Sensacyjna hipoteza naukowców. Twierdzą, że witaminy możemy wchłaniać z powietrza
Jak się czujesz wiosną w lesie albo na łące? Wspaniale, prawda? Za tym wrażeniem może kryć się coś więcej niż tylko przyjemność i spokój, jakie daje obcowanie z naturą. Dwoje naukowców postawiło właśnie ciekawą hipotezę. Ich zdaniem wraz z powietrzem przyswajamy bardzo niewielkie ilości różnych składników odżywczych, witamin czy pierwiastków śladowych.
Spis treści
- Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o oddychaniu
- Nauka o aeroskładnikach istnieje od dekad
- Aeroskładniki na receptę
Teorię tę na łamach czasopisma „Advances in Nutrition” opisali Flávia Fayet-Moore z Uniwersytetu Newcastle oraz Stephen R. Robinson z australijskiego RMIT University. Ich zdaniem po dokładnym przejrzeniu istniejącej literatury naukowej można znaleźć potwierdzające ją bardzo mocne dowody. Fayet-Moore i Robinson uważają, że należy wprowadzić rozróżnienie składników odżywczych w zależności od tego, w jaki sposób je przyswajamy. Te, które pochłaniamy wraz z powietrzem, proponują nazywać aeroskładnikami. Natomiast te, które przechodzą przez nasz układ pokarmowy, to gastroskładniki.
„Proponujemy uzupełnienie naszej diety o niezbędne składniki odżywcze – takie jak jod, cynk, mangan i niektóre witaminy – poprzez oddychanie. Ta koncepcja jest silnie poparta opublikowanymi danymi. Więc dlaczego jeszcze o tym nie słyszałeś?” – pytają Fayet-Moore i Robinson w portalu „The Conversation”.
Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o oddychaniu
Każdego dnia, oddychając, wciągamy do płuc 9000 litrów powietrza. Średnio w ciągu życia uzbiera się aż 438 mln litrów. W przeciwieństwie do jedzenia, które przerywamy, kiedy już nie jesteśmy głodni, oddychanie nigdy nie ustaje. A zatem nawet mikroskopijne ślady różnych związków chemicznych, które przyswajamy w ten sposób, z czasem zaczynają się sumować do większych ilości.
Aeroskładniki są przez nasze ciało absorbowane dzięki sieci niewielkich naczyń krwionośnych, które znajdują się w nosie, płucach czy w gardle. Co ciekawe, płuca mogą przyswajać znacznie większe molekuły niż jelita – nawet 260 razy większe. W ten sposób różne cząsteczki nienaruszone mogą trafić do naszego układu krwionośnego oraz do mózgu. Tak do organizmu dostarczane są różnego rodzaju substancje: leki, ale też kofeina albo nawet narkotyki, jak kokaina. Taki sposób podawania sprawdza się w przypadku związków, które są skuteczne nawet w niewielkich stężeniach i przez to nie muszą przechodzić przez układ pokarmowy (gdzie w żołądku i jelitach niemal wszystkie substancje są rozkładane na prostsze składniki przez kwasy i enzymy).
Nauka o aeroskładnikach istnieje od dekad
Fayet-Moore i Robinson przypominają, że już w latach 60. poprzedniego wieku badano na przykład pracowników pralni. Okazało się wtedy, że w ich krwi i moczu stężenie jodu jest większe niż u innych osób. To samo dotyczy mieszkańców terenów nadmorskich, którzy nie są zagrożeni niedoborem jodu. Wchłaniają go bowiem każdego dnia wraz z powietrzem.
Aż 70 lat mają badania, które wykazały, że niedobór witaminy B12 można likwidować, podając ją w aerozolu. To istotna informacja dla wegan, osób starszych czy chorych na cukrzycę. Jak piszą Fayet-Moore i Robinson, mangan i cynk z kolei mogą dostawać się do mózgu przez neurony węchowe. Natomiast rzęski w układzie oddechowym mają receptory, które z powodzeniem wiążą wyłapane z powietrza witaminę C, wapń, mangan, magnez, żelazo, a nawet aminokwasy.
Aeroskładniki na receptę
Zdaniem naukowców po zaakceptowaniu idei istnienia aeroskładników mamy jeszcze sporo do zrobienia. Przede wszystkim należałoby dokładnie przebadać skład powietrza. Dotychczas badania tego rodzaju koncentrowały się przede wszystkim na różnego typu zanieczyszczeniach. Należałoby jednak przyjrzeć się uważnie, czym dokładnie oddychamy w miejscach, gdzie powietrze jest czyste.
Następnym krokiem byłoby sprawdzenie, czy da się podawać ludziom w postaci aerozoli związki, na których niedobory cierpią najczęściej – na przykład witaminę D. Oczywiście wymagałoby to precyzyjnych eksperymentów oraz testów klinicznych, które pozwoliłyby określić np. rekomendowane dawki.
Co dalej? „Pewnego dnia w przyszłości wytyczne żywieniowe mogą zawierać zalecania wdychanie składników odżywczych. Lub spędzania wystarczająco dużo czasu na świeżym powietrzu, aby włączyć aeroskładniki do zdrowej, zrównoważonej diety” – podsumowują Fayet-Moore i Robinson.
Źródło: The Conversation, Advances in Nutrition