Reklama

Zgodnie z obietnicami Jetman Dubai, firmy założonej przez słynnego szwajcarskiego lotnika Yves Rossy (Reffet jest jego protegowanym), jeszcze w tym roku udać się ma lot w pełni autonomiczny. Start z ziemi, lot i lądowanie bez użycia spadochronu.

Reklama

Gdy Rossy zaprezentował światu swoje odrzutowe skrzydło w grudniu 2006 roku zapewniał, że ”chodzi o to, żeby dobrze się bawić, a nie zabić”. Dwa lata później na kolejnej wersji jetpacka przeleciał nad kanałem la Manche. Potrzeba było ponad dekady, by przypięty do urządzenia pilot mógł wystartować z powierzchni ziemi.

Nim o poranku 14 lutego Vince Reffet wystrzelił w górę ponad wieżowce Dubaju, jego zespół przeprowadził blisko setkę testów bezpieczeństwa i lotów próbnych. Śmiałka wyposażono, poza spadochronem głównym, także w tzw. awaryjny spadochron pirotechniczny (wyrzuca go eksplozja małego ładunku), na wypadek wyłączenia się silników w pierwszej fazie lotu (do 50 metrów).

Zbudowane z włókna węglowego skrzydło wraz z 4 silnikami na kerozynę pozwoliły Reffetowi osiągnąć 1800 metrów. Po serii manewrów nad wodą wrócił nad platformę i poleciał w górę. Pierwsze 100 metrów pokonał w 8 sekund, 200 metrów zajęło mu 12 sekund. Pół minuty od startu wysokościomierz wskazał 1 kilometr.

Podróżując ze średnią prędkością 240 km/h (jetpack zapewnia mu do 400 km/h) dotarł do maksymalnego ustalonego pułapu, zrobił pętlę i na wysokości 1500 metrów otworzył spadochron. Do końca roku ma powtórzyć swój wyczyn z tym, że na ziemi znaleźć się ma bezpiecznie z pomocą napędu rakietowego.

Najnowszy lot, podobnie jak zeszłoroczny tandemowy przelot Reffeta i Freda Fugena przez środek wielkiej jaskini w górze Tianmen (Góra Bramy Niebios)w chińskiej prowincji Hunan były sponsorwane przez organizatorów Expo 2020 w Dubaju. Pięć lat temu Yves Rossy and Vince Reffet we współpracy z liniami Emirates dokonali wyjątkowo widowiskowego przelotu obok Airbusa A380.

Jan Sochaczewski

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama