Czy Wanda Rutkiewicz nadal żyje w tybetańskim klasztorze? Niektórzy mają nadzieję, że ukryła się tam przed światem
Niezwykłą hipotezę przywołuje film „Ostatnia wyprawa” w reżyserii Elizy Kubarskiej. Ten dopracowany scenariuszowo obraz jest pokazywany na tegorocznym Festiwalu Millenium Docs Against Gravity.
W tym artykule:
- Sztuka wygrywania
- Z Wrocławia w Himalaje
- Co się stało na Kanczendzondze?
- „Czy Himalaje to miejsce dla kobiet?”
Co motywowało Wandę Rutkiewicz, najsłynniejszą polską himalaistkę? Czego szukała w górach i czy to znalazła? Jakie miała marzenia i czy udało jej się je zrealizować?
Mogłoby się wydawać, że odpowiedź przynajmniej na ostatnie pytanie jest oczywista. Ostatecznie Wanda Rutkiewicz ma na swoim koncie sukcesy światowego formatu. Jako pierwsza osoba z Polski i jako pierwsza Europejka stanęła na Mont Evereście. Była też pierwszą osobą z Polski i pierwszą kobietą, która wspięła się na K2, najtrudniejszą górę świata. Pokonała tym samym męską konkurencję. I to w okresie, kiedy w himalaizmie dominowali mężczyźni.
Sztuka wygrywania
Czy mogła być niespełniona? Wydawałoby się, że to niemożliwe. Jednak takie przekonanie to efekt badania czyjegoś życiorysu wyłącznie przez pryzmat publicznych osiągnięć. „Ostatnia wyprawa”, znakomity dokument Elizy Kubarskiej, reżyserki i alpinistki, idzie znacznie dalej. Przede wszystkim przywołuje głos samej Rutkiewicz. I to głos najintymniejszy. Narracja filmu wykorzystuje audio-pamiętnik himalaistki, nagrywany przez nią pół roku przed zaginięciem. Jego ton daleki jest od samozadolowenia czy triumfalizmu.
To samo dotyczy wypowiedzi publicznych Rutkiewicz. Są niespieszne, wyważone, przemyślane. – Wygrywanie jest też sztuką – mówi zdobywczyni Mont Everestu. – Nie w sensie dochodzenia do wygranej, tylko zachowania się w momencie, kiedy jest się zwycięzcą. Trzeba umieć wtedy kontrolować siebie. Zdobyć się na prześledzenie drogi sukcesu i ocenić ją – tłumaczy Rutkiewicz.
Z Wrocławia w Himalaje
Przyszła gwiazda polskiego himalaizmu urodziła się w 1943 r. w litewskich Płungianach. Po zakończeniu drugiej wojny światowej jej rodzina wpierw zamieszkała w Łańcucie, a ostatecznie we Wrocławiu. Tam właśnie Rutkiewicz uczęszczała do liceum i na studia. Wybrała kierunek uznawany wówczas za typowo męski. Po ukończeniu Politechniki Wrocławskiej zdobyła dyplom inżyniera elektronika.
Jej talent sportowy objawił się bardzo wcześnie. Już w liceum z sukcesami grała w siatkówkę. Mimo że miała tylko 168 cm wzrostu, została członkinią siatkarskiej drużyny uniwersyteckiej. Wtedy jednak zaczęła się również wspinać i ostatecznie wybrała góry. Jak wszyscy zaczyna od wspinaczki skałkowej. Przez Tatry dotarła do Alp. Następne były Pamir, Hindukusz i Himalaje.
Himalajom pozostała wierna do końca. Jej ostatnim wielkim projektem wspinaczkowym była „Karawana do marzeń”. Rutkiewicz nazwała tak pomysł zdobycia ośmiu ośmiotysięczników w jeden rok. Nie udało się to wcześniej nikomu. – Nie będę trzecia, po Messnerze i Kukuczce. Ja będę pierwsza, która spróbuje czegoś nowego – mówi Rutkiewicz w „Ostatniej wyprawie”.
