Ten miód to narkotyk. Żeby go zdobyć zbieracze ryzykują życiem
Gniazda o szerokości do 2 m trzymają się klifów w dżunglach wschodniego Nepalu. Do i z tych struktur latają olbrzymie pszczoły himalajskie wytwarzające halucynogenny miód, środek psychotropowy tak silny, że jego skutki mogą utrzymywać się przez 24 godziny.
Zbieranie tego miodu wydaje się przedsięwzięciem niemożliwym. Czynność ta wymaga od śmiałka wiszącego na wysokości nawet 90 m nad ziemią, mającego pod sobą jedynie drabinę uplecioną z bambusa, szturchania rozgniewanych rojów pszczół. Mimo to dla mężczyzny o imieniu Mauli Dhan skromny zysk, jaki przynosi pozyskiwanie „szalonego miodu”, wygrywa z ryzykiem śmiertelnego pokąsania i spadnięcia w przepaść.
Być może Dhan pozostaje bezpieczny, bo miał sen. W plemieniu Kulung, do którego należy, tradycja mówi, że tylko ci, którzy śnili konkretny sen, mogą się poważyć na pozyskiwanie miodu. Dhan miał go w wieku 15 lat. Teraz, po ponad 40 latach regularnego narażania życia, chciałby przejść na emeryturę. Pytanie jednak brzmi: czy ktoś z jego plemienia miał sen?
Tekst: Catherine Zuckerman