Reklama

W tym artykule:

  1. Japonia podjęła decyzję w sprawie elektrowni
  2. Czy Fukushima zatruje Ocean Spokojny?
  3. Ryzyko dla ekosystemów i ludzi
Reklama

Władze Japonii zapowiedziały, że już w czwartek 24 sierpnia 2023 r. wystartuje proces odprowadzania ścieków z uszkodzonej elektrowni jądrowej Fukushima-Daiichi do oceanu. Pomysł od początku wzbudza kontrowersje mieszkańców i ekspertów. Japończycy zapewniają jednak, że ścieki zawierające radioaktywny izotop zwany trytem i prawdopodobnie inne śladowe ilości promieniotwórczych substancji będą bezpieczne dla mórz i oceanów.

Japonia podjęła decyzję w sprawie elektrowni

Aby zrozumieć, co dokładnie dzieje się w Fukushimie, musimy cofnąć się do 2011 r. Wówczas na wschodnim wybrzeżu głównej wyspy Japonii doszło do trzęsienia ziemi o sile 9,1 w skali Richtera. W efekcie dwie fale tsunami uderzyły w elektrownię jądrową. Po stopieniu trzech reaktorów operatorzy zaczęli pompować do nich wodę morską, aby schłodzić stopione paliwo. 12 lat później skutkiem ubocznym trwającego procesu chłodzenia jest zanieczyszczanie ponad 130 ton wody dziennie.

Eksperci z krajów sąsiadujących z Japonią uważają, że odprowadzanie ścieków, których używano do chłodzenia uszkodzonych reaktorów w elektrowni, stwarza zagrożenie dla środowiska. Szacuje się, że negatywny wpływ operacji odczują kolejne pokolenia, a skażenie może wpłynąć nie tylko na ekosystemy w pobliżu Japonii, ale nawet Ameryki Północnej.

W 2021 r., po wieloletniej dyskusji, Japonia podjęła decyzję o wylewaniu do morza 500 000 litrów ścieków każdego dnia. Według firmy TEPCO, operatora instalacji, specjalny system filtrowania o nazwie ALPS usuwa z zanieczyszczonej wody wszystkie pierwiastki radioaktywne. Wyjątkiem jest tryt.

Na początku sierpnia studenci z Seulu zorganizowali protest przeciwko wylewaniu ścieków z elektrowni do oceanu / fot. Chris Jung/NurPhoto/Getty Images

Czy Fukushima zatruje Ocean Spokojny?

Tony Hooker z Uniwersytetu w Adelajdzie zapewnił w rozmowie z agencją AFP, że poziom trytu jest znacznie niższy od limitu ustanowionego dla wody pitnej przez Światową Organizację Zdrowia. Jak dodaje, „tryt jest regularnie uwalniany z elektrowni jądrowych do dróg wodnych na całym świecie” i do tej pory nie zaobserwowano, aby miał szkodliwy wpływ na środowisko lub zdrowie.

Nie wszyscy są jednak tego samego zdania. Ken Buesseler, radiochemik morski i doradca Forum Wysp Pacyfiku, kwestionuje skuteczność systemu filtracji ścieków.

– Przypadkowe uwolnienie materiałów radioaktywnych z Fukushimy do Pacyfiku w 2011 r. było stosunkowo masowe, ale mimo to poziomy wykryte u zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej były miliony razy niższe niż najwyższe poziomy u wybrzeży Japonii, które były niebezpiecznie wysokie w pierwszych miesiącach – wspomina w rozmowie z National Geographic. – Nie sądzę, że [planowane – przyp. red.] odprowadzenia ścieków nieodwracalnie zniszczą Ocean Spokojny. Nie umrzemy. To nie jest ta sytuacja. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy się martwić.

W tym roku czeka nas powtórka katastrofy ekologicznej na Odrze? Szokujące ustalenia naukowców

Naukowcy twierdzą, że katastrofa ekologiczna na Odrze może powtórzyć się już w tym roku. Badacze przyznają, że ryzyko jest naprawdę duże.
Śnięte ryby na Odrze
W katastrofie ekologicznej na Odrze zginęło ponad 360 ton ryb oraz ślimaków i małż, fot. Sean Gallup/Getty Images

Ryzyko dla ekosystemów i ludzi

Buesseler ostrzega, że ​​nie wykazano jeszcze, aby system filtracji był skuteczny przez cały czas. Zwraca również uwagę na inne „bardzo niepokojące pierwiastki, których nie udało się oczyścić”. Wśród nich są cez i stront-90, izotop zwiększający ryzyko nowotworów kości i białaczki.

Japoński rząd długo próbował przekonać sceptyków do swojego pomysłu. Jednym z argumentów były transmisje przedstawiające ryby żyjące na co dzień w zanieczyszczonej wodzie. Tu rodzi się jednak pytanie, czy 12 lat wystarcza, aby ocenić wpływ tych pierwiastków na organizmy żywe?

Według szacunków cały proces uwalniania ścieków do oceanu zajmie od 30 do 40 lat i będzie kosztować około 55 miliardów dolarów.

Reklama

Źródło: National Geographic.

Nasz ekspert

Mateusz Łysiak

Dziennikarz zakręcony na punkcie podróżowania. Pierwsze kroki w mediach stawiał w redakcjach internetowej i papierowej magazynu „Podróże”. Redagował i wydawał m.in. w gazeta.pl i dziendobrytvn.pl. O odległych miejscach (czasem i tych bliższych) lubi pisać nie tylko w kontekście turystycznym, ale też przyrodniczym i społecznym. Marzy o tym, żeby zobaczyć zorzę polarną oraz Machu Picchu. Co poza szlakiem? Kuchnia włoska, reportaże i pływanie.
Reklama
Reklama
Reklama