentarzu, nie jest obecnie użytkowany. Klucze na plebanii, tel. 014 685 26 01, 0698 641 445, przewodnik 0604 956 057.
LANCKOR0NA - Drewniana zabudowa wsi
■ Info: większość parterowych otynkowanych domów zbudowanych pod koniec XIX w. po wielkim pożarze stoi przy rynku i wychodzących z niego uliczkach. W jednej z chat (nr 133) ocalałych z pożogi mieści się muzeum.
■ Zwiedzanie: muzeum czynne w godz. 10–18 oprócz poniedziałku i czwartku.
■ Bilety: normalny 4 zł, ulgowy 2,50 zł.
■ Kontakt: muzeum tel. 033 876 35 67. www.lanckorona.pl
PACZÓŁTOWICE - Kościół pw. Nawiedzenia NMP
■ Info: zbudowany w 1510 r., jeden z najstarszych drewnianych kościołów Małopolski. Znajduje się w nim m.in. XV-wieczny obraz Matki Boskiej Paczółtowskiej, późnogotycki krucyfiks, chrzcielnica z brązu z XVI w.
■ Zwiedzanie: po każdej mszy (w dni powszednie o godz. 7, w niedz. o godz. 7, 11 i 16), latem dodatkowo w godz. 14–16.
■ Kontakt: telefon na plebanię 012 28 29 091 (można się umówić indywidualnie na zwiedzanie).
IWANOWICE - Kościół parafialny św. Trójcy
■ Info: został wzniesiony pod koniec XVIII w., do jego budowy wykorzystano fragmenty świątyni
z 1408 r. Na wyposażeniu znaj-dują się m.in. gotyckie rzeźby: św. Krzysztofa (z około 1500 r.),
XVI-wieczne Chrystusa Zmartwychwstałego i Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Trzy ołtarze pochodzą z pierwszej poł. XVII w.
■ Zwiedzanie: najlepiej umówić się wcześniej telefonicznie.
■ Kontakt: telefon na plebanię 012 388 40 18.


CHOCHOŁÓW - Drewniana zabudowa wsi
■ Info: domy z grubych bali stoją szczytami do drogi, tworząc tzw. ulicówkę. Chaty są myte każdego roku przed Wielkanocą, co nadaje drewnu jasny kolor. W jednym z domów (pod numerem 75) mieści się dziś Muzeum Powstania Chochołowskiego.
■ Zwiedzanie: muzeum czynne śr.–niedz. w godz. 10–14.
■ Bilety: normalny 6 zł, ulgowy 4,50 zł.
■ Kontakt: tel. 018-20-152-05. www.muzeumtatrzanskie.com.pl
NOWY SĄCZ - Sądecki Park Etnograficzny
■ Zwiedzanie: poza sezonem (X––IV) skansen czynny od pn. do pt. w godz. 10–14, w sezonie (V–IX) od wt. do niedz. w godz. 10–18.
■ Bilety: normalny 10 zł, ulgowy 6 zł, opłata za przewodnika 30 zł; w soboty wstęp wolny.
■ Kontakt: ul. B. Wieniawy-Dłu-goszowskiego 83 b, tel. 018 441 44 12, skansen@muzeum.sacz.pl
OWCZARY - Cerkiew greckokatolicka pw. Opieki Bogarodzicy
■ Info: jest użytkowana także jako kościół rzymskokatolicki.
■ Zwiedzanie: w sezonie (połowa maja–połowa października) w pt. i niedz. w godz. 12–16, sob. 10–14.
■ Kontakt: klucze u pani Renaty Bania, tel. 018 351 89 73.
BINAROWA - Kościół pw. św. Michała Archanioła
■ Info: od 2003 r. obiekt znajduje się na liście UNESCO.
■ Zwiedzanie: w sezonie (połowa maja–połowa października) w pt. i niedz. w godz. 12–16, sob. 10–14.
■ Kontakt: telefon na plebanię 013 44 76 396.
SĘKOWA - Kościół pw. śś. Filipa i Jakuba Apostołów
■ Info: od 2003 r. obiekt znajduje się na liście UNESCO.
