Jak rodziły się religie? Odpowiedzi kryją starożytne miejsca kultu
Długo myśleliśmy, że miasta, a potem pismo i religia powstały w efekcie rozwoju rolnictwa. Ale najstarsza świątynia świata wskazuje, że cywilizację stworzyły potrzeby duchowe.
Aktorami są tłumy turystów. klimatyzowane autokary krążą po krętej drodze, by w końcu dotrzeć do grzbietu wzniesienia, gdzie zatrzymują się przed kamiennym portalem. Przewodnicy wykrzykują polecenia i wyjaśnienia, ale turyści nie zwracając na nie uwagi, gramolą się do góry. Gdy docierają na sam szczyt, otwierają szeroko usta, robiąc „o”, zupełnie jak w dowcipie rysunkowym.
Przed nimi zespół kręgów złożonych z dziesiątków masywnych kamiennych słupów, opierających się wzajemnie o siebie. Stanowisko przypomina nieco Stonehenge, lecz Göbekli Tepe powstało znacznie wcześniej. I nie jest zbudowane z byle jak ociosanych bloków, ale precyzyjnie obrobionych kolumn pokrytych płaskorzeźbami zwierząt. Ten kompleks powstał 11 600 lat temu – siedem tysięcy lat przed wielką piramidą – i z pewnością jest najstarszym ze znanych nam dzieł architektury monumentalnej.
W tamtych czasach większość rasy ludzkiej koczowała w małych plemiennych grupach, które żywiły się, zbierając rośliny i polując. Budowa Göbekli Tepe musiała zapewne wymagać bezprecedensowego zgromadzenia ludności w jednym miejscu. Niewiarygodne, lecz budowniczowie świątyni potrafili wyciosać, wyrzeźbić i przetransportować na odległość setek metrów głazy o wadze 16 ton, mimo że nie mieli pojazdów kołowych ani zwierząt pociągowych. Przybywający do Göbekli Tepe pielgrzymi żyli w świecie bez pisma, metali czy ceramiki. Gdy zbliżali się do świątyni od dołu, górujące nad otoczeniem kolumny musiały wydawać się im skamieniałymi olbrzymami, a zwierzęta na skale, drżące w świetle ogni – wysłannikami z duchowego świata, który ludzki umysł dopiero zaczął sobie wyobrażać.
Od pierwszej chwili Klaus Schmidt wiedział, że w Göbekli Tepe spędzi masę czasu. Jesienią 1994 r. wędrował po południowo-wschodniej Turcji w poszukiwaniu nowego stanowiska archeologicznego. Największym miastem regionu jest Şanliurfa. To ośrodek nieprawdopodobnie stary – miał się w nim urodzić prorok Abraham. Schmidt szukał miejsca, przy którym Şanliurfa byłaby młoda. Na północ od ośrodka grunt zaczyna falować, tworząc pogórze pasma ciągnącego się przez południową Turcję. To tam biją źródła słynnych rzek – Tygrysu i Eufratu. W odległości 14 km od Şanliurfy znajduje się długi grzbiet, zaokrąglony u szczytu, który miejscowi zwą Brzuchatym Wzgórzem – Göbekli Tepe.
W latach 60. XX w. archeolodzy z uniwersytetu chicagowskiego dokonali przeglądu terenu w regionie, stwierdzając, że w Göbekli Tepe nie ma nic szczególnie ciekawego. Na wierzchołku wzgórza znaleźli wprawdzie ślady prac budowlanych, ale uznali je za pozostałości wojskowego posterunku z czasów Bizancjum. Tu i ówdzie walały się kawałki potrzaskanych bloków wapienia, które wzięto za elementy nagrobków. Sporządzony przez Amerykanów zwięzły opis stanowiska trafił do rąk Schmidta, który postanowił sprawdzić jego dokładność. W terenie ujrzał ogromną liczbę odłamków krzemienia. W parę minut po przybyciu – jak opowiada – zdał sobie sprawę, że ogląda miejsce, gdzie przed tysiącami lat pracowały dziesiątki, a nawet setki ludzi. W następnym roku zabrał się do kopania.
