Reklama

W tym artykule:

  1. Czy eliksir młodości istnieje?
  2. Próby stworzenia magicznego eliksiru
  3. Artefakty zapewniające młodość
  4. Lód w sypialni
  5. Ciekawy przypadek Siergieja W.
  6. Być jak Piotruś Pan
Reklama

Przedstawiciele gatunku Homo sapiens marzą o eliksirze młodości, od kiedy tylko zauważyli u siebie oznaki starzenia. Czyli od biblijnego wygnania z raju lub – bardziej naukowo – od kiedy nasi praprzodkowie stali się samoświadomi. Początkowo recepta na młodość była powiązana z zabieganiem o przychylność niebios. Potem sięgali po magię, czyli – można by powiedzieć – pranaukę.

Greków zainspirowała do tego m.in. mitologiczna czarodziejka Medea z jej kotłem, do którego mogła wrzucić poćwiartowane zwłoki, a wyciągnąć z niego żywe i odmłodzone ciało. Całe szczęście wzięto też pod uwagę mniej drastyczne metody.

Czy eliksir młodości istnieje?

Z czasów egipskich budowniczych piramid zachował się papirus z receptą na krem z egzotycznych owoców, który po nałożeniu na twarz usuwa wszelkie oznaki starzenia. Taki środek najwyraźniej nie wystarczał Kleopatrze, która w celach odmładzających kąpała się w oślim mleku. Jej tropem poszła żona Nerona Poppea Sabina, a po wiekach nawet siostra Napoleona – Paulina Bonaparte.

Jeszcze więcej zainwestowała w walkę ze starzeniem się bizantyjska cesarzowa Zoe. Tysiąc lat temu stworzyła w swoim pałacu prawdziwe laboratorium kosmetyczne, a dzięki eksperymentom z wywarami, olejkami, maściami zachowała olśniewającą urodę aż do sześćdziesiątki.

O eliksirze młodości śnili też na drugim końcu znanego wówczas świata Chińczycy. Pierwszy cesarz Qin Shi Huang (III w. p.n.e.) połykał w tym celu pigułki z rtęcią – co skróciło mu żywot, a nie wydłużyło. Zaś eksperymenty kolejnych uczonych nie przyniosły odkrycia eliksiru życia, lecz doprowadziły do wynalezienia przez Chińczyków prochu.

Aksolotl to stworzenie, które potrafi zachować wieczną młodość. Mimo to ma kłopoty

Aksolotl, czyli salamandra meksykańska, nigdy nie wyrasta ze stanu młodocianego. Potrafi na przykład odtworzyć utracone kończyny. Z utratą siedlisk w okolicach miasta Meksyk poradzić sobie j...
Aksolotl to stworzenie, które potrafi zachować wieczną młodość. Mimo to ma kłopoty (fot. Luis Antonio Rojas)
Aksolotl to stworzenie, które potrafi zachować wieczną młodość. Mimo to ma kłopoty (fot. Luis Antonio Rojas)

Próby stworzenia magicznego eliksiru

To wszystko działo się na dworach. A co mieli zrobić ci, których nie było stać na takie ekstrawagancje? W Europie pobożni pątnicy pielgrzymowali do zdrowotnych wód, pili zioła polecane przez wiejskie znachorki lub świętych. Na przykład św. Hildegarda wypromowała czystek (rodzaj krzewu) jako gwarancję zdrowia.

W Indiach eksperymentowano z wyciągami z węży (wszak zrzucają one skórę i „młodnieją” ) oraz z somą – rytualnym napojem z niezidentyfikowanej do dziś rośliny. A od Atlantyku po Daleki Wschód nie brakowało szarlatanów, którzy krążyli i sprzedawali wątpliwej jakości cudowne preparaty.

W pogoni za tajemnicą wiecznej młodości podróżnicy z Europy zapuszczali się na krańce świata, poszukując cudownego zdroju z wodą życia. Były to jednak wyprawy kosztowne. Dużo tańszą metodą odmładzania było… wdychanie oddechów nastoletnich dziewic. Zachwalał to XIII-wieczny uczony angielski franciszkanin Roger Bacon, a do pomysłu wrócił kilkaset lat później szanowany medyk Johann Heinrich Cohausen (1665–1750).

Dowodził on, że otoczony wianuszkiem dziewcząt staruszek nasyciłby się swoistymi „cząsteczkami młodości” z ich oddechów. Takie powietrze można byłoby nawet zbierać w butelkę, skraplać i sprzedawać jako eliksir życia! Cohausen pewnie tylko sobie żartował, lecz nie wszyscy czytający o jego metodzie zdawali sobie z tego sprawę. Tym bardziej że wcześniej pisał o czymś podobnym sam Bacon, uważany za geniusza.

