Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Na co wydawać pieniądze?
  2. Dlaczego warto oszczędzać?
  3. Oszczędzaj i bądź hojny

Katarzyna Sroczyńska: Jonathan Haidt w „Hipotezach szczęścia” pisze, że nie jest prawdą, że pieniądze szczęścia nie dają. Trzeba tylko wiedzieć, na co je wydawać.

prof. Agata Gąsiorowska: Jest nawet artykuł Elizabeth Dunn i współpracowników o tym, że jeśli pieniądze nie dają ci szczęścia, to prawdopodobnie nie wydajesz ich w odpowiedni sposób!

Na co wydawać pieniądze?

I to jest właśnie artykuł o dzieleniu się?

Nie tylko. Jest w nim mowa o różnych sposobach wydawania pieniędzy, które mają pozytywnie wpływać na poczucie szczęścia. W tym o kupowaniu doświadczeń, a nie przedmiotów, dzieleniu się z innymi, kupowaniu wielu małych przyjemności zamiast jednej dużej itd. Ale myślę, że to jest sedno: jeżeli pieniądze nie dają ci szczęścia, to znaczy, że nie robisz z nimi tego, co powinieneś. Nie wydajesz ich we właściwy sposób. Pieniądze mogą dać szczęście w pewnych aspektach, ale trzeba nimi odpowiednio zarządzać. Same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Ważne jest to, dlaczego chcemy je mieć i co z nimi potem robimy. Wiąże się z tym oczywiście nasze przekonanie o tym, co pieniądze są w stanie zmienić w otaczającej nas rzeczywistości.

Chciałabym też podkreślić, że w eksperymentach badamy raczej krótkoterminowe efekty działania pieniędzy. I zauważ, że one są zwykle pozytywne. Jestem przekonana, że długoterminowe efekty będą się utrzymywać tylko w kontekstach prospołecznych. Natomiast w sytuacjach, w których kontakt z pieniędzmi obniża lęk przed śmiercią czy podnosi samoocenę, efekty są tylko krótkoterminowe. I ta krótkoterminowość jest niedoceniana.

Ludzie są przekonani, że będzie dokładnie odwrotnie. Że gdy się podzielą, to będą szczęśliwi tylko przez chwilę, a gdy wydadzą na siebie, to nie dość, że będą szczęśliwi, to jeszcze to szczęście utrzyma się wiecznie. Takie przekonanie powoduje uruchomienie kieratu hedonistycznego. Skoro pieniądze nie dały mi dotychczas poczucia szczęścia, a wierzę, że dadzą, jeśli tylko kupię sobie coś dostatecznie fajnego albo zarobię dostatecznie dużo, to muszę jeszcze więcej zarabiać i jeszcze więcej kupować. Koncentruję się na tym, robię tylko to i w ten sposób tracę szansę na osiągnięcie szczęścia w inny sposób.

Dlaczego warto oszczędzać?

A czy istnieją takie zachowania finansowe, które mogą nam polepszyć funkcjonowanie na długo? Mówiłaś o tym, jak wydawać. A może lepiej oszczędzać?

Z pewnej perspektywy oszczędzanie jest w repertuarze zachowań ekonomicznych przeciwieństwem wydawania. Jeśli wydaję i konsumuję, to nie oszczędzam, a jeśli oszczędzam, to powstrzymuję się od konsumpcji. Nie jest jednak tak, że efekty oszczędzania w kontekście opanowywania lęku przed śmiercią są przeciwne do efektów wydawania. Oszczędzanie to z jednej strony działanie racjonalne, które nas realnie zabezpiecza. Z drugiej strony, oszczędzając, zatrzymujemy pieniądze, które mają symboliczną moc. Przewidywaliśmy, że oszczędzanie powinno być bardziej efektywnym sposobem radzenia sobie z trwogą egzystencjalną niż wydawanie. Co więcej, jeżeli oszczędzamy, to nie tyle rezygnujemy z wydawania, ile je odraczamy, bo cały czas mamy otwarte możliwości. Jeżeli wydamy, to już nic więcej nie możemy zrobić.

Wraz z Tomaszem Zaleśkiewiczem i Pelin Kesebir przeprowadziliśmy serię badań z udziałem zarówno Polaków, jak i Amerykanów, żeby mieć poczucie, że uzyskane wyniki będą bardziej uniwersalne, a nie specyficzne na przykład tylko dla kultury amerykańskiej. Oczywiście dobrze by było móc badać jeszcze bardziej zróżnicowane kultury, ale jest to trudne z wielu przyczyn, choćby tak banalnych jak językowe.