Kilka centymetrów pod powierzchnią ziemi natrafił na starannie wyrzeźbiony kamień. A potem jeszcze jeden i jeszcze jeden – krąg stojących kolumn. Mijały miesiące i lata pracy, a ekipa Schmidta, złożona ze zmieniających się niemieckich i tureckich studentów oraz ponad 50 miejscowych chłopów, odkryła drugi kamienny krąg, później trzeci i następne. Przeprowadzone w 2003 r. sondowanie geomagnetyczne ukazało, że do odkopania pozostaje co najmniej 20 kręgów, chaotycznie zgrupowanych w jednym miejscu. Najwyższe kolumny mają 5,4 m wysokości i ważą 16 ton. Na ich powierzchni widnieje cała menażeria płaskorzeźb zwierząt. Reliefy różnią się stylem wykonania – niektóre są toporne, inne wyrafinowane i symboliczne. Resztę wzgórza zaścielały starożytne krzemienne narzędzia w liczbie, jakiej Schmidt nigdy przedtem nie oglądał – neolityczny skład noży, siekierek i ostrzy strzał czy włóczni. – Mimo że surowiec musiano sprowadzać z okolicznych dolin, na metrze kwadratowym terenu było więcej krzemiennych narzędzi niż zwykle archeolodzy znajdują na całym stanowisku – relacjonuje badacz.
Kręgi zbudowano według tego samego wzoru. Wykonane są z wapiennych kolumn w kształcie gigantycznych belek lub wielkiej litery t. Kolumny mają ostre krawędzie. Stoją obok siebie na wyciągnięcie ręki lub nieco dalej, połączone niskim murem. W środku każdego kręgu tkwią dwie wyższe kolumny. Ich wąskie zakończenia zamocowane są w płytkich rowkach wyciętych w podłożu. Spytałem Eduarda Knolla, architekta i inżyniera, który pracuje ze Schmidtem, jak ocenia system montażu centralnych kolumn.
– Nie – przecząco pokręcił głową. – jeszcze nie opanowali inżynierii. Knoll przypuszcza, że kolumny mogły być podparte drewnianymi słupami.
Schmidt jest zdania, że kolumny w kształcie litery t są stylizowanymi ludzkimi postaciami. Swoje przekonanie opiera na fakcie, że z „ramion” niektórych kolumn odchodzą w dół wyżłobione w kamieniu ręce. Ich dłonie skierowane są w stronę okrytego przepaską biodrową brzucha. Kamienne słupy stoją frontem do centrum kręgu, jakby w „trakcie spotkania lub tańca” – utrzymuje Schmidt. Być może jest to przedstawienie jakiegoś religijnego obrzędu. Co do zwierząt brykających na figurach – Schmidt zwraca uwagę, że są to w większości stworzenia niebezpieczne: jadowite skorpiony, szarżujące dziki, srogie lwy. Postacie reprezentowane przez kolumny wydają się być przez dzikie bestie strzeżone albo może je obłaskawiają lub też przyjmują za swe totemy.
W miarę postępu wykopalisk pojawiały się coraz to nowe zagadki. Wydaje się, że – z dotąd niewyjaśnionych powodów – kręgi z Göbekli Tepe regularnie traciły swą moc, a przynajmniej atrakcyjność. Co kilka dziesięcioleci kolumny zasypywano i stawiano nowe – następny, mniejszy krąg wewnątrz pierwszego. Zdarzało się, że później powstawał jeszcze trzeci. W końcu cały zespół kręgów był zasypywany, a w jego pobliżu wznoszono od podstaw nowy pierścień.
Zaskakujące, że w miarę upływu czasu budowniczowie świątyń z Göbekli Tepe wznosili konstrukcje coraz gorszej jakości. Najwcześniejsze kręgi były największe i najbardziej skomplikowane pod względem technicznym i artystycznym. Z czasem kolumny stały się mniejsze, prostsze i stawiano je z coraz mniejszą dbałością. W końcu, mniej więcej 8200 lat p.n.e., prace wygasły i Göbekli Tepe popadło w zupełną ruinę.
Równie istotne jak to, co w Göbekli Tepe znaleziono, jest to, czego nie odkryto. otóż brak tam jakichkolwiek śladów po mieszkańcach – ścian, palenisk, domów. Najwyraźniej miejsce to było centrum ceremonialnym w czystej postaci. O ile ktokolwiek kiedykolwiek w nim żył, był raczej pracownikiem obsługi niż mieszkańcem. Znalezione tysiące kości gazeli i turów wydają się świadczyć o tym, że budowniczowie żywili się zwierzyną upolowaną w odległych rejonach, której dostawa trwała nieprzerwanie. Tak skomplikowane przedsięwzięcie musiało mieć organizatorów i nadzorców, jednakże dotąd nie ma wyraźnych dowodów istnienia hierarchii społecznej. Brak wydzielonego obszaru rezydencjalnego dla elity, brak grobów z luksusowymi dobrami, nie ma żadnych śladów wskazujących na różnice w jakości pożywienia.