■ Zwiedzanie: w sezonie (połowa maja–połowa października) w pt. i niedz. w godz. 12–16, sob. 10–14.
■ Kontakt: klucze w Domu Opieki Społecznej, tel. 018 35 18 095, pani Danuta Rybczyk.
KRYNICA - Drewniana zabudowa
■ Info: pijalnia „Słotwinka” jest czynna tylko latem (od czerwca do września) w godz. 10–13.
■ Zwiedzanie: Muzeum Nikifora wt.–sob. w godz. 10–13 i 14–17, niedz. w godz. 10–13 i 14–16.
■ Bilety: normalny 6 zł, ulgowy 4 zł, w środy wstęp wolny.
■ Kontakt: tel. 018 471 53 03.
HAŃCZOWA - Cerkiew parafialna greckokatolicka pw. Opieki Bogurodzicy
■ Info: obecnie parafialna cerkiew prawosławna pod tym samym wezwaniem.
■ Zwiedzanie: najlepiej umówić się telefonicznie.
■ Kontakt: klucze ma ks. Władysław Kaniuk, tel. 018 353 21 24.


Z Krakowa, gdzie swój początek ma Małopolski Szlak Architektury Drewnianej (cały Szlak Architektury Drewnianej kończy się w Medyce na granicy polsko-ukraińskiej), wyruszam w piątkowe popołudnie. Tego dnia czasu wystarczy mi na zwiedzenie tylko dwu obiektów, ale za to niezmiernie ciekawych. Kieruję się do Lipnicy Murowanej. Przewrotnie właśnie tu zachował się drewniany kościół św. Leonarda. Legenda głosi, że zbudowano go w 1141 r., w miejscu gdzie stała pogańska gontyna. O jego przedchrześcijańskich korzeniach ma świadczyć drewniany słup podtrzymujący ołtarz – rzeźba Świętowita. Zastanawiam się, jak to możliwe, by w chrześcijańskim kościele zachowało się do dziś przedstawienie pogańskiego bożka?
– Być może stało się tak dlatego, że słup zamieniono na krzyż poprzez przybicie do niego poziomej belki. Taki stan rzeczy, jak opowiadali mi parafianie, trwał do lat 50. XX w. – wyjaśnia mi ksiądz Zbigniew Kras, proboszcz Lipnicy.
Obecny kościół, wzniesiony w XV w., należy do najcenniejszych drewnianych kościołów gotyckich w Polsce – kilka lat temu został wpisany na listę UNESCO. Stoi na starym cmentarzu, dostać się do niego można przez most na Uszwicy. Ta wijąca się niewinnie rzeczka podczas powodzi
w 1997 r. podmyła fundamenty i niewiele brakowało, by zniszczyła kościół. Mieszkańcy uratowali świątynię, przywiązując ją linami do rosnących obok wiekowych drzew.
Wewnątrz od razu zwraca uwagę bogata dekoracja malarska. Najstarsza, tzw. patronowa, czyli wykonywana za pomocą szablonów, powstała w XV w. Z późniejszego okresu pochodzą wielobarwne malowidła na ścianach prezbiterium przedstawiające Ukrzyżowanie, Ostatnią Wieczerzę, Maryję ze św. Szymonem z Lipnicy i Sąd Ostateczny. Parapet chóru pokrywają ludowe przedstawienia Dziesięciu Przykazań.
W Lipnicy idę jeszcze obejrzeć ryneczek, przy którym stoją nieliczne drewniane parterowe domy z XIX w. z podcieniami wspartymi na słupach. Ta charakterystyczna zabudowa dobrze oddaje układ i walory dawnego średniowiecznego miasta targowego.
