Hongkong - sztuka walki na torebki
W Hongkongu nie my musimy szukać sklepów. To one znajdują nas. A właściwie atakują ze wszystkich stron! Zamiast się bronić, lepiej od razu spróbować shoppingu w pięciu smakach.
Żadnego gorączkowego pokrzykiwania sprzedających czy oddechu innych klientów... Zakupy w Hongkongu to dyskrecja, błoga atmosfera i kieliszek szampana w drodze do przymierzalni. Tak, pod warunkiem że jesteś np. Beyoncé lub Mariah Carey, dla których to pań największy tutaj, trzypiętrowy Louis Vuitton przy Canton Road robi dni otwarte (a zamknięte dla zwykłych śmiertelników).
Jeśli nie zaliczamy się nawet do dalekiego kuzynostwa wspomnianych pań, nie znaczy to, że nie warto do Hongkongu przyjechać na zakupy. Warto choćby po to, żeby zobaczyć, co to znaczy shopping po azjatycku. A znaczy sporo! Zaczynamy od Tsim Sha Tsui oraz Causeway Bay. To dwie bardzo popularne dzielnice i shoppingowe mekki. Ktokolwiek choć raz przespacerował się wzdłuż słynnej Nathan Road w Tsim Sha Tsui właśnie (to na południu Koulunu), ten wie, że najpopularniejszym słowem jest tu Rolex. Dziesiątki sprzedawców podrabianych zegarków zaczepiają tłumy nadciągających turystów, by wcisnąć im towar „identyczny z naturalnym”. Nie, nie odradzam wycieczki na Nathan Road. Warto jednak mieć się na baczności. Szczególnie, jeśli z wycieczki do Azji chcemy sobie przywieźć sprzęt elektroniczny. Bo wtedy z pewnością trafimy na Mongkok. To część Koulunu, która słynie z tego, że jest najgęściej zaludniona. Na dodatek wciąż powstające w okolicy nowe sklepy (choć na pierwszy rzut oka jest tak gęsto, że wydaje się to niemożliwe. Gdzie nie sięgnąć wzrokiem, tam widać jakąś galerię, sklepik, drogerię) przyciągają kolejne fale turystów. Choć i lokalni mieszkańcy przybywają tutaj na zakupy. Polecam Mongkok Computer Center przy ulicy Sai Yeung Choi. Ceny w porównaniu do Europy są tu nawet dwa razy niższe. Warto uzbroić się w cierpliwość i… kalkulator, by na bieżąco przeliczać ceny.
Causeway Bay to druga dzielnica, która u autochtonów dorobiła się określenia „zakupowe Grand Central”. Ruch nie maleje tutaj nawet późnym wieczorem. Zdarza się, że piesi, próbujący przejść na drugą stronę popularnej ulicy Yee Wo Street przed 13-piętrowym japońskim domem handlowym SOGO, muszą przeczekać nawet dwie zmiany świateł, aby im się to udało, tak dużo przychodzi tu ludzi. W Causeway Bay zakupowe hot spoty zlokalizowane są głównie wokół stacji metra o takiej samej nazwie, a przy pobliskim Times Square mieści się też spore centrum handlowe. Łatwo tu trafić i trudno się stąd wydostać, bo szukanie zakupowych okazji naprawdę wciąga, a sklepy otwarte są najczęściej do północy.
Gdy już trafimy na Causeway Bay, na pewno nie umknie nam wizyta na lokalnym bazarze. Choć mekką turystów jest targ Stanley w południowej części Hong Kong Island, warto z ciekawości odwiedzić też ten (wprawdzie kilkakrotnie mniejszy), który rozkłada się nieopodal ulicy Jardine’s Bazaar. Tutaj przekonamy się, że Hongkong to nie tylko piękne sklepy, ale i kapitalistyczna samowolka. Oprócz sprzedawanych podróbek torebek Chanel, LV czy Gucci można dostać także ubrania np. Mango czy Zary „uprowadzone” z chińskich fabryk, w których szyje się kolekcje tych marek (w cenach około 20–30 zł za np. sukienkę). Mało tego, co kilka kroków dostrzeżemy sprzedawców oferujących pełne worki... metek najróżniejszych firm.
Co warto przywieźć?
Torebki Louis Vuitton - pożądane od Moskwy po Nowy Jork, najczęściej występują w Hongkongu. Tutaj torby z logo LV noszą dosłownie wszyscy – i sekretarki, i gwiazdy filmowe, i kobiety, i mężczyźni, bo to symbol statusu społecznego i aspiracji. Oryginalne Louisy, bo tak się je tutaj pieszczotl iwie nazywa, można kupić w kilku firmowych sklepach, np. tuż przy stacji metra Central.
No to w drogę: HONGKONG
- Mieszkańcy: 7 mln
- Języki: mandaryński, angielski
- Waluta: dolar hongkoński (HKD) = 0,40 zł
wyprzedaże zachowują tu tradycyjny rytm: we wrześniu wyprzedawane są kolekcje letnie, w styczniu zimowe. największe skupiska sklepów to okolice stacji metra, np. Causeway Bay,
Tin Hau.
festiwale i święta, np. chiński Nowy Rok, Święto Smoczych Łodzi, przejażdżka jedynymi na świecie dwupoziomowymi tramwajami.
do 90 dni nie jest potrzebna.
bilet lotniczy w promocji może kosztować 2 tys. złotych (promocje do Hongkongu ma najczęściej Lufthansa lub Swiss).
najtaniej w Causeway Bay. Można zatrzymać się np. w którymś z prestiżowych hoteli: The excelsion lub regal Hong kong Hotel, lub wybrać tańszą opcję w którymś z hosteli: sun kong Hostel przy Great George Street.
na bazarze za perukę (są tu bardzo popularne!) zapłacimy około 20 zł, gofra na ulicy zjemy za 3 złote, okulary Ray Ban w autoryzowanym sklepie znajdziemy za 350–400 zł. W drogeriach tanio można kupić np. kosmetyki japońskiej firmy Kanebo.