– Ci ludzie zbierali rośliny i polowali – wyjaśnia Schmidt. – Zawsze wyobrażaliśmy ich sobie jako małe mobilne grupy, kilkadziesiąt osób. Nie mogą wznosić dużych, trwałych budowli, bo muszą się ustawicznie przemieszczać w poszukiwaniu zasobów. Nie mogą mieć klas kapłanów i rzemieślników, bo musieliby ciągle transportować całą dodatkową żywność niezbędną do ich nakarmienia. A tu mamy Göbekli Tepe i jest oczywiste, że tak właśnie robili.
Odkrycie, że Göbekli Tepe wznieśli łowcy-zbieracze, było jak przyznanie, że majsterkowicz mógł skonstruować jumbo jeta.
Duch V. Gordona Childe’a unosi się nad Göbekli Tepe. Ów pochodzący z Australii oryginał, który przeniósł się do Wielkiej Brytanii, był barwną postacią. Gorący zwolennik Marksa, nosił eleganckie pumpy i muszki i wygłaszał peany na cześć Stalina. Zarazem Childe był jednym z najbardziej wpływowych archeologów minionego stulecia. Dysponując ogromnym talentem do syntezy, składał zbierane przez kolegów fakty w porywające konstrukcje myślowe. Najsłynniejsza z nich powstała w latach 20. XX w. – była to koncepcja rewolucji neolitycznej.
W dzisiejszych kategoriach pojęciowych poglądy Childe’a można streścić następująco: Homo Sapiens pojawił się na scenie przed 200 tys. lat. Przez większość tysiącleci, które upłynęły od tamtej pory, nasz gatunek prawie się nie zmienił – ludzie żyli w małych grupach, wędrując w poszukiwaniu pożywienia. Aż nastąpiła radykalna przemiana – głosił Childe – pełna rewolucyjnych konsekwencji dla całego gatunku. Pod wpływem nagłej inspiracji część ludzkości porzuciła zbieractwo i postawiła na rolnictwo. Aby doglądać pól, ludzie musieli osiąść na stałe we wsiach, gdzie wytworzyli nowe narzędzia i ceramikę. W ujęciu Childe’a rewolucja neolityczna stanowiła wydarzenie wielkiej wagi: najważniejsze w historii ludzkości po wynalezieniu ognia.
Ze wszystkich aspektów rewolucji najważniejsze było rolnictwo. Przedtem przez wiele tysiącleci ludzie ścinali kłosy dzikich zbóż i zanosili je do domu. Mimo że prawdopodobnie chronili swe zbożowe „poletka”, rośliny na nich rosnące były wciąż dzikie. W przeciwieństwie do odmian hodowlanych, kłosy dzikiej pszenicy i jęczmienia pękają, gdy dojrzeją. Ich nasiona łatwo wypadają, żeby trafić do ziemi. Kiedy zboże w pełni dojrzeje, zebranie go jest rzeczą niemal niemożliwą. Z punktu widzenia genetyki prawdziwa uprawa zbóż nie rozpoczęła się, dopóki nie zaczęto obsiewać dużych, nowych obszarów ziemi zmutowanymi roślinami, których kłosy nie pękały tuż po dojrzeniu, tylko – można by rzec – czekały na rolników, żeby przystąpili do zbiorów.
Gdy można już było uprawiać rośliny w ilości odpowiedniej do potrzeb i w wybranym miejscu, ludzie zaczęli żyć w większych grupach. Dopiero po rewolucji nasz gatunek zaczął się rozmnażać naprawdę szybko – pisał Childe. W nagle powstałych ludnych społecznościach idee łatwiej się rozchodziły, więc postęp techniczny i społeczny doznał gwałtownego przyspieszenia. Rozkwitły religia i sztuka – atrybuty cywilizacji.
Podobnie jak większość współczesnych naukowców Childe sądził, że rewolucja neolityczna najpierw nastąpiła w obrębie żyznego półksiężyca – pasa umiarkowanego klimatu między niegościnnymi ekstremami – surową pustynią Syryjską na południu i górami Turcji na północy. Jego wschodni kraniec stanowi zbieg Tygrysu i Eufratu w Iraku. To miejsce, gdzie leżało królestwo znane jako Sumer, którego początki sięgają 4000 lat p.n.e. w czasach Childe’a większość badaczy zgadzała się, że Sumer reprezentuje początek cywilizacji. Jednakże na przeciwległym, zachodnim krańcu żyznego półksiężyca to przekonanie zostało zakwestionowane. Na obszarze Lewantu (obecnie Izrael, terytorium palestyńskie, Liban, Jordania i zachodnia Syria) archeolodzy odkryli osady datowane nawet na 13 000 lat p.n.e. wsie te, znane jako natufijskie, rozprzestrzeniły się po lewancie w czasie, gdy po zakończeniu epoki lodowej klimat regionu zmieniał się na ciepły i wilgotny.
