Reklama

Oglądanie wielkiego orła atakującego drona oczywiście robi wielkie wrażenie. Od dłuższego czasu w internecie można przeczytać o pomyśle holenderskiej policji by wykorzystać tresowane ptaki jako latających funkcjonariuszy do zwalczania dronów używanych przez przestępców.

Reklama

Sam pomysł wydaje się być logiczny. Owszem, są to duże i silne ptaki, o mocnych szponach i dobrym wzroku. Nie dziwi zatem zainteresowanie policji w wykorzystywaniu ich w takim celu. Inne metrody, takie jak broń emitująca fale radiowe albo po prostu antydronowe drony, do tej pory się nie sprawdziły.

To co zaskakuje jednak, to fakt, że ludzie naprawdę wierzą, że to dobry pomysł. Nie jest. Zdecydowanie nie jest to dobry pomysł.

Holenderska firma, która zrealizowała z policją popularny filmik - „Guard from Above” - ewidentnie wykorzystuje orły do walki z dronami. Zakładam, że pozyskali ptaki legalnie, ponieważ orły, które szkolą, nie występują w Europie, a w USA zabronione jest ich posiadanie bez odpowiedniego zezwolenia. Nie uważam jednak, że zaciąg do sił antydronowych jest najlepszym sposobem na życie dla narodowego symbolu Stanów Zjednoczonych.

Największym problemem jest oczywiście bezpieczeństwo orłów. Zademonstrowali już to słynni Pogromcy Mitów, że wirniki dronów potrafią ranić zwierzęta. Jeżeli orzeł źle zaplanuje atak, lub operator maszyny wykona manerw odpowiedniego uniku, zwierzę odniesie rany, a nawet może zginąć.

Niezależnie od zapewnień ze strony “Guard from Above”, że jest to poleganie na naturalnym instynkcie łowieckim ptaków, orły w naturalnej sytuacji nie żerowałyby w powietrzu w ten sposób. “Odżywiają się rybami i padliną” - wyjaśnia Kent Knowles z Rezerwatu Drapieżników Virgini - “To nie są ptaki polujące tak jak na przykład sokoły. Wystawianie ich przeciwko dronom jest niebezpieczne ponieważ w naturze nie spotkałyby takiego przeciwnika.” - dodaje.

Nawet jeśli uda nam się wyszkolić ptaki by efektywnie walczyły z maszynami i potrafiły unikać ich wirników, jak wiele z orłów jesteśmy w stanie wystawić na ryzyko, że coś pójdzie nie tak?

Ten ptak przeszedł już wystarczająco wiele. Zaledwie dziesięć lat temu został wykreślony z listy zagrożonych gatunków. Dla ewolucji to jak 15 minut. Ludzie prawie zupełnie go wytępili (przede wszystkim przez DDT), zniszczyli jego środowisko, polowali nań. W 1963 roku w USA było zaledwie 487 par bielików. Od tego czasu udało im się odtworzyć populację i wrócić w opuszczone wcześniej rejony.

I po tym wszystkim zamierzamy je zmuszać do walki z latającymi robotami? Proponuję inny pomysł: dajmy orłom święty spokój. Dajmy im drzewa do gniazdowania, łososie do jedzenia, pozwólmy im być sobą. Co następne? Każemy gepardom ganiać za tymi co źle przechodzą przez ulicę? Żyrafom podglądać przez płoty czy nie ma tam jakiś przemytników? Dzikie zwierzęta powinny pozostać na wolności, a nie trafiać na posterunki policji. Proszę zostawcie orły w spokoju.

Autor: Nicholas Lund

Autor jest wolondatiuszem pracującym dla organizacji zajmujących się ochroną ptaków, w tym: DC Audubon Society, Lights Out DC, oraz Delta Wind Birds.

Reklama

Źródło: National Geographic News

Reklama
Reklama
Reklama