Reklama

W tym artykule:

  1. Kampinoski Szlak Rowerowy
  2. Rowerem z Warszawy nad Zegrze
  3. Góra Kawiarnia – ulubione miejsce rowerzystów z Mazowsza
  4. Z krańców świata do Góry Kalwarii
  5. Praktycznie i zdrowo
  6. Szlak rowerowy Warszawa – Otwock – Karczew – Otwock – Konstancin-Jeziorna – Powsin – Warszawa
Reklama

Mieszkańcy Warszawy i okolic nie mogą narzekać na brak szlaków rowerowych. Miasto praktycznie z każdej strony ma tzw. wylotówki na trasy rowerowe. Gdzie można dojechać ze stolicy na dwóch kółkach?

Kampinoski Szlak Rowerowy

Puszcza Kampinoska, nazywana też po prostu Kampinosem, to jedno z najlepszych miejsc do uprawiania aktywnej turystyki na Mazowszu. Od nordic walking, przez jogging i jazdę na biegówkach, aż po rowery – w parku narodowym przez cały rok można spotkać sportowców i amatorów.

Kampinoski Szlak Rowerowy to propozycja dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z długodystansowymi wycieczkami. Trasa liczy około 140 km. Jej przejechanie można zaplanować na dwa dni. Długi weekend będzie idealny. Nocleg warto zaplanować na przykład w okolicach Żelazowej Woli i Brochowa. Oba te miejsca są związane z Fryderykiem Chopinem.

Miejscami oznakowanie szlaku zawodzi, dlatego dobrze mieć ze sobą mapę Puszczy Kampinoskiej ze szlakami rowerowymi.

Rowerem z Warszawy nad Zegrze

Inna popularna trasa rowerowa z Warszawy prowadzi nad Zalew Zegrzyński. Zakładając, że początek znajduje się na warszawskim Żeraniu, całkowity dystans wynosi 30 km. W sam raz na weekendową rodzinną wycieczkę. Mieszkańcy północnych dzielnic stolicy jeżdżą tą trasą także na tygodniu, w ramach aktywnego odpoczynku po pracy.

Jadąc wzdłuż Kanału Żerańskiego, można napotkać grupy spacerowiczów – zwłaszcza w dni wolne od pracy. Im dalej od Warszawy, tych pieszych jest jednak mniej. Większość trasy została utwardzona.

W Warszawie jest coraz więcej rowerzystów. / fot. Tim White/Getty Images

Góra Kawiarnia – ulubione miejsce rowerzystów z Mazowsza

Rowerzyści z Mazowsza pewnie dobrze znają lokal Góra Kawiarnia. Przez niektórych miejsce jest uważane za kultowe. Prowadzi je Maciek Grubiak. – Kiedy pomyślę teraz, skąd wzięła się kawiarnia w obecnej postaci, to myślę, że jest to suma spotkanych ludzi, miejsc, które udało się odwiedzić i rzeczy, które robiłem – tłumaczy.

Kawiarnia znajduje się niedaleko rynku w Górze Kalwarii (ok. 40 kilometrów od Warszawy). Trasa Warszawa – Góra Kalwaria jest najbardziej uczęszczaną trasą w Polsce. Kawiarnia, która czeka na cyklistów za jednym z niewielu podjazdów na Mazowszu, stała się z jednej strony nagrodą za trud, a z drugiej motywacją. Kilkukrotne pokonanie podjazdu w miesiącu w widoczny sposób podnosi kondycję.

Góra Kawiarnia w Górze Kalwarii / fot. archiwum prywatne Macieja Grubiaka

Kolarstwo towarzyszyło Grubiakowi od dzieciństwa. Wujek, Andrzej Zając, był zawodnikiem w klubie Zarzewie Prudnik. Ścigał się między innymi z Szozdą czy Szczurkowskim. Na ścianie miał kolekcję wygranych trofeów, wieńców laurowych, proporczyków.

– Nie bardzo wiedziałem, co to, ale było niezwykłe i chciałem zostać kolarzem. Na tyle mocno, że po kilku latach marudzenia zostałem zapisany do klubu Ziemia Opolska. I tak zaczęła się przygoda z kolarstwem, trochę innym niż to obecnie. Na przykład aby dostać rower, trzeba było najpierw biegać. Trener w ten sposób sprawdzał, czy mamy wystarczającą motywację. Rower dostawało się „z góry”. Czyli najlepsi mieli najlepsze, a potem były te, na których ci najlepsi jeździli kilka lat wcześniej i jeszcze nadawały się do jazdy – opowiada.

Jak dodaje, kiedy zaczynał, właściwie nie było kolarzy amatorów. Dostęp do profesjonalnych rowerów był bardzo utrudniony. W klubie starsi uczyli młodszych techniki, kolarskiego sprytu, ale też szacunku i kolarskiego savoir vivre'u. W momencie gdy koledzy Macieja zaczynali kariery w profesjonalnym peletonie, on dostał się do szkoły filmowej i na kilkanaście lat zapomniał o kolarstwie. W tym czasie pracował jako operator kamery na całym świecie. Tak zaczęła się historia Góry Kawiarni.

Z krańców świata do Góry Kalwarii

– W przerwach od zdjęć piliśmy kawę. Zacząłem wtedy zwracać uwagę, że jej smak jest przeważnie powiązany z serdecznością ludzi, którzy ją podają. Zapamiętałem kawę pitę do śniadania niedaleko Rio de Janeiro. Na moje pytanie, gdzie można ją kupić, gospodarze wybuchnęli śmiechem. Zerwali ją za oknem, a wypalili na patelni. Pamiętam też, jak w maleńkim miasteczku Homer na Alasce po ciężkich zdjęciach, opici amerykańską pseudo kawą przelewową, odkryliśmy nagle kawiarnię z włoskim ekspresem i przesympatyczną obsługą – wspomina Maciej Grubiak.