Pierwszą rysą na obrazie rewolucji neolitycznej namalowanym przez Childe’a było odkrycie istnienia natufijczyków. Childe sądził, że koniecznym impulsem do powstania wsi i cywilizacji było rolnictwo. A Natufijczycy, mimo że mieszkali w stałych osadach, byli zbieraczami – polowali na gazele i zbierali dzikie żyto, jęczmień i pszenicę.
10 800 lat p.n.e., gdy u progu małej epoki lodowej, która trwała 1200 lat, temperatury w regionie spadły o jakieś 7oC, a klimat żyznego półksiężyca stał się znacznie suchszy, dla natufijskich wiosek nastały ciężkie czasy. Z powodu skurczenia się siedlisk zwierząt i terenów porośniętych zbożem część osad okazała się przeludniona. Wielu ludzi ponownie ruszyło na wędrówkę.
Niektóre z osad próbowały się przystosować do bardziej pustynnych warunków. Wydaje się, że mieszkańcy wsi Abu Hureyra (dziś w Syrii) starali się utrzymywać lokalne stanowiska żyta, być może zasiewając ziarno. W 2000 r. Gordon Hillman z University College London i Andrew Moore z Rochester Institute of Technology, którzy zbadali ziarna ryżu z Abu Hureyra, argumentowali, że ich część jest większa niż dzikie odpowiedniki. To wskazywałoby na udomowienie. Uprawa roślin prowadzi bowiem do poprawy jakości tych spośród ich właściwości, które są cenne dla człowieka, takich jak rozmiar owoców czy nasion. Archeolog Ofer Bar-Yosef z Harvardu i inni badacze doszli do wniosku, że pobliskie stanowiska, np. Mureybet i Tell Qaramel, też zawierają dowody uprawy roli.
Jeżeli wyżej wymienieni archeolodzy się nie mylą, Natufijskie proto-wsie dostarczają wyjaśnienia, w jaki sposób powstało złożone społeczeństwo. Stanowiska natufijskie wskazują, że osadnictwo było pierwsze, a rolnictwo powstało później – jako produkt kryzysu. W obliczu wysychania i ochładzania się środowiska oraz rosnącej liczby ludności mieszkańcy wciąż żyznych terenów myśleli, jak to ujmuje Bar-Yosef: Jeżeli się stąd wyprowadzimy, ludzie stamtąd będą eksploatować nasze zasoby. Najlepszym sposobem, by przetrwać, jest osiedlenie się i zagospodarowanie naszej własnej ziemi. I tak powstało rolnictwo.
Teza, że rewolucja neolityczna była efektem zmian klimatu, znalazła żywy rezonans w latach 90. XX w., kiedy to narastała obawa przed skutkami współczesnego globalnego ocieplenia. Teoria była lansowana przez niezliczone artykuły i książki. Jednak krytycy argumentowali, że dowody są słabe, po części dlatego, że Abu Hureyra, Mureybet i wiele innych stanowisk w północnej Syrii zostało zalanych wodami jezior zaporowych, nim zdołano je dokładnie zbadać.
Debata zaostrzała się, tymczasem Schmidt starannie badał Göbekli Tepe. To, co znajdował, miało – kolejny raz – zmusić wielu naukowców do rewizji poglądów.
Antropolodzy przyjęli założenie, że zorganizowana religia powstała jako metoda łagodzenia napięć, których pojawienie się było nieuchronne, gdy myśliwi-zbieracze osiedli i stworzyli duże społeczności. W porównaniu z grupą koczowników społeczność wiejska miała długoplanowe, bardziej skomplikowane cele: magazynować zboże i utrzymać stałe domostwa. Osiągnięcie ich było łatwiejsze, gdy mieszkańcy wsi zaangażowali się we wspólne przedsięwzięcie. Według tego poglądu chociaż prymitywne praktyki religijne (grzebanie zmarłych, tworzenie malowideł w jaskiniach i figurek) pojawiły się dziesiątki tysięcy lat wcześniej, zorganizowana religia powstała później. Dopiero wtedy, gdy pojawiła się potrzeba wspólnej wizji niebiańskiego porządku, mającej związać społeczności ludzkie. Religijny system mógł też uzasadniać kształtującą się hierarchię społeczną. Osoby, które doszły do władzy, były postrzegane jako cieszące się specjalnymi relacjami z bogami.
