„Naprawdę lubię język polski!". Rozmawiamy ze studentem z Filipin
Pierwsze skojarzenie z Polską to Jan Paweł II. Justin wychował się na Filipinach. Język polski po raz pierwszy poznał na Tajwanie. To tam zdecydował, że chciałby spróbować swojego życia w Krakowie – 9 tys. km od rodzinnego kraju.
W tym artykule:
- Skąd zainteresowanie Polską?
- Ilu jest Polaków na Tajwanie?
- Dlaczego uczysz się właśnie polskiego?
- Jak trafiłeś do Polski?
- Jak wygląda życie na Tajwanie?
- Jak wyglądało życie i nauka na Filipinach?
- Jacy są Polacy?
Justin ma 20 lat. Przyjechał z Tajwanu, choć urodził się i wychowywał w Filipinach. Do Krakowa trafił, aby uczyć się języka polskiego i studiować. Jak sami mówi, Polacy na Tajwańczyka mówiącego po polsku reagują obojętnością lub zaskoczeniem.
Nam po polsku opowiada, co skłoniło go do rozpoczęcia przygody z polszczyzną, jak Filipińczycy i Tajwańczycy widzą Polskę i Polaków oraz co najbardziej spodobało mu się nad Wisłą. O tym, jak Czesi widzą Polaków przeczytasz tutaj.
Skąd zainteresowanie Polską?
Jak to się stało, że człowiek z Azji Wschodniej, który nigdy nie był w Polsce, tak dobrze mówi po polsku?
Podjąłem studia licencjackie na Tajwanie i tam, na moim uniwersytecie wziąłem udział w kursie języka polskiego. Nauczycielka była Tajwanką, która mieszkała 8 lat w Polsce. Gdy wróciła na Tajwan, otworzyła taki kurs na uniwersytecie. Do tego prowadzi blog dla Tajwańczyków, którzy interesują się polską kulturą. Po mandaryńsku. Prowadzi lekcje polskiego w domu i co roku podróżuje z Tajwańczykami do Polski.
Dużo osób studiuje polski na Tajwanie?
Myślę, że trochę. Na pierwszym roku było 20 osób, choć na drugim zostaje już tylko 7–8 osób. Pewnie na początku wszyscy chcieli spróbować, czy sobie poradzą. Ja też chciałem spróbować. Uznałem, że to jest bardzo ciekawe i że chcę iść dalej w tym kierunku.
Co wiedziałeś o Polsce, zanim zacząłeś studiować?
Z pochodzenia jestem Filipińczykiem. Podobnie jak większość moich rodaków nasze pierwsze i często jedyne skojarzenie z Polską to papież Jan Paweł II.
Sam również pochodzisz z katolickiej rodziny?
Trudno powiedzieć, ponieważ mam bardzo dużą rodzinę. W mojej rodzinie jest ponad 30 osób. Mogę powiedzieć, że moi dziadkowie są wyznawcami buddyzmu. Większość mojej rodziny to z kolei protestanci i ja chodziłem do szkoły protestanckiej. Choć ja i mój wujek jesteśmy teraz katolikami.
Kto chodzi na lekcje polskiego na Tajwanie? Co łączy tych ludzi?
Wydaje mi się, że to wynika z zainteresowania kulturą Polski. Raczej nie są to motywacje zawodowe. Mogę powiedzieć, że na Tajwanie jest kilka osób, które upowszechniają polską kulturę. Jest też Polka, która mieszkała na Tajwanie 8 lat. Prowadzi blog po mandaryńsku o Polsce. Myślę, że ma już prawie 100 tys. obserwujących na Facebooku.
Jak wyglądają studia polonistyczne na Tajwanie?
To nie są studia polonistyczne, a raczej kurs języka polskiego. Jeśli dobrze pamiętam, zajęcia trwają 3–4 godziny tygodniowo. Skupialiśmy się prawie wyłącznie na gramatyce. Mieliśmy książkę „Zaczynam mówić po polsku" i książkę z ćwiczeniami. Nie mieliśmy specjalnych lekcji z literatury czy kultury, choć nasza nauczycielka odsyłała nas do różnych artykułów w internecie.
Ilu jest Polaków na Tajwanie?
Spotkałeś innych Polaków na Tajwanie?
Jest tam polska mniejszość. 11 listopada była nawet obchodzona rocznica polskiej niepodległości. I w tym dniu spotkałem się z wieloma Polakami i było nawet jakieś oprowadzenie po polsku. Tego dnia można było po raz pierwszy zwiedzić po polsku Narodowe Muzeum Tajwańskie. Myślę, że mniej więcej 100 Polaków i Polek mieszka teraz na Tajwanie.