Wtedy nie myślał jeszcze, że kiedykolwiek przestanie być operatorem filmowym i zacznie prowadzić własną kawiarnię. Obserwacje z podróży przypomniały mu się, kiedy zakładał lokal. Chciał połączyć je z odkopaną miłością do kolarstwa.

Maciej Grubiak przez wiele lat pracował jako operator kamery. / fot. archiwum prywatne Macieja Grubiaka

W pewien magiczny sposób Góra Kawiarnia stała się miejscem, które połączyło ludzi. Dzięki kawie i rozmowom zawiązały się nowe przyjaźnie, nowe inicjatywy. Powstały nowe amatorskie kluby. Zaczęliśmy nagradzać kolarzy za największy dystans w tygodniu i za najszybciej przejechany wyznaczony odcinek. Weryfikacja odbywa się na platformie dla kolarzy Strava – mówi właściciel.

Inicjatywa okazała się bardzo popularna. Niektórzy walczą o pierwsze miejsce, dla niektórych wygraną jest pierwsza dziesiątka.

W ciągu dwóch sezonów kawiarnia stała się niezwykle popularna wśród kolarzy. Zdarza się, że ktoś przyjeżdża specjalnie z Krakowa, Opola czy Wrocławia. Kawiarnię często odwiedzają też ludzie od lat związani z profesjonalnym kolarstwem. Lokal zapełnił się pamiątkami znanych zawodników, dziennikarzy, sztuką związaną z kolarstwem i zdjęciami kolarzy, którzy od początku są stałymi gośćmi.

Bywają też bardzo zabawne sytuacje. Na przykład gdy do kawiarni przyjechał Rafał Majka. W toalecie usłyszał komentarz Tomasz Jarońskiego i Krzysztofa Wyrzykowskiego, słynne „Pchamy, pchamy!”. Mina Rafała była bezcenna. Tak samo, jak pana Tomasza, który natychmiast zadzwonił do Krzysztofa Wyrzykowskiego i mu to opowiedział.

Góra Kawiarnia to miejsce spotkań rowerzystów z całej Polski / fot. archiwum prywatne Macieja Grubiaka

Praktycznie i zdrowo

– Jako że sam wróciłem do uprawiania kolarstwa, staram się wprowadzać do kawiarni specjalne udogodnienia dla kolarzy. To drobnostki, ale staram się, aby były dokładnie tam, gdzie są w danym momencie potrzebne. Przykładowo ściereczki do okularów. W lecie okulary bardzo się brudzą od potu i tuż po zejściu z roweru chciałoby się je przetrzeć. Dlatego tuż przy drzwiach są one dostępne. Albo zestaw ładowarek do wszystkich możliwych liczników, zegarków i akcesoriów kolarskich – wymienia Grubiak.

Poza kawą w Górze Kawiarni można też zjeść zdrowe i kaloryczne wypieki. – Wszystkie przygotowujemy w naszej pracowni z naturalnych składników. Niektóre ciasta mają dużo bakalii, które długo dostarczają energii w trakcie jazdy. Inne dają „strzał energetyczny”, gdy tej energii potrzebujemy od razu. Z Hiszpanii sprowadziliśmy też specjalne suplementy dla kolarzy, wegańskie, ze składników bio – opowiada właściciel.

Kolarstwo grawitacyjne, czyli jazda ekstremalna na rowerze

Zjazd po mocno nachylonych stokach, mierzenie się z przeszkodami i skoki na rowerze – oto kolarstwo grawitacyjne. Ekstremalna jazda na rowerze szybko zyskuje na popularności.
kolarstwo grawitacyjne
Kolarstwo grawitacyjne, czyli jazda ekstremalna na rowerze. Fot. Westend 61/Getty Images

Szlak rowerowy Warszawa – Otwock – Karczew – Otwock – Konstancin-Jeziorna – Powsin – Warszawa

Do Góry Kalwarii można również zajechać, zbaczając z trasy, która zaczyna się i kończy w Wawrze. Na szlaku o długości 83 km znajduje się wiele ciekawych miejsc, dlatego wycieczkę warto rozłożyć na dwa dni. Jedne z najciekawszych atrakcji turystycznych na trasie to:

  • zamek w Czersku,
  • park zdrojowy w Konstancinie-Jeziornie,
  • ogród botaniczny w Powsinie.
Reklama

W drogę zawsze warto zabrać ze sobą mapę. Dzięki niej można dowolnie zmieniać trasy, bez ryzyka zabłądzenia, a nawet wytyczać własne szlaki.

Nasz ekspert

Mateusz Łysiak

Dziennikarz zakręcony na punkcie podróżowania. Pierwsze kroki w mediach stawiał w redakcjach internetowej i papierowej magazynu „Podróże”. Redagował i wydawał m.in. w gazeta.pl i dziendobrytvn.pl. O odległych miejscach (czasem i tych bliższych) lubi pisać nie tylko w kontekście turystycznym, ale też przyrodniczym i społecznym. Marzy o tym, żeby zobaczyć zorzę polarną oraz Machu Picchu. Co poza szlakiem? Kuchnia włoska, reportaże i pływanie.
Reklama
Reklama
Reklama