Hiszpanie ”odkazili” plażę chlorem. Ekolodzy: "Zniszczenia są straszliwe"
Po 6 tygodniach domowej izolacji władze Hiszpanii pozwoliły dzieciom wyjść z domu. W obawie o zdrowie młodych ludzi władze nadmorskiej wioski Zahara de los Atunes koło Kadyksu zalali chlorem 2 km tamtejszej plaży. Teraz się tłumaczą i przepraszają.
- Jan Sochaczewski
Dzień przed powrotem plażowiczów traktory spryskały nadmorską okolicę toksycznym podchlorynem sodu. Ekolodzy znaleźli puste kanistry po roztworze NaOCl rozrzucone na piachu. Powietrze wypełnił chemiczny odór.
Szefowa grupy ekologów-wolontariuszy z regionu Kadkyks w Andaluzji na własne oczy widziała spustoszenie wywołane ”odkażaniem” plaży chlorem. – Zabił wszystko na ziemi. Nic tam nie ma. Nawet owadów – ”El Espanol” cytuje Dori Iglesias z Asociación Voluntarios de Trafalgar y Agaden. Plaża i wydmy są obszarem przyrody chronionej. Gniazdują tam ptaki wędrowne, m.in. sieweczka morska.
– Zadzwoniła do mnie mama dziewczynki z Zahara de los Atunes, która przez 4 lata pomagała nam chronić gniazda tego ptaka. Na spacerze zobaczyła, jak traktory rozlewają śmierdzącą ciecz tam, gdzie jajka składają ptaki. Przynajmniej jedno gniazdo zostało zniszczone przez koła pojazdu – opowiada Iglesias.
Ekolożka przyznaje, że podchloryn sodu to świetny środek odkażający. – Ale polewa się nim ulice i asfalt. Zniszczenia na plaży są straszliwe. To co oni tu zrobili, to jakaś aberracja. Przecież koło tej plaży mieszkają ludzie – powiedziała dziennikarzom i dodała, że na opustoszałą w czasie izolacji plażę wróciły zwierzęta. – To miejsce samo się czyściło, naturalnie. Interwencja nie była potrzebna – uważa.
Władze Andaluzji wysłały na miejsce komisję ds. środowiska naturalnego. Eksperci mają ocenić szkody wyrządzone okolicznemu ekosystemowi. Stowarzyszenie pani Iglesias chce miejscowych urzędników pozwać do sądu. Autorzy czyszczenia plaży chlorem przyznają się do błędu, podkreślając swoje dobre intencje.
Decyzję, by na plażę wylać podchloryn sodu, podjęły wspólnie władze Regionu Autonomicznego Zahara de los Atunes (ELA) oraz miejscowe stowarzyszenie kupców (ACOZA). Nie otrzymali oni jednak zgody służb sanitarnych ani pełniących pieczę nad plażą władz pobliskiego miasta Barbate.
Według szefa ELA, Agustína Conejo Medina, “faktycznie, trochę się pośpieszyli”. – Ale to z powodu obaw wyrażanych przez miejscowych rodziców wobec zgody na wypuszczanie pociech z domu. Przyznaję. To był błąd. Ale wynikły z dobrych intencji – stwierdził Conejo Medina.
- Prowadzenie dezynsekcji plaż w środku okresu lęgowego ptaków to nie pomysł Trumpa. To się dzieje w Zaharze – skomentował hiszpański oddział Greenpeace. Organizacja przywołała wypowiedź prezydenta USA, który sugerował możliwość wstrzykiwania środków odkażających chorym na COVID-19.
Nie tak chyba miał wyglądać hiszpański ”powrót do normalności”, 4-etapowy plan luzowania obostrzeń związanych ze szczególnie zabójczą w tym kraju pandemią koronawirusa.
Jan Sochaczewski