Reklama

Kobieta, kryjąca się pod pseudonimem Pojechana, pisze o sobie: „wysoce ekspresyjna ruchowo i werbalnie, niepokorny duch, wieczna optymistka i wulkan energii. Nie lubi jeść nożem i widelcem ani zimy w mieście”. Taki też - wysoce energetyczny - jest jej blog pojechana.pl
- Jestem uzależnioną od podróży, ludzi, pisania i słońca autorką bloga - podsumowuje.
Na pojechana.pl...
Opisuję zebrane podczas 2,5-letniego pobytu w Chinach ciekawostki, obserwacje i śmieszne historie z różnicami kulturowymi w rolach głównych, a także podróże po (jak do tej pory) 17 krajach. Podobno zarażam pozytywną energią - mam nadzieję, że to prawda.
Czym jest dla Ciebie nominacja do Travelerów?
To dla mnie kolejny znak, że wybrałam właściwą drogę, a takich znaków wypatruje się szczególnie uważnie, krocząc niewydeptanymi ścieżkami życia.

Co zainspirowało Cię do założenia bloga?
Kiedy planowałam podróż po Tajlandii na początku 2012 roku, korzystałam z relacji podróżników. Postanowiłam więc w podzięce podzielić się swoimi doświadczeniami, licząc że i mi uda się kogoś zainspirować i przy okazji zaspokoić swoje pisarskie potrzeby. Tak powstała Pojechana. Potem pojawili się czytelnicy, pierwsze słowa uznania, wywiady, ciekawe kontakty i dużo satysfakcji.
Pozytywna energia, jaką otrzymuję od czytelników oraz to, że udało mi się stworzyć wokół bloga taką fajną społeczność, motywuje mnie do pracy.
Co zmieniło się od kiedy prowadzisz bloga?
Blog stał się w pewnym stopniu moim sposobem na życie. Nauczył mnie systematyczności, rozbudził jeszcze większą ciekawość świata i niestrudzenie walczy z moim lenistwem. Patrzę uważniej, pytam dociekliwej, weryfikuję dokładniej, bo wiem, że zdobyta wiedza i doświadczenia będą służyć nie tylko mnie.
Popularność Pojechanej utwierdziła mnie w przekonaniu, że pisanie jest właśnie tym, czym powinnam się zajmować . I tak, wiosną tego roku, ukaże się moja pierwsza książka. Myślę, że nie powstałaby, gdybym nie prowadziła bloga.

Reklama
Dlaczego Twój blog zasługuje na wygraną?

Najchętniej zapytałabym o to moich czytelników. Na ile ich znam, myślę, że powiedzieliby, że Pojechana bawi ich, rozbudza ciekawość świata, ale przede wszystkim motywuje do działania pokazując, że dzięki determinacji i uważnemu patrzeniu pod nogi, by nie przegapić żadnej szansy jaką podrzuca los, można zrealizować najbardziej szalone marzenia, bez względu na słabości ciała, problemy osobiste, czy lęki.
Na swoim blogu wielokrotnie zaznaczam, że nie jestem wielkim podróżnikiem ani życiowym bohaterem, dzielę się zarówno sukcesami i porażkami, radościami i smutkami. Dzięki temu Pojechana jest autentyczna, a czytelnicy odzyskują wiarę, że mogą spełniać swoje marzenia.
Staram się też pokazywać, że doświadczanie uszczęśliwia pełniej i trwalej niż posiadanie i jak wiele możemy nauczyć się, również o sobie samych, obcując z inną kulturą.

Marzę o podróży do...
W pierwszym odruchu chciałam odpowiedzieć, że łatwiej mi wymienić miejsca, do których nie chciałabym pojechać, ale... nie znalazłam żadnego. Powtórzę więc za Susan Sontag: "I haven't been everywhere, but it's on my list". Mam taką listę, ale nie miejsc, a doświadczeń i już latem tego roku ruszam w wymarzoną podróż ich tropem.

W podróżach najbardziej lubię...
Niespodziewane spotkania z niezwykłymi ludźmi, które uświadamiają mi, że moja perspektywa patrzenia na świat nie jest jedyną słuszną. Lubię obcowanie z pięknem i potęgą natury, które przynosi mi po prostu ogromną przyjemność, wzrusza i sprawia, że moje ludzkie problemy i rozterki stają się maleńkie.
Moje miejsce w Polsce...
...z którym czuję się najbardziej związana - to Warszawa. Tam mieszkają ludzie, za którymi tęsknię, pełno tu miejsc, które budzą najwięcej wspomnień.
Kiedy jednak myślę o miejscu w Polsce, które najbardziej chciałabym pokazać przybyszowi z innego kraju, to są to Bieszczady- przyjazne, piękne i ciche.

Reklama

Więcej o TRAVELERACH przeczytacie tutaj.

Reklama
Reklama
Reklama