Reklama

Reklama

Dobrą cechą śmierci jest to, że popycha nas do życia – mówi Jason Leach, który założył firmę zatapiającą prochy zmarłych w płytach winylowych.

Swoją działalność zaczął w 2010 roku w brytyjskim miasteczku Scarborough. Pomysłodawca firmy And Vinyly przyznaje, że od zawsze fascynował go dźwięk i widzi w nim znacznie lepszy sposób przechowywania pamięci o bliskich niż na przykład w fotografii.

Jak to wygląda technicznie? Identycznie jak tłoczenie standardowej płyty. Na początku tworzona jest forma, która działa na zasadzie negatywu. Jej wypukłuści będą odpowiadać późniejszym rowkom na płycie, z których igła adapteru wydobędzie dźwięk. Potem forma posłuży do wytłoczenia płyty, do której materiału składowego dosypuje się prochy zmarłej osoby.

- Oczywiście, że wpływa to na jakość dźwięku, to coś czego się unika w normalnym procesie tłoczenie – mówi Leach - ale te szumy i trzaski, które usłyszycie podczas odtwarzania to... oni.

Co jest wytłaczane na takich płytach? Ulubione piosenki zmarłych, składanki przebojów związanych z ważnymi momentami ich życia, nagrane wspomnienia opowiedziane jeszcze za życia... wszystko, każda forma opowieści, którą można usłyszeć.

- Może jeśli będziemy mieć z nią więcej kontaktu, mieć jej nadejście w swojej świadomości, będziemy mogli lepiej wykorzystać własne życie? - zastanawia się Leach.

Reklama


Obejrzyj wzruszający film dokumentalny o Jasonie Leach i jego projekcie.

Reklama
Reklama
Reklama