A na Filipinach słyszałeś kiedyś język polski?
Nie, ale w przyszłości pewnie usłyszę. Na Tajwanie spotkałem Polaków, bo po prostu chciałem. Jest grupa na Facebooku Polscy na Tajwanie i jestem jej członkiem. Jest też grupa Polacy na Filipinach, ale nie miałem jeszcze okazji z nimi się spotkać, bo kiedy jestem na Filipinach, mieszkam ze swoją rodziną i nie za bardzo pozwalają mi wychodzić z domu.
A jak reagują Polacy, kiedy widzą, że mówisz po polsku?
Albo są obojętni, albo zszokowani. W Krakowie obojętni, bo mieszka tu dużo ludzi z Azji, którzy dobrze mówią po polsku. Ludzie myślą, że jestem jednym z mieszkających tu Wietnamczyków. W Lublinie natomiast wszyscy są zszokowani. Tam nie ma wielu Wietnamczyków.
Jakie jeszcze języki znasz?
Z rodziną rozmawiam po tagalog, ale chodziłem do szkoły anglojęzycznej, więc mogę powiedzieć, że mój język ojczysty to angielski. W domu mówimy w dialekcie chińskim, znam też mandaryński, bo uczyłem się tego języka w szkole w szkole, jakieś dwie godziny dziennie.
Znasz inne języki chińskie? Rozumiesz kantoński?
Trochę, myślę, że jestem na poziomie A2. Rozumiem trochę, jestem w stanie wymienić kilka słów z ludźmi z Hongkongu.
Używasz znaków?
Tak, tradycyjnych, bo takich używa się na Tajwanie.
A język chiński na Tajwanie bardzo różni się od odmiany używanej w ChRL?
Na pewno jest inny od tego, jakim mówi się w Pekinie. W porównaniu jednak z mandaryńskim w południowo-wschodnich Chinach nie za bardzo się różni. Ludzie w Pekinie mówią dla nas trochę niewyraźnie i łączą ze sobą słowa, ale na przykład Tajwańczyków rozumiem bardzo dobrze.
Na Filipinach językiem urzędowym jest angielski, ale wcześniej Filipiny były częścią imperium hiszpańskiego. Popularne są hiszpańskie imiona, ale czy ludzie mówią jeszcze po hiszpańsku?
Na południowych Filipinach nadal używa się dialektu, który zawiera wiele słów z języka hiszpańskiego. Można więc powiedzieć, że do pewnego stopnia zna się tam hiszpański. W stolicy używamy hiszpańskiego właściwie tylko do określania godzin. Teraz sam uczę się tego języka. To moje postanowienie noworoczne. Uczę się samodzielnie. Jak zawsze.
Matematyk ze Szkocji w rok opanował język polski. Co myśli o naszym kraju?
„Polacy mają w zwyczaju wierzyć, że język polski jest tak ekstremalnie trudny, że niewielu jest w stanie go naprawdę opanować". Tymczasem 30-letni David potrzebował na to zaledwie roku. W...Dlaczego uczysz się właśnie polskiego?
Nie chciałeś studiować francuskiego albo rosyjskiego, który też jest słowiański, ale ma jednak dużo większy zasięg?
Po prostu spontanicznie postanowiłem uczyć się polskiego. Naprawdę ten język brzmiał dobrze. Wiedziałem, że to bardzo trudny języki. Chciałem rzucić sobie wyzwanie.
Jest taki moment odblokowania przy nauce języka. Pamiętasz, kiedy „kliknęło” u Ciebie?
Myślę, że to są kolejne etapy nauki języków obcych. 2 lata temu zacząłem intensywnie uczyć się polskiego, byłem już po trzech semestrach nauki na uniwersytecie. Byłem wówczas na poziomie A1 i miałem fiszki z języka polskiego. Zapamiętywałem te wszystkie słowa, jedno po drugim. Potem zacząłem słuchać podcastów po polsku. Znalazłem taki cykl, gdzie prowadzący mówi bardzo wolno, mogłem złapać prawie wszystkie słowa i w tamtym momencie wiedziałem, że poznaję już każde z nich. W tamtym momencie, kiedy mówiłem po polsku, to było jedno słowo, przerwa, znowu jedno słowo.
Jak wyglądał twój proces nauki?
