Reklama

Jakub Brzosko - Ratownik TOPR dwa dni temu przeprowadził dość nietypową akcję.

Reklama

Do dyżurki TOPR na szczycie Kasprowego trafiła zdenerwowana dziewczyna. Okazało się, że jest córką turystki, która utknęła na śliskim szlaku wiodącym z Hali Gąsienicowej.

- Turystka nie miała kijków, raków, ubrała buty o płaskiej podeszwie i nie mogła się ruszyć. Najpierw dałem jej kijki i próbowałem asekurować, ale to nic nie dało. W końcu musiałem wziąć ją "na barana" i wynieść na górę. Ta nietypowa akcja powinna uświadomić turystom, że zimą na wyżej położone szlaki koniecznie trzeba zabierać raki i kijki - powiedział Tygodnikowi Podhalańskiemu Jakub Brzosko, tatrzański przewodnik i ratownik TOPR.

Reklama

Nietypowa akcja ratunkowa w Tatrach zakończyła się szczęśliwe, jednak nie zawsze jest taki finał. Turystka wraz z córką bezpiecznie zjechały z Kasprowego kolejką.

Reklama
Reklama
Reklama