W „złocie głupców” znaleziono skarb. To niezwykła skamieniałość zwierzęcia sprzed 450 mln lat
Naukowcy odkryli nowy gatunek stawonoga, który żył w ordowiku. Skamieniałość zachowała się w doskonałym stanie, ponieważ składa się ze „złota głupców” – czyli z pirytu. Wymarłe zwierzę jest dalekim krewnym dzisiejszych pająków i skorpionów.
Złoto głupców stanowiło kiedyś przekleństwo poszukiwaczy najcenniejszego kruszcu. Tak określano piryt, popularny minerał. Piryt bardzo łatwo było pomylić z prawdziwym złotem. Ci, którym się to przytrafiało, narażali się na wyśmiewanie i drwiny. Pomyłek, zwłaszcza w czasie gorączek złota, musiało być sporo, skoro określenie „złoto głupców” przetrwało do dzisiaj.
Także obecnie piryt potrafi sprawiać niespodzianki. Na szczęście raczej dobre. W najnowszym numerze „Current Biology” paleobiolodzy z Oksfordu i innych ośrodków donoszą o dokonaniu niezwykłego odkrycia. W formacji skalnej w stanie Nowy Jork znaleźli skamieniałość zwierzęcia, które żyło aż 450 mln lat temu. Skamieniałość jest genialnie zachowana – cykl procesów chemicznych sprawił, że składa się właśnie ze złota głupców, czyli z pirytu.
Co to jest złoto głupców?
Piryt to tak naprawdę siarczek żelaza (FeS2). Tworzy regularne kryształy – sześcienne, ale też ośmiościenne albo dwunastościenne. Dla laika wyglądają one jak prawdziwe złoto. Mają metaliczny połysk i charakterystyczną złocistożółtą barwę.
Ze złotem (Au) nie mają jednak nic wspólnego. Złoto naturalnie występuje w postaci m.in. grudek i brył (czyli samorodków). To nie koniec rozbieżności. „Podstawową cechą pozwalającą odróżnić złoto od pirytu, jest rysa, czyli barwa sproszkowanego minerału” – możemy przeczytać na stronie Muzeum Ziemi PAN. „Wystarczy potrzeć badany okaz o kawałek porcelany i zobaczyć, jaki ślad zostawi. Piryt ma rysę czarną, więc na porcelanie pozostanie czarny proszek. Natomiast po zarysowaniu złota – żółty”.
Zwierzęta sprzed 450 mln lat
W ordowiku (485-443 mln lat temu) świat wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie. W oceanach żyły niezliczone gatunki stawonogów, praprzodków dzisiejszych pająków, stonóg czy owadów. Tlenu było mniej niż dzisiaj. Tworzyło to bardzo specyficzne warunki, których efektem są skamieniałości zebrane w formacji Beecher’s Trilobite Bed.
Beecher’s Trilobite Bed ma grubość zaledwie kilku centymetrów. Zanim szczątki zachowanych w niej zwierząt, głównie trylobitów, ulegały kompletnemu rozkładowi, ich poszczególne części ciała zastępował piryt. Efektem są „złote” trójwymiarowe skamieniałości. Z niezwykłą dokładnością oddają one budowę anatomiczną prehistorycznych stawonogów.
Badacze z Oksfordu odkryli właśnie jeden z takich skarbów. To pirytowe szczątki nowego gatunku stawonoga, nazwanego Lomankus edgecombei. – Oprócz tego, że mają piękny i uderzająco złoty kolor, te skamieliny są spektakularnie zachowane. Wyglądają tak, jakby mogły po prostu wstać i uciec – powiedział Luke Parry, stojący na czele zespołu, który opisał nowy gatunek.
Co wiemy o nowym gatunku?
Lomankus edgecombei należy do wymarłej grupy stawonogów nazywanej Megacheira. Były to niewielkie, drapieżne zwierzęta, których wyróżniającą cechą było posiadanie długich wypustek. Niektóre z tych wypustek były tak rozbudowane i zarazem złożone, że przypominały szczypce współczesnych karbów. Wyrostki te ówczesne stawonogi miały na głowie. Służyły im zarówno do badania otoczenia, jak i do polowań.
– Obecnie na Ziemi żyje więcej gatunków stawonogów niż zwierząt z jakiejkolwiek innej grupy – mówi Parry. – Częścią klucza do tego sukcesu jest ich głowa wraz z wyrostkami, które przystosowały się do spełniania różnych funkcji, niczym biologiczny scyzoryk szwajcarski.
Dotyczy to również Lomankus edgecombei. Co prawda u niego klasyczne szczypce zostały zredukowane, jednak nadal posiadał bardzo długie i elastyczne wici. Raczej nie polował z ich użyciem – musiały mu one służyć do orientacji w otoczeniu. Zwierzę nie miało raczej oczu: wici pomagały mu więc „wymacywać” pokarm w ciemnych wodach, w których żył.
Źródło: EurekAlert, Muzeum Ziemi PAN.