Często modyfikuję swoje sposoby na naukę. Teraz czytam artykuły i kiedy zdarzają się nowe słowa, sprawdzam w internecie, a potem układam zdania z tymi słowami. Artykułów szukam w internecie. Myślę, że myślenie w języku polskim jest najważniejsze. Kiedy mówię po polsku, nie przychodzą mi już do głowy angielskie słowa. Mam również inną metodę na to, np. cały czas wyobrażam sobie, że mam rozmówcę, mam takiego sztucznego kolegę, z którym rozmawiam tylko pod nosem.
Próbowałeś kiedyś słuchać jakichś innych języków słowiańskich?
Tak, w ogóle interesuję się językami słowiańskimi i kiedyś uczyłem się rosyjskiego, ale nie kontynuowałem tej nauki, bo to trochę przeszkadza. Oni mówią „ta tramwaj", a w polskim „ten tramwaj". Są inne rodzaje gramatyczne, to trochę się miesza. Rozumiem dobrze czeski, myślę, że 80 proc., język słowacki też. Mam koleżankę ze Słowacji i z nią rozmawiałem po polsku. Ja mówiłem do niej po polsku, a ona odpowiadała po słowacku. Rozumieliśmy się doskonale.
Filipińczyk rozmawiający ze Słowaczką po polsku. To fascynujące. Kiedy pierwszy raz przyjechałeś do Polski?
W czerwcu 2019 roku do Warszawy, stamtąd do Krakowa i do Lublina. Tam zdawałem egzamin z języka polskiego.
Jak trafiłeś do Polski?
Pamiętasz swoje pierwsze wrażenia z Warszawy?
Były dobre. Zgubiłem się chyba ze dwadzieścia razy w mieście. Często pytałem o drogę. Język na początku nie wydawał mi się trudny, bo pytałem o proste rzeczy.
Kiedy przyjechałeś do Polski, coś cię na początku zaskoczyło? Pozytywnie lub negatywnie?
Sposób wyrażania się. Polacy są bezpośredni i mówią, co mają na myśli. W Azji to po prostu ludzie rzucają trochę słów w przestrzeń i nie wiemy dokładnie, co chcą powiedzieć. Kiedy byłem na wymianie językowej, mój partner językowy mi powiedział, że za dużo gadam. U nas taka bezpośredniość mogłaby zdenerwować niektórych. Ale ja wolę ten sposób mówienia, bo przynajmniej wiem, co co chodzi.
Kiedy znajomi na Filipinach pytają: jaka jest ta Polska? Jacy są Polacy? Co im mówisz?
Mówię, że ludzie są bardzo mili w stosunku do mnie. Czuję, że w tym momencie Polska to jest mój dom i mówię, że jest zimno. Tego się spodziewałem.
Masz ciepłą kurtkę na zimę?
Zawsze ubieram się ciepło.
Na Filipinach pada śnieg?
Nie, nigdy.
Jak wygląda życie na Tajwanie?
Gdzie mieszkałeś na Tajwanie?
Mieszkałem i studiowałem w Tajpej. Żyje się tam bardzo wygodnie, bo w każdym rogu i w każdej ulicy jest mały wygodny sklep. Taka tajwańska „Żabka". Sprzedaje się tam więcej rzeczy niż w polskich sklepach lokalnych, można płacić za rachunki, wziąć prysznic czy coś wydrukować. Tajwańczycy bardzo chcą żyć wygodnie. Praca jest dla nich najważniejsza, jak w całej Azji Wschodniej. Ludzie są tam bardzo mili, w porównaniu do Chińczyków na kontynencie.
Co myślą Tajwańczycy o ChRL?
Myślą, że to zagranica i naprawdę są obrażeni, gdy ktoś mówi, że Chiny i Tajwan to jedno. I w ogóle wydaje mi się, że nie lubią rozmawiać na ten temat. Traktują ten temat bardzo negatywnie.
Czy komentuje się wydarzenia w Chinach?
Kiedy działy się protesty w Hongkongu, Tajwańczycy wspierali protestujących. Uważają, że są wspólną ofiarą Pekinu. Na Tajwanie nie ma blokowania Google czy Facebooka. W Chinach nawet mapy Google są niedokładne.
Gdzie się urodziłeś?
W Manili, w stolicy. To duże i zatłoczone miasto. Przede wszystkim ze względu na gęstość zaludnienia. Kiedy się wychodzi na ulicę, widać morze ludzi. Raczej trudno jest spotkać przypadkiem znajomego na ulicy. Sam jest w trzecim pokoleniu Chińczykiem i chodziłem do chińskiej szkoły, więc rozpoznaję czasami swoich kolegów. Łatwiej się poznaje Chińczyków, bo jest nas mniej, a ja łatwiej rozróżniam Azjatów niż Europejczyków.
