Reklama

Po niespełna 10 minutach odłączony drugi człon rakiety Falcon 9 wrócił automatycznie na Ziemię by służyć w kolejnych lotach w kosmos.

Reklama

Po 12 minutach od pierwszego członu odłączył się pojazd Crew Dragon i rozpoczął dalszą podróż do celu.

Zgodnie z odświeżonym harmonogramem po wejściu na wysokość ok. 400 km, kosmonauci Robert L. Behnken i Douglas G. Hurley powinni po 18-19 godzinach znaleźć się w środku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Relację na żywo zorganizowano m.in. na kanale NASA na Youtube.

- To taki moment, gdzie wszyscy jednoczą się i składają astronautom życzenia powodzenia licząc, że bezpiecznie dotrą oni w przestrzeń kosmiczną – stwierdził jeden z komentatorów startu, astronauta Leland Melvin.

Ostatnie testy bezpieczeństwa i systemów, w tym komunikacji, przebiegły pomyślnie. Behnken i Hurley ponad godzinę przed momentem startu siedzieli już w kapsule kosmicznej.

Niezmiennie uwagę obserwatora przyciągają ich kombinezony, podobnie jak rakieta Falcon 9 i pojazd Crew Dragon, zaprojektowane przez Space X. Choć spełniają te same funkcje co ”standardowe” stroje NASA, są od nich lżejsze i dlatego też wygodniejsze. Przynajmniej w ziemskiej grawitacji.

Do ostatnich godzin nie było pewne, czy lot się odbędzie. Szef NASA Jim Bridenstine mówił, że ”wszystko się może zmienić”, a ”my musimy brać każdą szansę, jaką nam daje los”.

Jadąc na miejsce startu, czyli słynną platformę 39 w Centrum Lotów Kosmicznych im. Kennedy’ego, skąd na podbój kosmosu ruszały misje Apollo, astronauci zachowywali dobry nastrój. Jak widać, mieli dobre przeczucia.

Jeżeli dalszy lot odbędzie się zgodnie z planem i astronauci znajdą się bezpiecznie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ziszczą się słowa Boba Cabana, że przygotowana wspólnie z Space X i Boeing Space misja stanowi ”nową erę w lotach kosmicznych”.

Naturalnie nikt się nie oszukuje co do komercyjnego charakteru tego przedsięwzięcia. Gdy szef NASA zaznacza w rozmowie z mediami, że ”obecny prezydent zapewnia największe wsparcie finansowe dla misji kosmicznych od czasów Kennedy’ego, to księgowi w Space X i Boeingu zaznaczają u siebie te milionowe transfery.

Z czysto ekonomicznego, ale i medialnego punktu widzenia rezygnacja z pomocy Rosjan w przenoszeniu załóg na Międzynarodową Stację kosmiczną do dobry ruch. Ta niezależność ma też zaowocować kolejnymi, dużo bardziej śmiałymi programami jak np. Artemis. W 2024 roku być może to także pojazd firmy Elona Muska będzie woził ludzi i zapasy na Księżyc.

Reklama

Jan Sochaczewski

Reklama
Reklama
Reklama