Artefakty zapewniające młodość

W wir poszukiwań rzucili się też rycerze i alchemicy. Ci pierwsi tropili cudowne relikwie mające uzdrowicielskie moce, jak Święty Graal. Ci drudzy pożądali tzw. kamienia filozoficznego. Czyli substancji, która potrafi zamienić metale nieszlachetne w szlachetne, a człowieka odmłodzić lub nawet zagwarantować mu nieśmiertelność.

Nie uciekał dostatecznie szybko. Z jego kości powstał najstarszy znany paciorek w Ameryce

Najstarszy paciorek odkryty w Ameryce ma blisko 13 tysięcy lat. Pierwsi ludzie, którzy dotarli na ten kontynent wykonali go z maleńkiej kości zająca. Zdobił ciało lub odzienie.
Nie uciekał dostatecznie szybko. Z jego kości powstał najstarszy znany paciorek w Ameryce/Fot. TonelloPhotography
Nie uciekał dostatecznie szybko. Z jego kości powstał najstarszy znany paciorek w Ameryce/Fot. TonelloPhotography/Shutterstock, Todd Surovell

Płynną wersją owego „kamienia filozoficznego” było aurum potabile, czyli „płynne złoto”. XVI-wieczny szwajcarski lekarz Paracelsus obiecywał, że jego częste picie odnawia organizm i czyni „niezniszczalnym”. Jednak owo aurum potabile – będące miksturą z roztworu złota, soli i wina, miesiącami przechowywaną w końskim łajnie – doprowadzało do gorączki, uszkodzenia nerek, ślinotoku i kłopotów żołądkowych.

Podobnie mogło być z eliksirem młodości rozpowszechnianym w XVI-wiecznych Włoszech przez baronową Isabellę Sforzę, krewną królowej Bony, a będącym destylatem na bazie m.in. złota i srebra.

Byli alchemicy, którym rzekomo udało się osiągnąć nieśmiertelność. Uchodzili za takich Francuzi Nicolas Flamel oraz hrabia Saint-Germain. Lecz o stosowanych przez nich eliksirach wiadomo na pewno tylko to, że powodowały wypadanie włosów.

Symbolem tamtych czasów i odzwierciedleniem ówczesnych pragnień stała się opowieść o półlegendarnym alchemiku Fauście, który dla osiągnięcia celu nie zawahał się zawrzeć paktu z diabłem. Po czarną magię sięgnęła też węgierska hrabina Elżbieta Batory. Aby zachować urodę, kąpała się w krwi mordowanych na jej polecenie dziewic – tak przynajmniej twierdzili jej wrogowie.

A może hrabinę zainspirowały plotki o papieżu Innocentym VIII, który w 1492 roku próbował podobno odmłodzić się, przetaczając sobie krew trzech chłopców? Tak czy inaczej wiarę w magiczną moc krwi podzielały potem rozmaite okultystyczne i ezoteryczne stowarzyszenia.

Lód w sypialni

Na szczęście w XIX w. pojawiły się też mniej kontrowersyjne, a bardziej naukowe metody na wieczną młodość. Przykładem Aleksandra de Pernett, żona gen. Józefa Zajączka. Francuski pisarz Honore de Balzac pisał o niej w 1836 roku, że chociaż „bliska już setki wiosen”, to „posiada umysł i serce młode, figurę czarującą”.

Przesadzał, bo dama liczyła wtedy tylko nieco ponad 80 wiosen. Tym niemniej faktycznie jej wygląd budził zdumienie. W czym tkwiła tajemnica Aleksandry? Przecież nie tylko w tym, że spłycała zmarszczki, wcierając w nie rozmiękczony wosk. Otóż każdego ranka generałowa kąpała się w ekstremalnie zimnej wodzie, a spać kładła się w sypialni wychłodzonej lodem.

Wyprzedziła w tym niemieckiego pastora Sebastiana Kneippa. Ten kilkadziesiąt lat później wypromował na skalę europejską zimne kąpiele, bose spacery po śniegu i mokrej trawie. Poza tą swoistą krioterapią Aleksandra była na specjalnej diecie złożonej z surowych warzyw i owoców oraz zimnych produktów mlecznych. Uprawiała też sport – lubiła zwłaszcza długie spacery i konną jazdę.

Podobne metody stosowała też słynna Sissi, czyli austriacka cesarzowa Elżbieta, żona Franciszka Józefa I. Zrywała się na nogi o 5–6 rano, by wziąć zimną kąpiel. Na twarz kładła maseczkę ze świeżych truskawek lub z surowej cielęciny. Godzinami spacerowała, jeździła konno i fechtowała. Z lubością gimnastykowała się na obręczach, koniach gimnastycznych i drążkach.