Europejczycy wydają ci się podobni?
Tutaj w Polsce tak jest. Cechy charakterystyczne dla danego typu urody czy pochodzenia się zlewają. Na szczęście z upływem czasu jest coraz lepiej. Na przykład na studiach pomyliłem się już chyba z dziesięć razy. Mówią mi – „o, jeszcze się nie poznaliśmy", kiedy ja mówię „cześć".
Masz ulubione miejsce w Manili?
Na Filipinach spędzamy czas w centrach handlowych i nie mamy wielu w stolicy miejsc turystycznych. Raczej ludzie jeżdżą na wieś, a w stolicy tylko robią zakupy. I też my się w takich centrach spotykamy. Tam są wszelkiego rodzaju rozrywki, kina, sporty.
Jak wyglądało życie i nauka na Filipinach?
Jaka jest twoja rodzina?
Jestem jedynakiem, chociaż wychowałem się w rodzinie mojej mamy razem z kuzynami. Spędzaliśmy razem dużo czasu i rozmawialiśmy w języku tagalog.
A jadaliście na śniadanie?
Takie owsianki, ale bardzo zagęszczone. Bez mleka. To – można powiedzieć – jest trochę obrzydliwe.
Co widziałeś za oknem?
Ulicę i bloki. Mieszkałem w domu jednorodzinnym. Manila w ogóle nie jest blisko oceanu ani morza i nie mamy wody.
Jak wyglądała twoja szkoła?
Było chyba 45 osób w jednej klasie. Ale system edukacji w mojej szkole był bardzo wysoki. Mogę powiedzieć, że 90 proc. uczniów dostało się na trzy najlepsze uniwersytety i w całym kraju jesteśmy na czwartym miejscu. Zajęcia były naprawdę intensywne. Chodziłem do szkoły od 7 rano do 19, czyli spędzałem tam po 12 godzin.
Co było twoim ulubionym przedmiotem?
Zdecydowanie matematyka. To wymagało ciężkiej pracy i w związku z tym teraz, kiedy uczę się polskiego, mam tę dyscyplinę. Kiedy mam plan, żeby uczyć się polskiego przez 16 godzin w tygodniu, to jestem w stanie to utrzymać. Zdecydowanie nie lubiłem innych przedmiotów naukowych. Miałem chyba cztery przedmioty z matematyki. 4 godziny dziennie – osobno matematyka, geometria, rachunek różniczkowy i całkowy.
Jak spędzałeś wakacje?
Nie pamiętam za dobrze, bo nigdy nie miałem wakacji. Rok akademicki zaczyna się w czerwcu, a kończy się w marcu. Normalnie wakacje są w kwietniu i w maju.
Dlaczego nie miałeś wakacji?
Bo wtedy reprezentowałem Filipiny w konkursach zagranicznych z matematyki. To jest wymagane od nas, żeby uczestniczyć w zajęciach 8 godzin dziennie od poniedziałku do niedzieli. Przez cały rok.
Jacy są Polacy?
Z czym Ci się kojarzy polska kultura?
Z kinem. Lubię „Pianistę" Romana Polańskiego, ale też filmy o powstaniu warszawskim. Generalnie polska kultura kojarzy mi się z mentalnością Polaków, którzy są patriotyczni i lubią swój kraj.
Czym się różni mentalność Polaka od mentalności Filipińczyka?
Na Filipinach ludzie po prostu chcą żyć dobrze. Nie mają wielkich celów w życiu i po prostu są uśmiechnięci.
A Polacy?
A Polacy mają cele w życiu, które chcą osiągnąć. To jest bardzo ważne dla Polaków, by osiągać coraz więcej.
Słuchasz polskiej muzyki?
Tak, przede wszystkim popu. Bardzo lubię Filipa Latę i Roksanę Węgiel.
Rozumiesz, kiedy śpiewają?
Tak, język w muzyce jest troszeczkę inny.
Co studiujesz w Krakowie?
Psychologię w zarządzaniu na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jestem jednym z pięciorga obcokrajowców. Są jeszcze ludzie z Ukrainy i z Grecji. Ukraińcy mówią tak dobrze po polsku, że trudno odróżnić.
Dalej uczysz się polskiego?
Tak, teraz celuję w C2, czyli w najwyższy poziom. Chcę mówić po polsku lepiej niż po angielsku.