"To moje ulubione miejsca do fotografowania" - zdradza Podróżnik Roku National Geographic. Czy już je widziałeś?
Alison Wright została uznana przez amerykańską redakcję National Geographic za Podróżnika Roku w 2013. Stworzyła dla nas listę swoich ulubionych miejsc do fotografowania.
Źródło: National Geographic News
________________________________________
Właśnie trwa 10. edycja konkursu TRAVELERY. To najbardziej prestiżowe nagrody podróżnicze. Poznaj nominowanych:
1 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 11
Afganistan
Kiedy myślę o swoich ulubionych miejscach, gdzie była jako fotograf, nie mogę nie wspomnieć o mieszkańcach tych ziem.
W Mazar-e Sharif w Afganistanie oglądałam z zaciekawieniem jak mały ten chłopiec szukając swojej mamy na zatłoczonym targowisku musiał “sprawdzić” kilka burek.
Gdy przemieszczałam się z większych miast na wieś kobiety zarzucały mi na głową swoje burki. Ale gdy już rozmawiałyśmy sam na sam w namiotach całowały mnie trzykrotnie w policzki dziękując, że przyjechałam. Często zapraszano mnie do domów, gdzie w sekrecie częstowały mnie herbatą z kardamonem.
W każdy piątek, muzułmański dzień modłów, wszyscy mają wolne. Po niedługim czasie odkryłam, dokąd wtedy chodzą kobiety. Bagh-e-Zanana to mały kawałek parku, święty dla kobiet. Tam spadają szale, burki i inne okrycia. Kobiety mogą założyć kolorowe sukienki, biżuterię, pomalować paznokcie. Przynoszą ze sobą przekąski, słodycze i wesoło plotkują. Wymieniają się przedmiotami i poradami na temat makijażu. Młodsze mogą nawet założyć obcisłe na biodrach jeansy i rozpuścić włosy.
Afganistan to piękny kraj. Chciałam pokazać kawałek życia pośród stref wojny.
Fot. Alison Wright
2 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Kambodża
Kiedy po raz pierwszy wróciłam do Angkor Wat, po prawie 12 latach, byłam zszokowana oglądając starożytne ruiny zadeptywane przez turystów. Gdy poprzenio oglądałam zachód słońca ze szczytu Phnom Bakheng towarzyszył mi zaledwie jeden zwiedzający. Teraz tłumy dowożone autokarami na wzgórze Bakheng obsesyjnie wręcz ścigają się z czasem by dopaść ostanie promienie słońca.
Udało mi się jednak znaleźć sposób na spokój pośród ruin. Wystarczyło po prostu iść w przeciwną stronę do turystów. Tak samo zrobili ci mnisi, którzy cieszyli się cichym dniem w świątyni Bayon.
Fot. Alison Wright
3 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Etiopia
Etiopia to bardzo zróżnicowany kraj. Około 200 tysięcy ludzi żyje w unikalnych plemionach w dolinie Omo, wpisanej na listę UNESCO. Każde z plemion ma swoje własne stroje, tradycje i język. W małym północnym mieście Lalibela, znanym ze swoich wyciętych w skałach kościołów, ten prawosławny kapłan przygotowyje się na święto Timkat.
Od ludności Afganistanu, przez ocaleńców po trzęsieniu ziemi na Haiti, ludzie na całym świecie chętnie otwierali przede mną swoje domy i serca. Zauważyłam, że najchętniej dzielą się ci, którzy mają najmniej. Nasza planeta jest tak ogromna i zaludniona, że trudno to ogarnąć umysłem. Ale jeśli staniesz z kimś oko w oko, złapiesz połączenie z jego świadomym spojrzeniem, wtedy stajesz się częścią jego doświadczenia. To osobiste połączenie. Ich oczy zdają się promieniować godnością, apelem o prawo do bycia zauważonym, niezależnie do okoliczności. To właśnie te oczy zbliżają nas do siebie.
Fot. Alison Wright
4 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Chiny
Przygotowywałam zdjęcia do serii książek National Geographic Traveler na temat Londynu, Wielkiej Brytanii oraz Chin. Bardzo lubię pracę nad książkami, to daje mi więcej możliwości zgłębienia danego kraju. Na tym zdjęciu widać rybaka w towarzystwie kormoranów nad rzeką Li w Yangshuo.
Od starożytnego Jedwabnego Szlaku aż po rywalizujące z Nowym Jorkiem metropolie Chiny są ogromnie różnorodne i tak ogromne, że trudno je objąć umysłem za jednym razem. To tworzy wiele wyzwań. Mimo korzystania z pomocy tłumacza moim wielkim kłopotem była bariera językowa. Pewnego razu, kiedy spóźniłam się na pociąg, krzyknęłam zdenerwowana: “Czy ktoś tutaj zna angielski?” Okazało się, że tak, jakaś młoda para podeszła i powiedziała, że odrobinę się nim posługują. Po tym jak już mnie obfotografowali na swój profil na Facebooku (to tutaj obowiązkowy rytuał), pomogli mi kupić bilet, a nawet zostawili swój numer telefonu żebym mogła zadzwonić w razie kłopotów. Korzystałam z tego. Często.
Szybko przekonałam się, że to dobra metoda na funkcjonowanie w tym drogim kraju. Zbierałam numery od dobrych ludzi przez całą drogę. “Cześć, tu Alison. Poznaliśmy się na postoju taksówek, czy mógłbyś mi pomóc i powiedzieć kelnerowi, że chciałabym zamówić gotowane pierożki, a nie smażone?” Z pewnością w ten sposób zyskałam wielu przyjaciół, a sama stałam się znacznie bardziej cierpliwa wobec turystów w Nowym Jorku. Czasem sama podaję im swój numer.
Fot. Alison Wright
5 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Nepal
Nepal uważam za swój duchowy dom, część mnie na zawsze pozostanie w Azji. W trzeciej dekadzie swojego życia pracowałam na trzytygodniowym wyjeździe w Nepalu w ramach UNICEFu. Jak tylko przyleciałam na miejsce poczułam dziwną bliskość z tym himalajskim klejnotem. Zostałam tam na cztery lata, a potem zatrzymałam dom i przez wiele lat wracałam. Starałam się zawsze działać na rzecz praw kobiet i dzieci, założyłam nawet fundację “Faces of Hope”. Jej celem jest wspieranie praw kobiet i dzieci oraz organizacji, które na miejscu o nie dbają. Ostatnio zajmowałam się tamtejszym trzęsieniem ziemi. Cały czas czuję się w Nepalu jak w domu.
Przez 25 lat dokumentowałam życie Tybetańczyków na wygnaniu. Od powstania w 1959 roku około 130 tysięcy mieszkańców tego kraju zmuszono do ucieczki, w Nepalu i Indiach budują swoje życie na nowo starając się zachować swoją kulturę. W pewnych kwestiach ich nepalski Tybet jest bardziej tybetański od tego oryginalnego.
Po powstaniu Chiny zniszczyły ponad 6 tysięcy buddyjskich klasztorów w Tybecie, wierni stawiają nowe między innymi właśnie tutaj. Na zdjęcie widać wieczór po śmierci tybetańskiego lamy. Przed stupą Boudhanath zapalono 100 tysięcy lampionów oddając mu hołd.
Fot. Alison Wright
6 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Kuba
Na Kubie, w kraju, gdzie trzeba liczyć się z wieloma technicznymi niedogodnościami, życie po prostu wylewa się na ulice. Pod koniec dnia mężczyźni siedzą na ulicach grając w domino. Nastolatnki ćwiczą kroki przez potańcówką quinceañera, kobiety plotkują i chwalą się swoimi dziećmi. Na każdym dogu ulicy dzieci bawią się godzinami grając w baseball na przykład patykiem i kapslem od butelki.
W Hawanie życie koncentruje się wokół Malecón. Zbudowany jako falochron stał się idealnym punktem dla rybaków oraz ulubionym miejscem zakochanych.
Fot. Alison Wright
7 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Japonia
Wydaje się, że dokądkolwiek bym nie jechała to właśnie Japonia ma w sobie coś co wzbudza we mnie największy zmysł artystyczny. Sztukę tu widać we wszystkim: od jedzenia przez ubranie, aż po krajobraz. Podczas pobytu w Kioto zaproszono mnie do tajemniczego świata geisz, gdzie mogłam obserwować ich przygotowania przed wieczorem. Trenują latami, studiują taniec, muzykę, poezję.