Myśli o zmarszczkach czy obwisłej skórze doprowadziły ją do prawdziwej obsesji na punkcie urody. Urządzała sobie odchudzające głodówki. Potrafiła też, dla podtrzymania elastyczności skóry, kąpać się w gorącej oliwie. Porzuciła jednak takie eksperymenty, gdy raz omal się nie poparzyła. A efekty starzenia, niestety, nadal były widoczne.

Milioner zamierza cofnąć czas i znów mieć wygląd i ciało 18-latka. Osiągnął pierwsze efekty

Wieczna młodość fascynuje ludzi od wieków. Bryan Johnson postanowił spełnić to marzenie. Żeby cofnąć swój biologiczny zegar o ponad 20 lat, wydaje 2 miliony dolarów rocznie.
Milioner chce cofnąć czas i znów mieć wygląd i ciało 18-latka. Osiągnął pierwsze efekty
Milioner chce cofnąć czas i znów mieć wygląd i ciało 18-latka. Osiągnął pierwsze efekty fot. Morsa Images

Ciekawy przypadek Siergieja W.

W tym samym czasie w świecie naukowym pojawiła się szansa na „wieczną młodość” dla mężczyzn. Niektórzy lekarze zaczęli dowodzić, że ich starzenie się wynika z osłabionej aktywności wydzielniczej jąder. Poszły za tym eksperymenty. Aby przywrócić starzejącym się panom młodość – i oczywiście potencję, co było dla nich ważniejsze od gładkiej buzi i bujnych włosów – zaczęto wstrzykiwać im ekstrakty z jąder zwierząt.

Siergiej Woronow (znany też jako Voronoff) zrobił kolejny krok. W roku 1920 zaczął przeszczepiać do jąder ochotników fragmenty jąder szympansów. Jego metoda błyskawicznie rozpowszechniła się na świecie. Podobno terapii poddał się nawet przywódca Turków Mustafa Kemal Atatürk!

W latach trzydziestych wskazano, że metoda Woronowa nie ma tak cudownego działania, jak obiecywał. Organizm człowieka odrzucał zwierzęce przeszczepy. A testosteron, męski hormon płciowy, może przywrócić pacjentowi trochę wigoru, ale nie zrobi ze starca młodzieniaszka.

Pojawiły się więc nowe pomysły. Szanowany rosyjski biolog, noblista Ilja Miecznikow, ogłosił w 1914 roku, że starzenie się powodują toksyczne bakterie w naszych jelitach. Jako eliksir młodości próbował więc wypromować jogurt.

Nawet takie absurdalne pomysły to jednak nic w porównaniu z tym, czego pełne są współczesne czasopisma kolorowe – pokazujące kulinarne cuda, które rzekomo pozwalają kobietom zachować formę nawet do dziewięćdziesiątki.

Być jak Piotruś Pan

Współcześnie symbolem człowieka usiłującego oszukać czas stał się Michael Jackson. Próbował zachować młodość sypiając w specjalnej komorze tlenowej oraz generalnie wiodąc żywot wiecznego dziecka – niczym Piotruś Pan. Nie udało mu się, zmarł mając zaledwie 51 lat. Intuicja mogła jednak „króla popu” nie zawieść – przynajmniej jeśli chodzi o kopiowanie Piotrusia Pana.

Jak bowiem wskazują ostatnie badania naukowców z Uniwersytetu Północnej Karoliny oraz Uniwersytetu w Jenie, jesteśmy po prostu tak starzy, na ile się czujemy! Im jesteśmy aktywniejsi i mamy większą kontrolę nad własnym życiem, tym czujemy się młodziej. Czyli żyjemy dłużej, zdrowiej i zachowując lepszą pamięć.

Po przeprowadzeniu badań na kilkudziesięcioosobowej grupie dorosłych w wieku 35–69 lat prof. Matthew Hughes z z Uniwersytetu Północnej Karoliny stwierdził: „Rezultaty sugerują, że promowanie bardziej aktywnego trybu życia może zaowocować poczuciem, że jest się subiektywnie młodszym”. W dbaniu o siebie mogą nas wesprzeć nowe technologie. „Można opracowywać aplikacje na smartfony, codziennie dostarczające zainteresowanym wiadomości z sugestiami, jak poprawić ogólne poczucie kontroli” – zwraca uwagę prof. Jennifer Bellingtier z Uniwersytetu w Jenie.

Reklama

Czyżbyśmy przestali wierzyć w cudowne eliksiry, a skupili się na własnej głowie? W sumie nie ma się czemu dziwić. Przecież nawet filmowemu Indianie Jonesowi nie udało się zachować wiecznej młodości, choć w jednej z części swoich przygód odnalazł i napił się ze Świętego Graala.

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama