Pierwsze takie zdjęcie w historii. Panorama Everestu uwieczniona dzięki dronowi
Renan Ozturk turecko-amerykański alpinista i fotograf wspólnie z National Geographic dokonał czegoś, co do tej pory wydawało się niemożliwe – sfotografował panoramę Mount Everestu. Niezwykłe ujęcia z lotu ptaka powstały dzięki specjalnie zmodyfikowanemu dronowi, który wzbił się nad himalajski szczyt.
Fotografia przedstawiająca Górę Gór w całej okazałości składa się z 26 zdjęć, jakie Ozturk wykonał dzięki dronowi. I jeśli myślicie, że sterowanie dronem na wysokości 8 000 metrów nad poziomem morza to pestka – to jesteście w ogromnym błędzie.
39-letni Renan Ozturk przygotowywał się do wykonania przełomowej fotografii od ośmiu miesięcy. Ten czas wykorzystał na planowanie, obliczenia, testowanie sprzętu i przygotowania do wyprawy. Obliczył, że nawet przy sprzyjających warunkach będzie miał zaledwie 15 minut na to, żeby wzlecieć dronem wystarczająco wysoko i zrobić zdjęcia. Na więcej nie pozwoli bateria, która w niskiej temperaturze szybko padnie.
Ozturk nie próbował w ciemno. Na długo przed próbą generalną pod szczytem Everestu testował drona w komorze hiperbarycznej w Kalifornii. Chciał sprawdzić, jak urządzenie spisze się w ekstremalnych warunkach.
Współpracował też z producentem dronów, firmą DJI, aby odblokować pewne funkcje bezpieczeństwa urządzenia, umożliwiając szybkie zejście i działanie o większym zasięgu. Mimo wszystkich prób i modyfikacji sprzętu, Ozturk wiedział, że może nie obyć się bez niespodzianek.
W końcu nadszedł czas wyprawy. Fotograf musiał wspiąć się w na lodowiec łączący Everest i Changtse, na wysokość 7 000 metrów. Zdrętwiałymi z zimna dłońmi wypuścił drona w powietrze i rozpoczął wyścig z czasem i siłami natury. Zdjęcie nie powstało za pierwszym razem. Ozturk i jego zespół próbowali wiele razy, ale ponieśli kilka porażek. Silny wiatr porywał sprzęt i rzucał nim na różne strony, uniemożliwiając fotografowi sterowanie urządzeniem.
W końcu, przy sprzyjającej aurze, Ozturk spróbował po raz kolejny. Wiedział, że bateria uniesie sprzęt w powietrze jedynie na 60 sekund, w czasie których będzie musiał uchwycić właściwy obraz. Ale to wystarczyło. Gdy pochwycił powracającego na ziemię drona, wiedział, że misja zakończyła się sukcesem.
– Byłem bardzo podekscytowany, bo wydawało się, że to bardzo rzadka perspektywa z lotu ptaka. Wyglądało to jak zdjęcie satelitarne, tyle że nie tak mechaniczne i plastyczne – mówi artysta.
– Szczerze mówiąc to triumf technologii. Po prostu wykorzystaliśmy ją w pełni – dodaje Ozturk.
Fotografia Ozturka to kolejny krok w trwającej dekady kronice fotografii i mapowania Mount Everestu.
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości można zobaczyć na stronie nationalgeographic.com