Reklama

Dziś, gdybyśmy wzięli pod uwagę PKB USA, jego majątek byłby wart 4,2 mld USD. Hamilton wskoczyłby na listę najbogatszych ludzi świata. Co więcej, był także pierwszym czarnym maklerem na Wall Street. Jak pisze prof. Shane White z University of Sydney w książce „Prince of Darkness: The Untold Story of Jeremiah G. Hamilton, Wall Street’s First Black Millionaire” (Książę ciemności. Nieopowiedziana historia Jeremiaha G. Hamiltona, pierwszego czarnego milionera na Wall Street), była to wówczas taka sensacja jak pojawienie się w ostatnich latach pierwszego czarnego golfisty Tigera Woodsa, ponieważ świat nowojorskich finansów stanowił wyłącznie domenę białych biznesmenów. Zresztą w tamtych czasach jakakolwiek praca umysłowa Afroamerykanina wzbudzała zainteresowanie jako kuriozalna ciekawostka. Hamilton tak bardzo wyróżniał się z tłumu, że w latach 30., 40. i 50. XIX w. był celebrytą, o którego poczynaniach rozpisywały się dzienniki, tytułując go „księciem ciemności” albo (te, które za nim nie przepadały) „czarnuchem Hamiltonem”.

Reklama

Makler ukrywał swoje pochodzenie. Celowo?

Źródła podają różne informacje o miejscu urodzenia Hamiltona. Wynika to prawdopodobnie z celowej dezinformacji. Z jakiegoś powodu (być może chciał ukryć jakiś czyn ze swojej młodości) czarny makler nie chciał, by wiedziano, skąd pochodził. W 1836 r. i w 1843 r. Hamilton w sądzie pod przysięgą zeznał, że urodził się w Richmond w stanie Wirginia. To samo pisały magazyny „Commercial Advisor” i „Freedom’s Journal” w 1828 r.

Jednak na pytania urzędnika w czasie spisu powszechnego w 1850 r. i 1870 r. Hamilton odpowiedział, że pochodzi z „zachodnich Indii”, jak wówczas określano Karaiby. Tę informację potwierdza akt zgonu, w którym zanotowano, że miejscem urodzenia rodziców Hamiltona był Port-au-Prince – stolica Haiti. Która wersja była prawdziwa? Nie wiadomo. Prof. White uważa, że pierwszy czarny makler pochodził z Karaibów. Jego zdaniem świadczy o tym m.in. płynność, z jaką Hamilton posługiwał się francuskim. Na południu USA niewielu Afroamerykanów znało ten język, tymczasem na Karaibach miała swoje kolonie Francja.

Niewiele wiadomo również o młodości Hamiltona. Pierwsze wzmianki na jego temat pojawiają się w gazetach w 1828 r. Wówczas 21-letni Hamilton zajmował się na Haiti rozprowadzaniem fałszywych monet, wyprodukowanych w Kanadzie na zlecenie konsorcjum prominentnych kupców z Nowego Jorku (ówczesnym śledczym nie udało się ustalić ich nazwisk). Kiedy władze zorientowały się, co robi, musiał uciekać – za to przestępstwo groziła kara śmierci. Przez 12 dni ukrywał się w okolicy portu w stolicy kraju Port-au-Prince, by wślizgnąć się na pokład statku kierującego się w stronę Nowego Jorku. Hamilton został zaocznie skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Za złapanie czarnego fałszerza i dostarczenie go władzom oferowano 300 USD nagrody (wartość nabywcza tej sumy wynosiła ok. 7700 współczesnych dolarów).

Amerykańska prasa szczegółowo opisała szwindel z Haiti, co bardzo utrudniło Hamiltonowi robienie interesów w USA. Z czego zatem żył w tym okresie? Wygląda na to, że z cudzych pieniędzy. Z akt sądowych wynika, że w latach 1830–1835 dziesięć osób pozwało go o zwrot pieniędzy, które mu pożyczyli (były to kwoty rzędu kilku tysięcy współczesnych dolarów). Z pewnością wierzycieli było więcej – przecież nie wszyscy decydują się na skierowanie sprawy do sądu. Przynajmniej dwukrotnie szeryf próbował wyegzekwować sądowy nakaz zapłaty od Hamiltona. Bez skutku. Nie był w stanie zlokalizować żadnego jego majątku (co nie znaczy, że go nie miał; jak wynika z późniejszych akt, Hamilton był mistrzem w ukrywaniu majątku przed wierzycielami, i to nawet wówczas, gdy już stał się bardzo bogatym człowiekiem).

Co ciekawe, gazety z tego okresu i akta spraw sądowych, w których był stroną, dostarczają jedynych informacji o jego wyglądzie. Nie zachowało się bowiem żadne jego zdjęcie! Hamilton miał 1,67 m wzrostu i krótkie kręcone włosy. Na początku lat 30., gdy przeprowadził się do Nowego Jorku, ogolił głowę i aż do śmierci nosił perukę z prostymi włosami (prawdopodobnie chciał wyglądać bardziej „biało”, ponieważ wówczas to kręcone włosy bardziej niż kolor skóry określały Afroamerykanów). Niekiedy też nosił wąsy. Miał ponadto piskliwy głos, który sprawiał, że zawsze było go dobrze słychać. Tym, co wyróżniało go z tłumu, były diamenty, którymi lubił przyozdabiać ubranie.