Sanbonashi to specjalny obszar niemalowanej skóry z tyłu szyi. W tradycyjnej japońskiej estetyce to właśnie kark jest najatrakcyjniejszym estetycznie obszarem kobiecego ciała. To tylko pokazuje jak kultury odnajdują piękno w najbardziej niespodziewanych miejscach.
Fot. Alison Wright
8 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Papua Nowa Gwinea
Szacunek dla rzeki Sepik jest w tym kraju ogromny. Najbardziej widać to po niecodziennie budowanych domach dla duchów. Mężczyźni w regionie Blackwater przez ponad miesiąc uczestniczą na odludziu w rytuałach inicjacyjnych. Wtedy są wykonywane ich tatuaże przypominające skórę gada. Uczestnicy rytuałów nie śpią przez wiele godzin co ma doprowadzić ich do nadnaturalnego stanu świadomości. Te stany wytłumaczą im plemienni starsi.
Po dwóch tygodniach takich rytuałów starszyzna wycina adeptom głębokie rany na plecach i klatkach piersiowych. Krwawienie symbolizuje krew matki i ma dać im siłę. Wewnątrz otwartych ran wkładane jest błoto i okadzane by stać się bliznami. Taka skaryfikacja to oznaka wejścia w dorosłość.
Fot. Alison Wright
9 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Tybet
Odkąd byłam dzieckiem ciągnęło mnie do Tybetu. Od tego czasu byłam tam już wiele razy, śledząc życie nomadów. Zdjęcia i wywiady stały się podstawą mojej pracy dyplomowej z antropologii wizualnej na Uniwersytecie Berkeley oraz kilku książek.
Podczas tej konkretnej podróży jechałam przez wschodnią część Wyżyny Tybetańskiej kiedy natknęłam się na tę dziewczynkę. Wraz z grupą ludzi wracała z festiwalu jeździeckiego. Padał deszcz, więc podrzuciłam ją do najbliższej szkoły i tam zrobiłam zdjęcie. Była tak mała, że światło z okna ledwie mogłą ją dosięgnąć. Musiała stanąć na biórku. Ale mimo swoich pięciu lat już miała wypisane na twarzy cierpienie i smutek jakiego doświadcza jej społeczność. Mimo tego w jej spojrzeniu była wojowniczość i upór pokazujący dojrzałość ponad wiek.
Nawet dalekie wschodnie rejony nie oparły się wpływowi cywilizacji, a nomadzi zaczęli osiadać w miastach zmuszani do tego przez władze. Majątek nomadzi mierzą wielkością sowich stad, ale władze starają się zniechęcać ich do hodowania jaków i owiec – czegoś, czym zajmują się od pokoleń. Według urzędników hodowle niszczą przyrodę wyjadając trawę. Niestety przenosząc się ze skórzanych namiotów do miast nomadzi są skazani na smutny los, bo ich umiejętności nie są tam potrzebne. To kolejny element znikającej kultury Tybetu.
Fot. Alison Wright
10 z 10
Screen Shot 2016-03-29 at 12
Indie
Poruszyła mnie miłość tego mężczyzny do swojego dziecka. Zanurza on je w świętym basenie w Złotej Świątyni Amritsar w indyjskim Pendżabie. Złota Świątynia to najważniejsze miejsce dla sikhów z całego świata. Ich filozofia zakłada altruizm i rzeczywiście to najmilsi ludzie jakich spotkałam w Indiach. Pielgrzymi oczyszczają się w świętych wodach, mężczyźni zwracają uwagę by odpowiednio przywiązać ceremonialny sztylet do turbanu (dla bezpieczeństwa). Kobiety skromnie kąpią się po drugiej stronie ściany.
Jedna z rzeczy, których się nauczyłam podczas lat podróżowania to fakt jak my możemy być dla kogoś egzotyczni i odwrotnie, a jednak mamy te same podstawowe potrzeby i pragnienia. Są dość proste: kochać, być kochanym, mieć swoje miejsce w społeczności oraz zajęcie nie pozbawione sensu i znaczenia; pracę, która pozwala przetrwać i postawić na stole jedzenie; zadbać o edukację dla siebie, swojej rodziny i dzieci.
Fot. Alison Wright