Reklama

Mnisia enklawa – fale bijące o brzeg, gęste lasy kasztanowców, widok ośnieżonej góry Atos wysokości 2033 m – znajduje się tak daleko od świata realnego, jak to tylko możliwe.

Reklama

Na półwyspie jest 20 klasztorów, 12 pustelni oraz setki mnisich cel. Mieszkający tu duchowni izolują się od świata, ale i od siebie nawzajem, spędzając większość czasu na modlitwie i w samotności. Ich długie brody i czarny strój symbolizują śmierć dla świata. Wyglądają jak wyjęci z bizantyjskich fresków. Łączą ich wspólnota rytuału, asceza i uwielbienie Boga, ale również niedoskonałość. Mnisi mają świadomość swojej ułomności. – Nawet na górze Atos jesteśmy ludźmi balansującymi codziennie na ostrzu brzytwy – mówi jeden ze starszych duchownych.

Góra Atos jest tylko dla mężczyzn. Zgodnie z surowo przestrzeganą zasadą od samego początku istnienia klasztorów wstęp dla kobiet był wzbroniony. Przepis ten wynikał raczej z męskiej słabości niż złośliwości wobec płci pięknej. Jak wyjaśnia jeden z mnichów: – Gdyby kobiety mogły tu przyjeżdżać, dwie trzecie z nas uciekłoby z nimi i założyło rodziny.

Wstępując do klasztoru, mnich zrywa relację z matką, lecz zyskuje matkę zastępczą – Maryję (według legendy statek, którym podróżowała, zboczył z trasy w drodze na Cypr i dobił do wybrzeża góry Atos, a Matka Boska zeszła na ląd i pobłogosławiła jej świeckich mieszkańców, w wyniku czego nawrócili się).

Mnich nawiązuje bliskie więzi z opatem lub starszym mnichem, który przejmuje rolę duchowego ojca i „pomaga ustanowić osobistą relację z Chrystusem”. Przejście na emeryturę lub śmierć przewodnika duchowego może być trudnym doświadczeniem dla ucznia. Podobnie zresztą jak dla starszego mnicha decyzja podopiecznego o powrocie do świata. – Zeszłego roku odszedł jeden z nas – wspomina starszy mnich. – Nie zapytał mnie nawet, co o tym sądzę – dodał z żalem. – W takim razie dobrze się stało, że opuścił klasztor.

Mnisi chrześcijańscy zaczęli tworzyć zgromadzenia monastyczne na egipskiej pustyni w IV w. n.e. Praktyka ta dotarła przez Bliski Wschód do Europy, a w IX w. n.e. pustelnicy osiedlili się na górze Atos. Od tego czasu, w miarę jak rozwijała się cywilizacja, dochodziły kolejne powody skłaniające niektórych do izolacji i poświęcenia się życiu klasztornemu. Dzisiaj społeczność mnichów, zdziesiątkowana przez dwie wojny światowe i komunizm, odradza się. Młodych mężczyzn zainteresowanych życiem klasztornym, często z wyższym wykształceniem, wciąż przybywa. Wielu pochodzi z krajów dawnego bloku wschodniego. Liczba mnichów i nowicjuszy na górze Atos wynosi obecnie 2 tys. Przystąpienie Grecji do Unii Europejskiej w 1981 r. otworzyło dostęp do funduszy unijnych, których beneficjentem jest również mnisia republika.

– Góra Atos to dwa tysiące różnych ludzkich historii. – Każdy z nas idzie po własnej duchowej ścieżce – mówi ojciec Maksimos, którego droga rozpoczęła się na Long Island, gdy był nastoletnim fanem awangardowych muzyków, takich jak Lou Reed czy Leonard Cohen. Droga ta zaprowadziła go do profesury z teologii na Harvardzie, co zaowocowało pragnieniem „życia bliżej Boga”.

Przyszłość wielu takich wyborów na początku wydaje się niepewna. Pewien mały Ateńczyk ucieka z domu, a gdy brat przyjeżdża na górę Atos, by zabrać go z powrotem, chłopak grozi, że będzie uciekał bez końca. Syn handlowca z Pittsburgha zaskakuje rodziców decyzją pójścia do klasztoru. Dwa lata później stwierdza jednak, że jego wybór może być tymczasowy. – W końcu skąd mamy wiedzieć, jakie Bóg ma dla nas plany? Jeżeli nowicjusz przejawia niezdecydowanie, jego duchowy ojciec będzie namawiał go do powrotu do normalnego życia. Jeżeli nie zrezygnuje, uzyska rytualną tonsurę wykonywaną przy świecach. Opat wygoli maleńki krzyż we włosach na głowie i nada imię świętego, włączając do klasztornej społeczności.

Zamieszkanie na górze Atos nie zawsze wiąże się z pożegnaniem przedzakonnego ciekawego życia. Krnąbrny hipis z Australii o imieniu Peter, obecnie znany jako ojciec Ieroteos, jest uznanym barytonem i kantorem w klasztorze Iwiron. Ojciec Anastazjos nauczył się tu malować i wystawia swoje prace za granicą, m.in. w Helsinkach. Ojciec Epifanios podjął się zadania przywrócenia do życia wiekowej winnicy Mylopotamos. Osiągnął sukces i dziś eksportuje doskonałe wino. Napisał też książkę o kuchni mnichów, wydaną w trzech językach.