Około 1834 albo 1835 r. sytuacja finansowa Hamiltona zdecydowanie się poprawiła. Świadczy o tym fakt, że mniej więcej w tym okresie to on zaczął pozywać ludzi do sądu – i to białych biznesmenów! – o kwoty stanowiące odpowiednik dzisiejszych kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Wiele wskazuje na to, że jego pierwsze poważne źródło dochodu stanowiły oszustwa ubezpieczeniowe: ubezpieczał na wysokie kwoty majątek, a następnie niszczył go i domagał się odszkodowania. Hamilton pozwał trzy z dziewięciu największych firm ubezpieczeniowych w Nowym Jorku. Sprawa była na tyle poważna, że owych dziewięć firm wspólnie zadecydowało, że nie będą ubezpieczać niczego, co należy do Hamiltona.

Niesławny łajdak znany z oszustwa

Rok 1835 r. był przełomowy dla Hamiltona także z innego powodu. 16 grudnia tego roku wybuchł bowiem w Nowym Jorku wielki pożar, który czarny biznesmen bezwzględnie wykorzystał, aby zarobić. Spłonęło wówczas kilkaset budynków, a straty przekraczały równowartość dzisiejszego pół miliarda dolarów. Tak się złożyło, że kilka miesięcy wcześniej grupa kupców odwiedziła biuro Hamiltona mieszczące się przy Front Street w Nowym Jorku i powierzyła mu 25 tys. USD (dziś to równowartość 693 tys. USD), by je z zyskiem zainwestował (Hamilton prowadził coś w rodzaju dzisiejszego funduszu hedge: inwestorzy powierzali mu pieniądze, on brał dodatkowo kredyty, by zwiększyć stopę zwrotu, i całość inwestował na giełdzie). Wielki pożar strawił biura kontrahentów przy Pearl Street, a wraz z nimi pokwitowanie. Gdy kupcy zjawili się u Hamiltona, żeby wyjaśnić sytuację, odpowiedział: „Panowie, nie przypominam sobie, by taka suma kiedykolwiek była w moim posiadaniu. Ale teraz jestem zajęty. Jeżeli skontaktujecie się ze mną jutro albo w przyszłym tygodniu, sprawdzę to w mojej księgowości”. Oczywiście żadnej wzmianki nie znalazł.

Kupcy opowiadali dziennikarzowi „New York Herald”, który w lipcu 1836 r. opisał całą sprawę, że kiedy weszli do biura Hamiltona zaraz po ugaszeniu pożaru, był on zajęty udzielaniem pożyczek dla pogorzelców nawet na 5 proc. miesięcznie. Dziennikarz skomentował całą sprawę, pisząc, że doskonale zna Hamiltona, który jest „niesławnym łajdakiem znanym z oszukania tylu ludzi na Wall Street, iż powinien trafić do stanowego więzienia na 15 lat”. Czarny biznesmen próbował bronić swojego dobrego imienia, nazywając w liście do gazety podane informacje kłamstwami, ale bez większego rezultatu.

Wall Street w 1800 roku
Wall Street w 1800 roku, fot: Wikimedia Commons Wikimedia commons

Wszystko wskazuje na to, że Hamilton rzeczywiście zatrzymał pieniądze kupców, bo niedługo zainwestował podobną sumę w nieruchomości. W maju 1836 r. zapłacił około 35 tys. USD (częściowo sfinansował to kredytem) za ziemie w Hallet’s Cove w hrabstwie Queens w Nowym Jorku oraz w Hudson River w Poughkeepsie. Tymczasem w listopadzie tego roku rozpoczął się kryzys gospodarczy – ceny nieruchomości spadały na łeb na szyję. W maju 1837 r. Hamilton nie zapłacił raty za kredyt wzięty na zakup ziemi. Został pozwany do sądu, ale jego prawnicy w nieskończoność przedłużali postępowanie. Niedługo po tym, jak zapadł wyrok nakazujący mu spłatę długu w 1841 r., kongres uchwalił prawo umożliwiające osobom fizycznym ogłoszenie bankructwa i pozbycie się długów (zniesiono je już 3 marca 1843 r.). Hamilton skorzystał z okazji – 29 czerwca 1842 r. jego wniosek o bankructwo został rozpatrzony pozytywnie w sądzie południowego dystryktu Nowego Jorku.

