Singapore Airlines chcą być pierwszą na świecie linią lotniczą zaszczepioną przeciwko COVID-19
Pandemia koronawirusa przewróciła branżę lotniczą do góry nogami. Wszyscy zadają sobie pytanie o dalszy przebieg epidemii i możliwość jej skutecznego opanowania. Nadzieją na jak najszybszy powrót do „normalności” jest uzyskanie odporności populacyjnej. Wiedzą o tym choćby władze Singapuru, które jak informuje portal CNN, zamierzają zaszczepić wszystkich pracowników singapurskich linii lotniczych. To efekt ogólnopaństwowej akcji walki z pandemią COVID-19.
- Honorata Kostro
Wśród osób uprawnionych do szczepień są członkowie personelu pokładowego, piloci oraz wszyscy pracownicy na lotniskach, których praca wymaga kontaktu z pasażerami. Jak podkreślił rzecznik Singapore Airlnes, Ong Ye Kung, cytowany przez portal The Straits Times: - Uczestnictwo w szczepieniach jest dobrowolne, jednak linie zdecydowanie zachęcają wszystkich kwalifikujących się pracowników do skorzystania z tej oferty.
Szczepienia załogi lotniczej rozpoczęły się 13 stycznia na lotnisku Changi w Singapurze. Rządzący zakupili szczepionkę firmy Pfizer, która wymaga podania dwóch dawek leku.
- Jesteśmy wdzięczni rządowi Singapuru za to, że uczynił sektor lotniczy priorytetem w krajowym programie szczepień - oświadczył dyrektor generalny linii lotniczych, Goh Choon Phong. I jak dodaje: - Działania te odzwierciedlają znaczenie sektora lotniczego i kluczową rolę, jaką odgrywamy zarówno w ożywieniu gospodarczym Singapuru, jak i w walce z pandemią.
Według informacji przekazanych przez singapurskie linie, na szczepienia zapisało się już około 5 200 pracowników. Dzięki szczepionkom członkowie załogi będą podlegać mniejszej kontroli związanej z pandemicznymi restrykcjami. Obecnie pracownicy wracający do Singapuru są badani co siedem dni. Jednak w przyszłości mają zostać zwolnieni z obowiązkowych testów na koronawirusa.
Bezprecedensowe skutki pandemii COVID-19 wymuszają na liniach lotniczych kreatywne rozwiązania. W październiku Singapore Airlines postawiła na niecodzienną formę powrotu do biznesu. Linia do swojej oferty zamierzała wprowadzić tzw. „loty donikąd”. Samolot miał zabierać pasażerów w kilkugodzinną podróż, a następnie lądować na tym samym lotnisku, z którego wystartował. Za samo „doświadczenie latania” pasażerowie byli gotowi zapłacić nawet 1600 zł (w przypadku lotu w klasie biznesowej).
Dane nie pozostawiają złudzeń - pandemia koronawirusa wywołała największy kryzys, z jakim branża lotnicza kiedykolwiek się zmagała. Dla singapurskiego przewoźnika straty, tylko w pierwszym kwartale 2020 roku, mogły wynieść nawet 750 mln dolarów. Jak podaje portal The Straits Times, tylko na lotnisku Changi ruch pasażerski spadł o ok. 83%. Zgodnie ze statystykami opublikowanymi przez władze lotniska, liczba pasażerów przewożonych przez przewoźnika w 2020 roku wyniosła zaledwie 11,8 mln (w porównaniu do roku 2019 liczba pasażerów wynosiła 68,3 mln).
Singapur był jednym z pierwszych państw, w których wykryto przypadki COVID-19 po tym, jak ognisko epidemii pojawiło się w chińskim Wuhan. Mimo to śmiertelność z powodu koronawirusa jest tam najniższa w skali całego świata. Według danych z amerykańskiego Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, do tej pory w Singapurze wykryto ponad 58 tysięcy zakażeń, zmarło 29 chorych.