Następnym przystankiem na moim szlaku jest wieś Laskowa oddalona około pół godziny drogi od Lipnicy. Do połowy XVII w. była – wraz z parterowym dworem z przełomu XVI i XVII w. – własnością rodziny Laskowskich. Budynek nakryty gontowym łamanym dachem polskim stanowił charakterystyczny element pejzażu Rzeczpospolitej szlacheckiej. Dawną świetność majątku stara się obecnie przywrócić rodzina Michałowskich, w której rękach znalazł się w 1924 r. Po II wojnie wywłaszczeni, odzyskali swoją posiadłość 16 lat temu, zastając ją w opłakanym stanie. Dzięki uprzejmości gospodarzy mogę wejść do środka. Piotr Paweł Michałowski prowadzi mnie przez sień do obszernego pomieszczenia pełniącego do 1908 r. funkcję kaplicy. Misternie zdobiony wielokolorowy strop podzielony ramami na pola tworzące kompozycję z pięciu owali robi ogromne wrażenie. W największym owalu znajduje się Chrystus, w czterech pozostałych były popiersia Ewangelistów. Były, bowiem do dzisiaj przetrwały tylko wizerunki świętych Łukasza i Mateusza. Ale skąd w szlacheckim domu wzięła się tak wspaniale dekorowana kaplica? Okazuje się, że w 1688 r. Laskowscy musieli sprzedać swoje zadłużone dobra. Nabył je biskup krakowski Jan Małachowski i przekazał Zgromadzeniu Księży Misjonarzy. To właśnie oni przerobili salon na kaplicę.
Z Laskowej niedaleko do Nowego Sącza, gdzie przenocuję, by w sobotni ranek zacząć zwiedzać Sądecki Park Etnograficzny. Na 20 ha zgromadzono obiekty architektury drewnianej Lachów Sądeckich, Pogórzan, Górali Sądeckich i Łemków – m.in. chaty i zagrody chłopskie, część osady Cyganów Karpackich, kościół rzymskokatolicki z Łososiny Dolnej i cerkiew greckokatolicka z nieistniejącej wsi Czarne.
– W kościele okazjonalnie odprawiane są msze, można też zamówić ślub. W cerkwi w każdą niedzielę odbywa się liturgia obrządku bizantyńsko-ukraińskiego – opowiada Wojciech Śliwiński z Sądeckiego Parku Etnograficznego.
Skansen można zwiedzać godzinami, jednak moją uwagę przykuwa XVII-wieczny dwór z Rdzawy. To już drugi dwór, gdzie napotykam malowidła ścienne o tematyce religijnej. Może to niezbyt ładnie, ale podsłuchuję, co na ten temat ma do powiedzenia przewodnik, który wszedł z grupą zaraz za mną. Moje zainteresowanie wzrasta, gdy dowiaduję się, że dwór cieszy się złą sławą.


Reklama

Podobno wisi nad nim fatum. Kiedyś był własnością Baranowskich, ale gdy spłonął klasztor Kanoników Regularnych Pokutnych w sąsiedniej Trzcianie, Baranowscy oddali im dwór. Kanonicy zaadaptowali go na swoje potrzeby i wtedy też powstały te barwne polichromie. Później nowy właściciel przykrył je tynkiem. Gdy z jakiejś ściany tynk odpadał i ukazywały się fragmenty malowideł, wówczas ludzi związanych z majątkiem dotykały nieszczęścia – chorowali, ulegali tragicznym wypadkom. Rodzina Wesołowskich, w której posiadaniu dwór znalazł się w późniejszym czasie, była tak przekonana o złowróżbnej roli odsłaniającej się od czasu do czasu dekoracji, że ostatnia właścicielka zamurowała w jednej ze ścian tabliczkę z napisem: „Nie odsłaniać, przynoszą nieszczęście”. Po zakończeniu zwiedzania na wszelki wypadek wychodzę z dworu tyłem, by klątwa nie przeszła za próg.
Mroczne wydarzenia tak mocno zapadły w ludzką pamięć, że przez wiele lat nikt nie chciał opracować historii, architektury i dekoracji dworu. Odważyła się dopiero Maria Marcinowska z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. – Tutaj klątwa nie działa, została w Rdzawie – śmieje się.
