Reklama

Kapitan Gopal Shivam po zakończeniu swojego ostatniego lotu w Wizz Air przez odejściem na emeryturę rozmawiał z Michałem Cessanisem, sekretarzem redakcji National Geographic Traveler.

Czy liczył Pan kiedyś, ile godzin i kilometrów spędził Pan w powietrzu?
W powietrzu spędziłem ponad 25 tysięcy godzin, kilometrów przebytych za sterami samolotu nigdy nie liczyłem.

Reklama

Jak to się stało, że został Pan pilotem?
Pamiętam wciąż jeden ze swoich pierwszych lotów samolotem. To było w 1957 roku. Jako ośmioletni chłopiec leciałem z mamą z Delhi do Kuala-Lumpur. Innym razem lecieliśmy z Bangkoku na wyspę Penang, gdzie pas startowy położony był bardzo blisko plaży. Podczas lądowania nie było go widać, więc zrobiło się groźnie, ale chwilę później byliśmy już na ziemi. Tak, to właśnie wtedy postanowiłem, że zostanę pilotem.

Co będzie Pan robił na emeryturze?
Przede wszystkim zamierzam odpoczywać! Żadnego pośpiechu, śledzenia rozkładów lotów, trzymania ręki na pulsie i podejmowania strategicznych decyzji. Na pewno będę cieszyć się każdym dniem, brać życie jakim jest, tańczyć w deszczu! Czas pokaże jak to się wszystko ułoży w rzeczywistości.

Miał Pan do czynienia z wieloma pasażerami. Jaki według pana jest najlepszy, a jaki najgorszy pasażer?

Pracując jako pilot, większość czasu spędzałem w kokpicie, więc niestety nie miałem zbyt częstego kontaktu z załogą i pasażerami. Jednak jestem przekonany o istocie i znaczeniu obsługi klienta oraz poszanowaniu praw jakie przysługują pasażerom. Dlatego uważam, że wszyscy przewoźnicy i linie lotnicze powinny doceniać rolę pasażerów, bez których tak naprawdę ich działalność nie miałaby racji bytu. Nawet jeśli podróżny okaże się trudnym i wymagającym klientem, zadaniem załogi jest zajęcie się nim, używając swojego uroku i sprawienie by podczas lotu czuł się jak najbardziej komfortowo. Ja na szczęście miałem okazję współpracować ze wspaniałym, wykwalifikowanym i przemiłym personelem pokładowym we fioletowo-różowych mundurach.

Gdzie wybierze się Pan w najbliższą podróż na emeryturze?

Oprócz podróżowania jako pilot, równie często latam jako pasażer. Zawsze fascynowała mnie Azja więc może odwiedzę Malezję? Albo podróż do Kanady – do Toronto!

O czym będzie Pan myślał latając teraz na miejscu pasażera, a nie pilota?

Jestem pragmatykiem z pozytywnym podejściem do świata i ludzi, więc jako pasażer będę spokojny podczas lotów, wierząc w profesjonalizm kolegów po fachu. Będę mógł się w pełni zrelaksować i czerpać przyjemność z latania.

Reklama

Czy z punktu widzenia pilota jest jakaś różnica jeśli chodzi o latanie tanimi liniami lotniczymi, a liniami tradycyjnymi? Bo dla pasażera ma.
Pracowałem kiedyś dla przewoźników, którzy uważali się za „wyższą klasę” i też tak nas traktowano, wszystko robiło się w białych rękawiczkach. Teraz pracuje się z takim samym profesjonalizmem, przewożąc jednocześnie znacznie więcej pasażerów, ponieważ w obecnych czasach naprawdę każdy może latać.

Ma Pan teorie na temat zaginięcia samolotu Malesia Airlines?

Ta zagadka wciąż czeka na rozwiązanie.

Pilot to jeden z najbardziej stresujących zawodów świata. Jakie ma Pan metody na walkę z tym stresem?

Nawet jeśli jako ludzie czasami lubimy kogoś bardziej, innych mniej, najważniejsze jest, aby wykonywać swoje obowiązki jak najbardziej profesjonalnie. Podczas pracy w kokpicie, bardzo istotna jest relacja między pilotami, porozumienie i umiejętność kooperacji, które zdecydowanie zmniejszają obciążenie i stres w pracy. Uważam, że kluczowe jest opanowanie i zachowanie spokoju, szczególnie podczas rozwiązywania problemów, pośpiech jest tutaj naszym wrogiem. Poza tym z pewnością warto polegać na umiejętnościach i doświadczeniu zdobytym przez lata.

Reklama
Reklama
Reklama