W badaniach wzbudzaliśmy u uczestników lęk przed śmiercią, a potem prosiliśmy ich o deklaracje dotyczące tego, czy w sytuacji, gdyby mieli określoną sumę pieniędzy, raczej by ją wydali, czy raczej zaoszczędzili. Okazało się, że jeżeli skonfrontowaliśmy ludzi z tym, że kupowanie oznacza pozbywanie się pieniędzy, to pod wpływem myślenia o śmierci chętniej niż w grupie kontrolnej deklarowali, że będą oszczędzać.

Badaliśmy także, czy myślenie o oszczędzaniu i wydawaniu faktycznie zmniejsza lęk przed śmiercią. Prosiliśmy studentów, żeby wyobrazili sobie, że wrócili do domu po wakacjach spędzonych na pracy w Anglii i przywieźli określoną sumę pieniędzy. Badani w pierwszej grupie mieli zdecydować, na co je wydadzą, i napisać, jakie będą pozytywne konsekwencje tego, że kupią właśnie te, a nie inne rzeczy. Badani w drugiej grupie musieli wyobrazić sobie, że zarobione latem pieniądze zaoszczędzą, i opisać, w jaki sposób to zrobią oraz jakie będą tego pozytywne skutki.

W grupie kontrolnej – a badania prowadziliśmy w połowie marca i już wszyscy mieli serdecznie dosyć zimy – poprosiliśmy ludzi, żeby wyobrazili sobie, że w kolejnym tygodniu będzie plus 15 stopni, i opisali, jakie będą pozytywne konsekwencje zmiany pogody. Zatem we wszystkich warunkach eksperymentalnych badani pisali o czymś pozytywnym, tylko związanym z inną sytuacją – wydawania, oszczędzania i niezwiązaną z pieniędzmi. Na samym końcu wszyscy wypełniali kwestionariusz lęku przed dentystą i kwestionariusz lęku przed śmiercią. Znowu zakładaliśmy, że różnice, które zaobserwujemy, powinny być znacznie silniej widoczne w odniesieniu do lęku egzystencjalnego niż zwykłego.

Oszczędzaj i bądź hojny

I co się okazało?

Jeśli chodzi o poziom lęku przed dentystą, to nie było praktycznie żadnych różnic. Jeśli chodzi o lęk przed śmiercią, to potwierdziliśmy nasze hipotezy. Jego poziom w grupie kontrolnej był wysoki, dużo wyższy niż poziom lęku przed dentystą. W grupie, która myślała o wydawaniu pieniędzy, poziom lęku przed śmiercią był znacznie mniejszy, ale najniższy poziom zanotowaliśmy w grupie, która myślała o oszczędzaniu. W zasadzie w tej ostatniej grupie był niedużo większy niż poziom lęku przed dentystą. Wynik ten jest dla nas pośrednim sygnałem, że oszczędzanie ma podwójną moc. Z jednej strony realnie nas zabezpiecza, ale z drugiej jest to zachowanie finansowe, dotyczące pieniędzy – a więc uruchamia ich symboliczne, emocjonalne znaczenie.

Niestety, ludzie nie doceniają wartości oszczędzania – ani jako realnego zabezpieczenia, rozumianego jako poduszka finansowa, ani jego wartości psychologicznej. Może jest tak, że boją się zostać sknerami, a może boją się, że będą posądzeni o chciwość? Myślę, że to możliwe. Dodatkowo popatrz – z jednych badań wynika: oszczędzaj, to ukoisz trwogę, z drugich: dziel się pieniędzmi i bądź hojny. To jak mam się zachowywać? Być hojnym czy oszczędzać? Czy da się jednocześnie być hojnym i oszczędzać? Pewno się da. Jak nie wierzycie, popatrzcie na swoje babcie.

Myślę, że ludzie do pewnego stopnia, mniej lub bardziej świadomie, czują te mechanizmy, które testujemy w badaniach, ale nie potrafią znaleźć złotego środka i miotają się między tym, czy oszczędzać, czy wydawać na siebie, czy być hojnym, i jak to w ogóle zrobić, żeby wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści psychologicznych dla siebie.

Reklama

To jest przedruk z książki autorstwa prof. Agaty Gąsiorowskiej z Uniwersytetu SWPS i Katarzyny Sroczyńskiej pt. „Pieniądze albo życie. Jak pieniądze wpływają na nasze zachowanie, emocje i relacje”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Smak Słowa. Tytuł, wstęp, skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Pieniądze albo życie
Smak Słowa
Reklama
Reklama
Reklama