Z Poznania już nie polecimy? Lotnisko Ławica na skraju bankructwa
Mieszkańcy Poznania i okolic być może będą musieli pożegnać się z lokalnym portem lotniczym. Problemy finansowe lotniska Ławica są tak poważne, że port może upaść w ciągu roku – przestrzega prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. – Zakładamy jednak, że do tego nie dojdzie – dodaje.
Poziom strat, jakie odnotowuje Ławica, do końca roku może sięgnąć nawet 30 mln złotych. W takiej sytuacji umożliwienie dalszego funkcjonowania lotniska wymagałoby od miasta zaciągnięcia ogromnego kredytu, a także masowych zwolnień pracowników.
Poznańskie lotnisko znalazło się w bardzo trudnej sytuacji nie tylko z powodu epidemii koronawirusa, która boleśnie uderzyła w transport lotniczy. Dużym obciążeniem dla portu jest konieczność wypłacenia odszkodowań za hałas. Ławica od kilku lat toczy w tej sprawie spory sądowe z mieszkańcami okolicznych terenów. Odszkodowanie nie jest wypłacane za sam hałas dobiegający z lotniska, lecz za jego ewentualne skutki – m.in. spadek wartości lokalnych nieruchomości, lub nakłady na wygłuszenie mieszkań.
Do tej pory na ten cel przeznaczono łącznie 107 mln zł.
– To patologia na niespotykaną w Polsce skalę. W Poznaniu odszkodowania były kilkudziesięciokrotnie wyższe niż w Warszawie. To drenowało i drenuje port. Wszystkie inne lotniska zapłaciły łącznie połowę tej kwoty – powiedział Mariusz Szpikowski, prezes Portów Lotniczych, w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim”.
– Lotnisko funkcjonuje u nas od 1913 roku, ci wszyscy, którzy się tam pobudowali i twierdzą, że cierpią hałas, to jakieś kuriozum – mówi Jaśkowiak, który zwrócił się do rządu z wnioskiem o zmianę ustaw i zawieszenie wypłaty odszkodowań.
Sytuacja dramatyczna
Prezes lotniska Ławica, Mariusz Wiatrowski, podkreśla, że funkcjonowanie portu jest istotne ze względu na interesy gospodarcze całej Wielkopolski.
– Wszystkie koszty powinniśmy obniżać stosownie do spadku ruchu, ale lotnisko to nie kiosk z warzywami, który można otworzyć o godzinie 8 i zamknąć o godzinie 10. Założyliśmy więc, że w pierwszej fazie pracę straci do 20 proc. załogi – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami.
Na zapowiedź Wiatrowskiego szybko zareagowały związki zawodowe, które nie chcą zgodzić się na narzucony odsetek zwolnień. Wcześniej obawiano się, że pracę może stracić nawet 40 proc. zatrudnionych.
– W tej chwili nie ma mowy, by zgadzać się na konkretny procent, jeśli chodzi o zwolnienia. Za nami pierwsze spotkanie i będziemy szukać rozwiązań, które sprawią, że lotnisko będzie mogło normalnie funkcjonować – podkreślił Jarosław Lange, szef wielkopolskiej „Solidarności”.
– Sytuacja portu jest na dzień dzisiejszy dramatyczna, dlatego zarząd podejmuje starania o kredytowanie dalszej działalności. Jest to uzależnione między innymi od wdrożenia programu oszczędnościowego. Jednym z jego elementów jest redukcja zatrudnienia – wyjaśnia z kolei Wojciech Jankowiak, wicemarszałek wielkopolski.
W środę w poznańskim urzędzie miasta doszło do spotkania zarządu portu lotniczego Ławica, związkowców oraz przedstawicieli trzech właścicieli spółki – miasta Poznań, Państwowego Przedsiębiorstwa „Porty Lotnicze” oraz województwa wielkopolskiego.
Problemy finansowe związane z epidemią koronawirusa dotknęły całej branży lotniczej. Polskie Linie Lotnicze LOT będą wymagały wsparcia finansowego, obecnie odnotowuje straty sięgające 200 mln zł miesięcznie.- czytamy na next.gazeta.pl