9/2008
Jesteśmy na północy Kenii, w Narodowym Rezerwacie Przyrody Samburu. To jeden z mało znanych skarbów tego kraju – jego nazwa pochodzi od plemienia koczowniczych wojowników-pasterzy.
Rezerwat jest stosunkowo mały, obejmuje zaledwie 168 km2 półsuchej sawanny, surowych gór, wyschniętych dolin rzecznych (nazywanych tu lugga) i lasów akacjowo-palmowych na północnym brzegu rzeki Ewaso Ngiro. Żyją tu lwy, lamparty, gepardy, ale też zebry Grevy’ego, żyrafy, oryksy wschodnioafrykańskie, gerenuki, strusie, dropie olbrzymie. No i rozmaitość gatunków ślicznych małych ptaków, jak szpak ozdobny, wdówka białobrzucha czy kraska liliowopierśna. Najważniejsze są jednak słonie. Odgrywają zasadniczą rolę w kształtowaniu ekosystemu: wywracają drzewa lub obdzierają je z kory, dzięki czemu sawanna nie zarasta lasem. Nawet we lwach budzą respekt. Podczas wędrówek po znacznie większym obszarze zachodzą do rezerwatu, by schronić się przed człowiekiem. Biolog Iain Douglas-Hamilton ostrożnie zbliża się do młodziutkiej samicy słonia, która półukryta w kępie drzew na szczycie wzgórza pasie się spokojnie wraz z rodziną. Anne ma na szyi solidną skórzaną obrożę, do której u góry umocowane jest coś, co wygląda jak kapelusik. To nadajnik. Dzięki niemu Douglas-Hamilton wiedział, gdzie jej szukać. Przylecieliśmy w pobliże awionetką Cessna. Ekolog skrada się teraz pod wiatr, jest już 30 m od słoni. Anne skubie liście. Albo go nie widzi, albo po prostu ignoruje. Zwierzęta te bywają pobudliwe, nieobliczalne, agresywne. Ale Douglas-Hamilton jest jednym z najwybitniejszych znawców słoni, bada je od 40 lat. Naukowiec chce się przyjrzeć obroży. Dotarły do niego głosy, że słonica z niej wyrosła, a za ciasna obręcz może dusić zwierzę. Douglas-Hamilton zwykle prowadzi obserwacje z bezpieczniejszej odległości, na ogół z terenowej toyoty, jednak tu nie dojechałby żaden samochód. Sprawa jest poważna, chodzi o zdrowie Anne. Obroża powinna być luźna, a obciążnik u dołu ma swobodnie się kołysać. Ale w tej chwili słonica pokazuje tylko wystający z krzaków zad. Trzeba się podkraść bliżej. Kilkanaście metrów za nim idą trzej inni mężczyźni. Jeden z nich, David Daballen, młody Murzyn z plemienia Samburu, często towarzyszy szefowi w tego rodzaju wyprawach. Drugi to miejscowy przewodnik z winchesterem w ręku. Trzecim jestem ja. Dostrzegamy, jak w pewnej odległości od badacza druga słonica, bardzo duża, prawdopodobnie przywódczyni grupy, zbliża chyłkiem od jego prawej strony. Kucamy i nieruchomiejemy, żeby nas nie dostrzegła. Samica idzie podejrzliwa i podenerwowana, ale Douglas-Hamilton nie traci pewności siebie. Za to Daballen jest wyraźnie zaniepokojony. Później mi powiedział, że wtedy zastanawiał się, jak szybko szarżujący słoń może pokonać po kamienistym zboczu dzielącą ich odległość. Tymczasem groźnie wyglądająca samica wykonuje serię gestów, które sugerują lekceważenie, jeśli nie zupełną pogardę: sika obficie, robi potężną kupę i odwraca się od nas.Anne z gracją wychodzi z zarośli. Robi parę kroków w stronę Douglas-Hamiltona. Dzieli ich jakieś 15 m. Zachowuje się jak gwiazda pozująca do zdjęcia na okładkę: przez kilka sekund prezentuje się en face, potem z profilu. Ekolog podnosi aparat i strzela kilkanaście fotek. Sesja skończona, słonica odchodzi rozkołysanym krokiem. W obiektywie widać było przez te parę sekund, że nadajnik jest umocowany prawidłowo. Alarm okazał się fałszywy. Wracamy do samochodu. Tak właśnie wyglądają badania słoni. Szczypta ostrożności, odrobina szacunku, konieczne obserwacje, wycofanie się. Po 40 latach Douglas-Hamilton zna ten gatunek lepiej niż ktokolwiek w Afryce. Pamięta, jaki dany osobnik w grupie ma temperament, bez trudu rozpoznaje ich zmienne nastroje, rozumie wysyłane przez nich subtelne sygnały, odruchy. On kocha te zwierzęta. Jednak zdarzają się rzeczy niespodziewane. Parę tygodni po spotkaniu z Anne widziałem, jak słoń przewraca badacza i mocno go turbuje. O finale tej przygody, o wrażliwych gruboskórnych olbrzymach oraz pracy pasjonata w pięknych afrykańskich „okolicznościach przyrody” przeczytacie na łamach National Geographic.
Tekst: David Quammen
Zdjęcia: Michael Nichols
|Spis treści - wrzesień 2008
Persja: Dusza Iranu
Wielka ucieczka
Więzi rodzinne
Daisetsuzan
Łowy z żaglem
W koronkach na ring
Polska nieznana: Bergitka na dnie piekła