Opiekunowie parku odtworzyli detale dawnej codzienności. Przy chatach okolonych płotami rosną kwiaty, warzywa i zioła – takie, jakie ongiś pielęgnowano, w domach zgromadzono meble, naczynia, obrazy, ubrania i inne przedmioty z epoki. W świątyniach odbywają się nabożeństwa. Ale oglądając w skansenie kościoły i cerkwie, odczuwam pewien niedosyt. Może chodzi o brak tego przynależnego im swoistego genius loci, którego zostały pozbawione przez wyrwanie ich z naturalnego otoczenia krajobrazowego i kulturowego.
Jadę więc do wsi Binarowa oddalonej o blisko godzinę od Nowego Sącza. To wprawdzie dość daleko, ale nie mogę nie zobaczyć kościółka św. Michała Archanioła z ok. 1500 r. Z czasem zyskał wieżę, soboty, kaplicę Aniołów Stróżów. W środku znajdują się kunsztowne rzeźby, z których gotycka z XIV w. przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem należy według znawców tematu do najcenniejszych. Dla mnie najciekawsze są malowidła na ambonie ukazujące wspinające się po drabinie anioły. Przepych, różnorodność, bogactwo ornamentów i przedstawień można długo kontemplować.
Nieco późniejszą metryką (1520 r.) szczyci się modrzewiowy kościół świętych Filipa i Jakuba w Sękowej. Według legendy kościół sam „wyznaczył” sobie teren, na którym chciał stanąć. Pierwotnie mieszkańcy wioski zamierzali go postawić w innym miejscu, ale drewno złożone przez nich na jego budowę woda z pobliskiego potoku uparcie przenosiła dalej.
– Ludzie uznali, że nie mogą sprzeciwiać się wyrokom boskim i postawili kościół w obecnym miejscu – opowiada Danuta Rybczyk, która dzierży klucze do zabytkowej budowli.
Świątynią o nieproporcjonalnie dużej powierzchni dachu w stosunku do kubatury zachwycali się młodopolscy artyści: Teodor Axentowicz, Józef Mehoffer, Stanisław Wyspiański i Włodzimierz Tetmajer, uwieczniając ją na swoich płótnach. Zachwycają się nią i dzisiaj turyści z całego świata. Młodzi ludzie chętnie biorą tu śluby i chrzczą swoje dzieci.
Z Sękowej udaję się do pobliskiej wsi Owczary, gdzie stoi XVII-wieczna cerkiew Opieki Bogarodzicy. Tu zaczyna się Łemkowszczyzna – z wtopionymi w krajobraz drewnianymi cerkiewkami. Pełnią one swoje funkcje do dzisiaj.
– Ta w Owczarach służy wiernym dwóch obrządków: łacińskiemu i greckokatolickiemu, zaś cerkiew w Kwiatoniu obrządkowi łacińskiemu – mówi Władysław Kaniuk, proboszcz prawosławnej parafii w Hańczowej.
Po intensywnym dniu zatrzymuję się na noc w Krynicy Górskiej. By wzmocnić nadwątlone siły wodami o leczniczej mocy, podążam rankiem do Parku Słotwińskiego, w którym stoi pijalnia „Słotwinka”. Ma kształt rotundy wspartej na słupach, zwieńczonej parasolowatym dachem. Pierwotnie stała nad głównym źródłem, później przeniesiono ją do parku.
– W XIX w. komisja zdrojowa podjęła decyzję o rozbudowie kurortu. Powstały wtedy pierwsze wille i prywatne pensjonaty w modnym w ówczesnej architekturze europejskich uzdrowisk stylu szwajcarskim – opowiada Dorota Pacut, przewodnik, prowadząc mnie na Bulwary Dietla. Przyglądam się tam ciesielskim i snycerskim detalom domów. Część willi nadal pełni swoje pierwotne funkcje, jak np. „Witoldówka” – niegdyś Zakład Dietetyczny dr. Bolesława Skórczewskiego, teraz luksusowy pensjonat. W „Romanówce” mieści się Muzeum Nikifora, a w „Węgierskiej Koronie” – pizzeria.
W Krynicy zachowały się jeszcze inne zabytki, m.in. kościoły i cerkiew, ale to XIX-wieczna zabudowa uzdrowiskowa wyróżnia miasto pośród innych miejsc na szlaku.

Reklama
Reklama
Reklama