Już 6 października czarny biznesmen udał się na licytację… swoich aktywów. Wystawiono na sprzedaż wierzytelności warte ok. 68 tys. USD oraz nieruchomości, za które zapłacił 27 tys. USD. Kupił jedno i drugie na aukcji, płacąc 20 USD gotówką za majątek, który

w 1836 r. był wart 95 tys. USD. Miał więc wszystko to, co wcześniej, a jednocześnie dzięki bankructwu pozbył się długów. Korzystając z okazji, dokupił na aukcji trochę ziemi, dwadzieścia akcji firmy kolejowej (za 12,5 USD) oraz wierzytelność za 25 USD. Ogłoszenie bankructwa nie przeszkadzało mu w prowadzeniu interesów. Transakcje (na przykład kupna akcji) zawierał, występując jako pełnomocnik Daniela Robinsona, który… nigdy nie istniał! (Posługiwanie się fałszywymi tożsamościami nie było w ówczesnych USA trudne, ponieważ nie istniały dowody tożsamości – zresztą nie ma ich za Oceanem do dzisiaj – Amerykanie do identyfikacji najczęściej używają praw jazdy).

Niebezpieczne związki

Radykalne poprawienie sytuacji materialnej Hamiltona wiązało się z ustabilizowaniem się jego sytuacji osobistej. W rezultacie nie tylko bogactwo wyróżniało Jeremiaha G. Hamiltona spośród Afroamerykanów w XIX w. W czasach gdy za sam spacer z białą kobietą Murzyn mógł zostać zlinczowany, Hamilton miał białą żonę, która urodziła mu dziesięcioro dzieci. Co więcej, pierwsze dziecko – córkę Mirandę – urodziła w 1837 r., gdy miała około 14–15 lat (on skończył wtedy 30).

Nie wiadomo, w jakich okolicznościach się poznali. Eliza Jane Morris urodziła się w Filadelfii w 1822 r. Od połowy lat 30. mieszkała w Nowym Jorku z owdowiałą matką, która prowadziła internat.

Co ciekawe, w artykule z 14 lipca 1836 r. opublikowanym w „New York Herald”, autor napisał, że po pracy Hamilton udawał się do domu w Bloomingdale, gdzie uśmiechami oczarowywała go niemająca czarnego koloru skóry „houri” (arabski termin, oznaczający piękną zmysłową kobietę). Opisana sytuacja zdarzyła się w 1835 r. Oznacza to, że albo Hamilton miał wcześniej także inne białe partnerki, albo już wtedy był z Elizą Morris, która wówczas miała 12–13 lat.

Wydaje się, że biała żona jedynie raz sprowadziła na maklera kłopoty. W 1863 r. podczas rozruchów na tle rasowym w Nowym Jorku o mały włos nie zawisł na latarni. Do jego domu wdarł się wówczas tłum chcący dokonać samosądu. Hamilton zdążył jednak chwilę wcześniej wymknąć się tylnym wyjściem.

Najbogatszy kolorowy w kraju

Kryzys nie tylko nie przeszkodził, ale nawet pomógł Hamiltonowi w pomnażaniu majątku. W marcu 1852 r. w magazynie „Frederick Douglass’ Paper” czarny intelektualista James McCune Smith twierdził, że Hamilton jest „jedynym czarnym milionerem w Nowym Jorku”. Nic się nie zmieniło przez 23 lata aż do jego śmierci w 1875 r. Wówczas gazety – od Ohio przez Luizjanę, Missouri aż po Teksas i Kalifornię – publikowały jego nekrologi, pisząc, że był „najbogatszym kolorowym w kraju”. Zapamiętano także jego starcie z magnatem transportowym i jednym z najbogatszych Amerykanów w historii Corneliusem Vanderbiltem. W połowie lat 50. tamtego stulecia Hamilton toczył z nim boje o kontrolę nad spółką Accessory Transit Company (firma zajmowała się transportem pasażerów z Nowego Jorku do Kalifornii przez Nikaraguę). W jednym z nekrologów Vanderbilta (zmarł w 1877 r.) napisano, że „był tylko jeden człowiek, który walczył z »komandorem« (przydomek Vanderbilta) do końca i był nim Jeremiah G. Hamilton”.

Co się stało z pieniędzmi czarnego biznesmena po jego śmierci? Zgodnie z testamentem podzielono je pomiędzy czwórkę żyjących wówczas dzieci oraz żonę. Co ciekawe, żadne z dzieci Hamiltona, które pozostały w USA, nie miało potomków. Adelaide Morris Krizek w 1880 r. w Genewie urodziła chłopca Alphonse’a Morrisa Hamiltona Krizeka i wszyscy żyjący dziś potomkowie Jeremiaha G. Hamiltona pochodzą od niego.

Reklama

Najciekawsze jest jednak to, że amerykańscy historycy, którzy dosłownie rozłożyli na czynniki pierwsze historię Afroamerykanów w USA, nie zainteresowali się dziejami Hamiltona. Od początku XX w. aż do wydania książki Australijczyka prof. Shane’a White’a, czyli przez ponad sto lat, tylko czterech autorów umieściło wzmianki na jego temat, które w znacznej części zawierały nieprawdziwe informacje (na przykład takie, że był biały). Co więcej, do 2013 r. Hamilton nie miał nawet swojej strony na Wikipedii.

Reklama
Reklama
Reklama