Po raz pierwszy sfilmowano narodziny myszojelenia. We wrocławskim zoo
Pierwszy raz w historii, właśnie w zoo na Dolnym Ślądku udało się zarejestrować narodziny kanczyla filipińskiego (Tragulus nigricans).
- Jan Sochaczewski
Żartobliwie nazywane imieniem słynnego rumuńskiego krwiopijcy z racji długich kłów zdobiących ciało samców, kanczyle gatunku gatunku T. nigricans to szczególnie ważne dla wrocławskiego zoo zwierzęta. Ogród prowadzi księgę rodowodową tego gatunku, czyli koordynuje jego hodowlę w ramach ogrodów zoologicznych zrzeszonych w Europejskim Stowarzyszeniu Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA).
Co więcej, wrocławskie zoo jest w posiadaniu jedynego samca (o imieniu Johnny English) spośród wszystkich 12 osobników (teraz 13) żyjących w 3 ogrodach zoologicznych w Europie. Jeżeli okaże się, że ten urodzony 10 listopada około godziny 2:24 będzie bykiem, to poprawią się szanse na uratowania najbardziej z zagrożonych wyginięciem gatunków myszojeleni.
Jak wyjaśnia kierownictwo dolnośląskiego, choć kanczyle dość łatwo się mnożą i dość szybko dojrzewają płciowo, to są bardzo wrażliwe na czynniki zewnętrzne jak bakterie, grzyby czy nawet zmiany ciśnienia. A to w Europie istotna kwestia, dlatego samice z Chester i Rotterdamu będą musiały poczekać, aż we Wrocławiu urodzi się samiec i dorośnie.
Kanczyl filipiński jest zwierzęciem endemicznym (wstępującym tylko na określonym obszarze) dla wysp Balabac, Bugsuc i Ramos na Filipinach. Na hodowle zachowawcze w europejskich ogrodach zdecydowano się pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Pierwsze kroki, w 2009 r., zrobiło właśnie wrocławskie zoo od tamtej pory odnotowuje kolejne narodziny. Nigdy jednak nie udało się uwiecznić przyjścia na świat tego zwierzęcia.
- Kanczyle prowadzą bardzo skryty tryb życia i jedyny raz udało się je sfilmować w naturze w 2016 r. Stąd tak niewiele o nich wiadomo. U nas w zoo również trudno je obserwować. Chowają się przed ludźmi w gąszczu traw lub zakamarkach pagody. Dlatego zainstalowaliśmy kamery, które podglądają zwierzęta w dzień i w nocy – tłumaczy Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo
Jak wyjaśnił w notce prasowej, gdy film udostępniono na branżowych kanałach wywołał on prawdziwą sensację.
- Nikt wcześniej nie widział jak przebiegają narodziny. Czy matka chowa się na czas porodu, czy rodzi na stojąco czy na leżąco, ile trwa poród, jak szybko kanczylek wstaje, kiedy zaczyna poszukiwać pokarmu u matki. Dzięki nagraniu na większość pytań znamy odpowiedź. Oczywiście trzeba je potwierdzić, przy kolejnych porodach, ale zrobiliśmy krok milowy dla przetrwania tego gatunku –dodaje prezes Ratajszczak.
Tymczasem od początku listopada w stołecznym zoo można oglądać kanczyla jawajskiego (Tragulus javanicus). Samczyk o imieniu Arnold przyjechał do warszawskiego ogrodu zoologicznego z parku w Bernie, w Szwajcarii.
Co ciekawe, w Polsce sporą popularność zdobył nieco większy, wietnamski kuzyn kanczyla jawajskiego, kanczyl srebrnogrzbiety (Tragulus versicolor). Jak wyjaśnia wrocławskie zoo, internetowy hit ”Myszojeleń” w wykonaniu użytkowniczki Youtube’a Luizy Kuklińskiej dotyczy odnalezienia w wietnamskim lesie deszczowym kanczyla w 2018 r., którego uważano za wymarły.
- Obecnie klasyfikuje się dziesięć gatunków kanczyli, z czego jeden żyje w Afryce, a pozostałe w Azji. Kanczyl filipiński zawdzięcza jedną z polskich nazw Radosławowi Ratajszczakowi, prezesowi wrocławskiego zoo, inna to kanczyl ciemny. Kanczyl filipiński nazywany jest też ”czworonożnym drakulą” ze względu na niewielkie, ”wampirze” kły występujące u samców – zoo we Wrocławiu wylicza ciekawostki związane z tym najmniejszym na świecie przeżuwaczy.
1 z 1
Myszojeleń