Śluby zakonne nie chronią mnichów przed nimi samymi, ludźmi z krwi i kości. Niektórzy mają charakter samotników i decydują się na zamieszkanie w celach oddalonych od klasztoru. Inni są małostkowi, bo jak mówi jeden z mnichów: – Bywa, że proste klasztorne życie wywołuje taki stan. Jednakże wielu z nich promieniuje dobrocią i obdarza nią potrzebujących. Ojciec Makarious z celi Mariuda niedaleko Kariés jest właśnie takim człowiekiem, gotowym oddać obcym swój płaszcz, pokój i wszystkie pieniądze z kieszeni. – Prawdziwa wiara – mówi 58-letni mnich o żywych zielonych oczach – daje wolność. Otrzymuje się też miłość.

Klasztorne budowle nie zachwycają monumentalnością. Nadbrzeżny Watopedíu kryje w sobie bogactwa Bizancjum i jest dumą mnichów. Z kolei klasztor Konstamonitu, utrzymujący się z rolnictwa, ma rustykalny wygląd i do funkcjonowania nie potrzebuje ani prądu, ani dotacji unijnych. (– Nie można praktykować ascezy, gdy masz pod nosem takie ułatwienia – twierdzi jeden z jego starszych mieszkańców). Mnisi z góry Atos nie zostawili ludzkiej zuchwałości u jej stóp, czego świadectwem jest wspaniałe usytuowanie Símonos Petras, klasztoru zawieszonego wysoko nad skalistym brzegiem, jakby w połowie drogi do nieba.

Niektórzy mnisi poświęcają się pustelniczemu życiu w małych chatkach rozwieszonych na skałach w Karulii. Inni to raczej bezkompromisowi zeloci. Tacy są właśnie mieszkańcy tysiącletniego klasztoru Esfigmenu, plądrowanego przez wieki przez piratów i najeźdźców z imperium osmańskiego, dzisiaj owładniętego prawosławnym radykalizmem. Bracia z Esfigmenu odrzucili politykę dialogu ekumenicznego z innymi wyznaniami chrześcijańskimi propagowanego przez patriarchów i wywiesili transparent Ortodoksja albo śmierć. Święta Społeczność, organ nadrzędnej władzy na górze Atos, wykluczył ich ze środowiska. Dzisiaj klasztor żyje z datków od sympatyków z różnych stron świata. – Nie ustaniemy w naszej walce – mówi opat odstępca. – Pokładamy nadzieję w Chrystusie oraz Matce Boskiej i nikim innym – dodaje.

O opuszczeniu góry Atos mówi się, niezależnie od przyczyny tego kroku, jako o „pójściu w świat”. Na półwyspie żyje dziś 2 tys. mnichów oraz 2 tys. świeckich mieszkańców. Góra Atos stanowi część terytorium Grecji od 1924 r. Samorząd lokalny ma siedzibę w Kariés – zakurzonej stolicy i miejscu przyjęć dostaw z zewnątrz, a także bramie dla pielgrzymów. (Turyści muszą uzyskać specjalne zezwolenie; Święta Społeczność udziela zgód na maksymalnie czterodniowe pobyty).

Kariés funkcjonuje na styku światów materialnego i duchowego, więc musi radzić sobie z kontrastami, jakie widoczne są na jego ulicach, na których można spotkać mnicha wspartego na sękatej lasce z torbą firmy Nike w ręku. Są tam sklepy sprzedające świeczki i różańce, ale także butelki z lokalnym alkoholem ouzo. Tutejsza policja ma niewiele do roboty, poza rzadkimi przypadkami upojenia alkoholowego lub kradzieży sklepowej. Swoją siedzibę w Kariés ma też Święta Społeczność – najdłużej nieprzerwanie działający parlament na świecie. Jego członkowie debatują nad sprawami różnej wagi, od relacji z Unią Europejską po wysokość czynszu sklepu w miasteczku. Każda zmiana na górze Atos niesie ze sobą ryzyko, które należy gruntownie rozważyć.

Góra Atos przeżyła dzięki zdolnościom adaptacyjnym, lecz wszystkim decyzjom mnichów towarzyszył lęk o przyszłość. Św. Atanasios, który założył klasztor Mejistis Lavras w 963 r., rozzłościł pustelników, psując ich zdaniem sielski krajobraz śmiałą architekturą. Drogi, autobusy, potem elektryczność, a wreszcie telefony komórkowe przyprawiały mnichów o ból głowy. Najnowszą znienawidzoną nowinką jest internet, choć kilka klasztorów nieśmiało otwiera się na możliwości oferowane przez sieć, zamawiając za jej pośrednictwem części zamienne, komunikując się z prawnikami itp.

Ale świat zewnętrzny podkrada się coraz bliżej. Najnowsi mieszkańcy góry Atos mają wyższe wykształcenie, laptopy i niewiele doświadczenia w hodowli kur. Poczciwe osły zastąpiono furgonetkami. Mnisi obawiają się, że Unia zacznie stawiać warunki przy udzielaniu dotacji, wymagając np. dopuszczenia kobiet do świętej góry. Jednakże bracia zdają się nie przejmować naciskami. Żyją dalej we własnym świecie, z dnia na dzień, czcząc niewidzialne i, jak mówi wybitny naukowiec, ojciec Wasilios, „rozgryzając tajemnicę śmierci, zanim ta tajemnica nie rozgryzie ich”.

Robert Draper, 2010

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama