Oto gatunki zwierząt, które wyginęły w 2018 r. Ludzkość jest okrutnie wybiórcza
Nie ma wątpliwości, że człowiek stoi za wieloma zmianami na naszej planecie. Obecnie znikanie gatunków trwa od 100 do 1000 razy szybciej niż przewidywano wcześniej. Pożegnaliśmy na zawsze trzy gatunki ptaków, ale to nie one najbardziej martwią badaczy przyrody.
Organizacja BirdLife International korzystając z nowoczesnych metod badawczych opublikowała wyniki badań na Hawajach, wedle których potwierdzono: trzy gatunki, które do tej pory uznawano za potencjalnie wymarłe już nie wrócą. Chodzi o hawajkę czarnolicą, cieślika dużego oraz liściowca leśnego. Wymieranie, jak przekonują naukowcy, postępuje bardzo powoli, ludzkość często nie orientuje się nawet co niszczy wycinając lasy i zmieniając teren naturalnych siedlisk.
- Rzeczywistość wymierania to zniknięcia, których nikt nie zauważa – mówi Seabird McKeon, profesor biologii z St. Mary's College w Maryland.
Hawajka Czarnolica / fot. Wikimedia Commons
Cieślik Leśny / Fot. Wikimedia Commons
Bardzo jaskrawy jest tu przypadek ary modrej. Piękną niebieską papugę znają choćby dzieci z filmu animowanego „Rio”, gdzie była głównym bohaterem. Szacuje się, że od 2000 roku nie ma już ani jednej żyjącej na wolności, a pozostałe na świecie około 120 ptaków pozostaje w ośrodkach. Niestety nie każdy zagrożony gatunek może doczekać się filmu Disney'a, który zwróci uwagę na jego los. Większość odchodzi w zapomnieniu.
Ogłoszenie wymarcia gatunku nie jest rzeczą łatwą. Trond Larsen, ekolog z Conservation International pyta w rozmowie z „Mashable”: „Na przykład czy jeśli spędziło się tygodnie, a nawet miesiące szukając osobników w ostatniej znanej lokacji co oznacza fakt, że nie znalazło się żadnego?” Jeżeli dochodzi do oficjalnego ogłoszenia zniknięcia gatunku, jest to duże wydarzenie w świecie nauki, bo naukowcy wcale nie chcą szafować tym pojęciem.
Znacznie więcej gatunków stoi na progu zniknięcia. Przykładem jest vaquita czyli morświn kalifornijski. Odkryto ją w latach 50-tych XX wieku, a obecnie szacuje się, że na wolności żyje zaledwie 30 takich zwierząt. To najmniejsze wodne ssaki na Ziemi
- Zaraz je stracimy – zapowiada McKeon i mówi, że naukowcom pozostaje jedynie patrzeć i czekać – To może być ten rok, w pewnym momencie to po prostu jak rzut kostką.
Morświny znikną za sprawą ludzi. Przetrzebione przez nielegalne odłowy ryb giną tonąc zaplątane w sieci rybackie.
Vaquita / fot. YouTube
Innym gatunkiem, którego wymieranie obserwujemy jest biały nosorożec północny. Obecnie na Ziemi pozostały tylko 2 samice, ostatni samiec (strzeżony przez ciężko uzbrojonych strażników rezerwatu w Kenii) zmarł w kwietniu 2018. Za wymieraniem gatunku stoją przede wszystkim kłusownicy, z którymi o dobro zwierząt toczy się tam regularna wojna.
W przypadku wymierających gatunków nosorożców trwa jeszcze jedna wojna. Tutaj jedną stroną jest czas i liczebność, a drugą wiedza oraz technologia. Korzystając z najnowszych możliwości nauki już udało się stworzyć embrion nosorożca korzystając ze spermy dawno zmarłego samca. Doprowadzenie do naturalnego porodu u matki surogatki to następny etap i bardzo trudne zadanie. Jeśli to się uda, będzie można myśleć o przywracaniu znikającego gatunku do życia.
Ludzkość w swoim jednoczesnym ochranianiu i niszczeniu przyrody jest okrutnie wybiórcza. Najchętniej litujemy się nad losem zwierząt ładnych, dużych, charyzmatycznych, z pięknymi młodymi i tak dalej. Jednak ta selektywna empatia jest straszliwie niesprawiedliwa, szczególnie wobec losu najbardziej poszkodowanych naszym działaniem owadów.
Owady są bazą prawie każdego łańcucha pokarmowego na Ziemi, a ich liczebność spada. Jedną z przyczyn jest szybko zmieniający się klimat, za którym nie nadążają mechanizmy ewolucyjne przystosowania gatunków.
- W ciągu ostatnich dwudziestu lat obserwujemy gwałtowny spadek i lokalne zniknięcia owadów w regionie Andów i Amazonii – mówi Larson – Wiele gatunków przenosi się w góry, gdzie temperatury są chłodniejsze, jednak w końcu nie mają dokąd iść.
Postępujące wycinanie lasów tropikalnych to kolejny cios w ich populacje. McKeon wylicza, że ludzkość doprowadza do 75-procentowej deforestacji niektórych regionów. Przykładem jest Europa. Badacze przyznają, że postępujące zmiany są na tyle szybkie, że choć wciąz pracują – nie są w stanie skatalogować i opisać wszystkich.
- Owady napędzają ten świat w realny sposób, sprawiają, że on działa – mówi McKeon i ostrzega – Ich liczba radykalnie spada. To powinno przerażać ludzi.
Źródło: Mashable