Zdaniem Schmidta Göbekli Tepe wskazuje na odwrócenie tego scenariusza. Budowa imponującej rozmiarami świątyni przez grupę myśliwych-zbieraczy świadczy, że zorganizowana religia mogła powstać przed wynalezieniem rolnictwa i innych aspektów cywilizacji. Impuls do gromadzenia się i odprawiania obrzędów pojawił się, gdy ludzie przeszli od postrzegania siebie jako elementu świata naturalnego do poszukiwania metod panowania nad przyrodą. Kiedy zbieracze zaczęli zakładać osady, rozdział między światem ludzi – zgrupowaniem domostw z setkami mieszkańców – i niebezpiecznym światem poza zasięgiem ognisk, zamieszkanym przez dzikie bestie, stał się nieunikniony.
Francuski archeolog Jacques Cauvin sądził, że taka zmiana świadomości była „rewolucją symboli” – pojęciową transformacją, która pozwoliła ludziom wyobrazić sobie bogów, podobne do ludzi nadprzyrodzone istoty bytujące we wszechświecie poza światem materialnym. Schmidt uważa Göbekli Tepe za dowód na prawdziwość teorii Cauvina: – Zwierzęta były strażnikami duchowego świata. Płaskorzeźby na t-kształtnych kolumnach przedstawiają ten inny świat.
Schmidt przypuszcza, że zbieracze zamieszkujący teren w promieniu 160 km od Göbekli Tepe wznieśli tę świątynię na potrzeby uroczystych zgromadzeń. Być może kapłanom i rzemieślnikom składano daniny. Łatwo sobie wyobrazić rytmiczne śpiewy i bębny. Oczywiście odbywały się też uczty. Schmidt odkrył kamienną misę, która mogła służyć za zbiornik piwa. Świątynia była duchowym centrum, ale jednocześnie mogła pełnić funkcje neolitycznego Disneylandu.
Z czasem, jak sądzi Schmidt, potrzeba zapewnienia jedzenia dla wszystkich pracujących oraz gromadzących się na obrzędy w Göbekli Tepe mogła doprowadzić do intensywnej uprawy dzikich zbóż i stworzenia pierwszych udomowionych odmian. I rzeczywiście, obecnie naukowcy uważają, że jedno z centrów rolniczych ukształtowało się w południowej Turcji – w zasięgu pieszej wędrówki z Göbekli Tepe – dokładnie w czasie, gdy świątynia przeżywała swoją świetność.
Jedne z najwcześniejszych śladów udomowienia roślin pochodzą z Nevali Çori, osady w górach leżącej niecałe 30 km od Göbekli Tepe. Tak jak neolityczna świątynia, Nevali Çori powstała tuż po zakończeniu małej epoki lodowej, w czasie nazywanym przez archeologów przedceramicznym neolitem (ppn). obecnie Nevali Çori znajduje się pod wodami sztucznego jeziora. Ale zanim teren został zalany, archeolodzy odkryli tam kolumny w kształcie litery t i wyobrażenia zwierząt bardzo zbliżone do tych z Göbekli Tepe. Podobne kolumny i wizerunki zidentyfikowano w osadach z ppn leżących w odległości nawet 160 km od Göbekli Tepe. Schmidt uważa, że oznaczają one wspólną religię i że społeczność żyjąca wokół tego centrum mogła być pierwszą na świecie naprawdę dużą wspólnotą wyznaniową.
Oczywiście część kolegów Schmidta nie podziela jego wizji. Poza tym archeolodzy badający początki cywilizacji na obszarze żyznego półksiężyca coraz bardziej wątpią, że historia ułożyła się według jednego, pasującego do wszystkiego scenariusza, że da się wyodrębnić jedną praprzyczynę. W jednym miejscu fundamentem mogło być rolnictwo, w innym sztuka i religia, a jeszcze gdzie indziej decydującą rolę odegrać mogła presja demograficzna lub organizacja i hierarchia społeczna. Ostatecznie wszystko zlało się w spójną całość. Być może nie istnieje jedyna droga do cywilizacji.
Schmidt podkreśla, że dalsze badania mogą zmienić jego ocenę znaczenia Göbekli Tepe. – 20 lat temu wszyscy uważali, że przyczyną rozwoju cywilizacji było oddziaływanie środowiska – podsumowuje. – Myślę, że zaczynamy rozumieć, iż cywilizacja jest produktem ludzkiego umysłu.
Charles Mann, 2011