Wanda Rutkiewicz. Trzecia kobieta na świecie i pierwsza Europejka, która zdobyła Mount Everest
16 października świętujemy rocznicę zdobycia przez Wandę Rutkiewicz najwyższego na świecie ośmiotysięcznika. Wyczyn wielkiej alpinistki postanowiła upamiętnić wyszukiwarka Google w post...
Co się stało na Kanczendzondze?
Ta próba zakończyła się jednak niepowodzeniem. W 1992 r. Rutkiewicz spróbowała wspiąć się na Kanczendzongę, trzeci szczyt świata o wysokości 8586 m.n.p.m. 12 maja, podczas ataku szczytowego, zaginęła. Jej ciała nigdy nie odnaleziono.
To ostatnie dało podstawę do zaskakujących domysłów. W filmie Kubarskiej rozważana jest zdumiewająca hipoteza. A co, jeśli Rutkiewicz wcale nie zginęła na Kanczendzondze? Co, jeśli udało jej się samotnie zejść na dół i znaleźć drogę do któregoś z tybetańskich klasztorów? Podobno przed wyprawą himalaistka powiedziała matce, że jeśli nie wróci, to znaczy, że zdecydowała się zostać buddyjską mniszką. Czy zrobiła to naprawdę?
Początkowo pomysł wydaje się sensacyjny i niezwykle mało prawdopodobny. Jednak w miarę oglądania filmu uświadamiamy sobie, że życie Rutkiewicz różniło się znacznie od łatwych wizji szczęśliwej egzystencji kobiety sukcesu. Tragedia w dzieciństwie, nieudane związki, utrata partnera, wreszcie obracanie się w ściśle męskim środowisku silnie naznaczonym maczyzmem. Z tym wszystkim musiała się mierzyć przez całe życie. Po zrozumieniu tego teorię, która wpierw wydawała się nieprawdopodobna, nagle zaczynamy rozważać jako możliwą.
„Czy Himalaje to miejsce dla kobiet?”
W latach 80. dyskusyjne było samo wspinanie się kobiet w wysokich górach. „Czy Himalaje to miejsce dla kobiet?” – taka kwestia bywała podnoszona w dyskusjach publicznych. Himalaistki i alpinistki musiały usprawiedliwiać się ze swoich pasji. A także z niewystarczającego dopasowania do tradycyjnych wzorców kobiecości.
– Czy w czasie tej wyprawy były momenty, że chciało się pani tak po prostu po kobiecemu płakać? – pada pytanie na konferencji prasowej po zdobyciu przez Rutkiewicz Mont Everestu i jej powrocie do Polski. – No nie – odpowiada himalaistka. – Najwyżej ze złości, ale nie dlatego, że po kobiecemu – dodaje.
Nie ma wątpliwości, że działanie na równych prawach w świecie męskim musiało być trudne. – Mój sukces może dlatego jest spektakularny, że ja jako kobieta stanęłam na szczycie. Wydaje mi się, że samodzielność kobiety jako partnerki powoduje uczucie zagrożenia u mężczyzny-partnera. Wynika to może z jakichś podświadomych obaw, że ich kosztem wejdę na szczyt i osiągnę sławę – mówi w dokumencie Rutkiewicz.
To wszystko jednak choć utrudniało, nie uniemożliwiało jej realizacji marzeń. A także obrony własnej tożsamości i zachowania niezależności. – Powiedz, Wanda, co to dla ciebie góry? – pada w „Ostatniej wyprawie”. – Właściwie to są trzy rzeczy: ludzie, a więc wyprawa, góry, a więc natura i sport, od którego zaczęłam – odpowiada Rutkiewicz. – I wszystkie trzy są bardzo ważne – dodaje.
– Z każdą górą rozpoczyna się coś innego, nowe życie – mówi w innym momencie Wanda Rutkiewicz.