Reklama

I choć droga do marzeń jest zawsze w przebudowie, a najważniejsze w danym momencie cele stają się po czasie tylko przejściowymi, prowadzącymi do jeszcze ważniejszych, to samo działanie w zgodzie z samym sobą, a co więcej, działanie dające poczucie prawdziwego szczęścia sprawia, że niewielu ludzi może przyznać, że ma swoją życiową pasję…
Jednak tacy ludzie są blisko. Wiedzą, czego chcą. Ludzie z pasją. Ludzie gór. Bo stawać na najwyższych szczytach, to jak wyciągać dłoń do marzeń najwyżej, jak się da. Często nawet je łapać, tym bardziej, jeśli zdobędzie się dziewięć najwyższych szczytów wszystkich kontynentów…
Marian Hudek jest dziewiątym Polakiem, który zdobył Koronę Ziemi. Mówi, że na początku zawsze są marzenia, a potem trzeba je próbować zrealizować.
Jego fascynacja górami narodziła się późno, bo kiedy skończył 30 lat… 17 lat temu. Znał wtedy jedynie Beskidy, które pamiętał przede wszystkim z....obozów harcerskich. Później pojechał w Tatry i odtąd cele stawały się wyższe i wyższe. Wybrał się w Himalaje i od razu się w nich zakochał. Był to trekking do Sanktuarium Annapurny. Wtedy był już pewien, że tu powróci. We wrześniu 2005 roku zdobył Mont Blanc, najwyższy szczyt Alp i Europy, potocznie nazywany Dachem Europy. Powrót w Himalaje był znowu dla niego niezapomniany- w 2006 roku zdobył ośmiotysięcznik Cho Oyu, co tylko utwierdziło himalaistę, by pójść „za ciosem”. Rok później wyprawił się na Mount Everest. – To niewątpliwie góra o najwyższym stopniu trudności, pod każdym względem. Wiele zależy od tego, z której strony próbuje się ją zdobyć. Podejście południowe, nepalskie jest łatwiejsze. Tamtędy zmierza na szczyt zdecydowana większość wspinaczy. Od strony północnej, tybetańskiej jest trudniej. Trzeba przejść grań, wyżej zlokalizować bazę, więc odsetek tych, którym się udało, jest niższy – opowiada zdobywca. Wybrał trudniejszą drogę. – Byłem siódmym Polakiem, który tamtędy wszedł na Mount Everest. W ogóle cała nasza wyprawa z 2007 roku była niezwykle udana. Cała nasza trójka zdobyła szczyt – wspomina. W 2007 roku, 15 maja stanął na Dachu Świata- Mount Everest- i choć wyżej się już nie dało, to jednak marzenia w człowieku ciągle ewoluują, dlatego wytrwale zaczął dążyć do ich realizacji, wspinając na dachy wszystkich kontynentów kuli ziemskiej. - Bo gdy zrealizuje się największe życiowe marzenie, to na przez moment, krótką chwilę, powstaje w człowieku pustka, którą natychmiast trzeba wypełnić nowym, kolejnym celem - mówi Hudek. W 2008 roku zdobył Kilimandżaro w Afryce. – Wiedziałem, że muszę się pospieszyć, jeśli chcę zdążyć zdobyć te szczytu. Trochę za późno się do tego zabrałem, by pozwolić sobie na wolne tempo- śmieje się. No i tempo wzrosło. W 2009 roku Marian Hudek zdobył 4 z 9 szczytów Korony Ziemi! Były to kolejno: Mount Vinson na Antarktydzie, Aconcagua w Ameryce Południowej, Piramida Carstensz i Góra Kościuszki w Australii i Oceanii. W lutym 2010 roku przyszła pora na Elbrus, by w maju po raz kolejny udowodnić, że marzenia są po to, by je realizować.

Reklama

Marian Hudek zrealizował swoje kolejne wielkie marzenie 24 maja 2010 roku, stając wraz z kolegami z Jastrzębskiego Klubu Wysokogórskiego na ostatnim
z upragnionych szczytów McKinley na Alasce. Dokonali tego w dość brawurowym tempie, bo w 8 dni, podczas gdy plan przewidywał na to miesiąc czasu…
Jastrzębianin podkreśla, że każdy szczyt Korony Ziemi ma swoją specyfikę, ale na każdym z tych tak różnych pod każdym względem szczycie czuje się to samopoczucie spełnienia i wielkiej satysfakcji.
Wejścia Mariana Hudka na szczyty należące do Korony Ziemi:
• 21 września 2005, Europa: Mont Blanc
• 15 maja 2007, Azja: Everest
• 22 stycznia 2008, Afryka: Kilimandżaro
• 17 stycznia 2009, Antarktyda: Mount Vinson
• 6 lutego 2009, Ameryka Południowa: Aconcagua
• 17 listopada 2009, ustralia i Oceania, Piramida Carstensz
• 29 listopada 2009, Australia i Oceania, Góra Kościuszki
• 24 lutego 2010, Europa, Elbrus
• 24 maja 2010, Ameryka Północna, McKinley

Reklama

tekst: Iza Szafraniec

Reklama
Reklama
Reklama