Reklama

W tym artykule:

  1. Puchalski odczytany na nowo
  2. Zwierzęce i ludzkie powroty do domu
Reklama

Mistrzowskie, niepozowane i niekiedy bardzo intymne portrety dzikich i domowych zwierząt, wykonane w ich naturalnym środowisku, często niedostępnym dla „zwykłego śmiertelnika” – w tym specjalizował się Włodzimierz Puchalski. W PRL-u jego prace – nie tylko zdjęcia i albumy fotograficzne, ale też filmy dokumentalne, audycje radiowe i programy telewizyjne – kształtowały wyobrażenia Polaków o świecie fauny i flory oraz o ich związkach z człowiekiem. Podczas konkursu fotograficznego w Kairze w 1949 roku nadano mu przydomek „Colosse”. I rzeczywiście, był znanym na całym świecie gigantem popularyzacji wiedzy o przyrodzie.

Fot. ze zbiorów Muzeum Niepołomickiego

Swoją karierę fotograficzną Puchalski zaczynał w międzywojennym Lwowie, gdzie był mocno związany ze środowiskiem awangardy artystycznej. Jego zdjęcia charakteryzowały się doskonałym warsztatem i miały ogromną wartość zarówno naukową, jak i artystyczną. To wpływ mistrzów lwowskiej szkoły fotografii – m.in. Henryka Mikolascha i Witolda Romera.

Puchalski odczytany na nowo

W Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie prezentowanych jest niemal 250 prac Puchalskiego. Większość z nich pochodzi z kolekcji Muzeum Niepołomickiego, które przechowuje jego dorobek, opracowuje go i digitalizuje. Podzielona na cztery części wystawa pozwala na nowo spojrzeć na twórczość fotografika. Przepiękne czarno-białe kadry „sięgają” głęboko w świat zwierząt, ale jednocześnie nie odbierają im podmiotowości.

Fot. Paweł Mazur

Ekspozycję dopełniają nigdy wcześniej niepokazywane zdjęcia Lwowa. Puchalski fotografował to miasto jak przyrodę, skupiając się na detalach, wolnej przestrzeni i formacjach chmur nad miastem. Zobaczymy tam też prace wspomnianych już dwóch pionierów sztuki fotograficznej oraz unikatowy film „Woda” z 1938 roku, autorstwa Witolda Romera.

Puchalski, pomimo swoich wszystkich zasług, nie jest jednak postacią bez skazy. – Oceniany z dzisiejszej perspektywy, może dziwić przywiązaniem do polowań i krwawych łowów. Projekt naukowy, w który był zaangażowany, a który polegał na przymusowym wywiezieniu kilkunastu bocianów i sprawdzeniu, czy wrócą do swoich gniazd, w dzisiejszych czasach nie mógłby mieć miejsca – przyznaje Agata Wąsowska-Pawlik, dyrektorka MCK. Podkreśla jednak niezwykle czuły stosunek Puchalskiego do fotografowanych zwierząt i jego wyjątkową umiejętność nawiązania z nimi bezpośredniej relacji.

Zwierzęce i ludzkie powroty do domu

Fot. Paweł Mazur

A co właściwie oznacza tytuł wystawy? „Domowroty” to polski odpowiednik naukowego terminu „homing”, który oznacza niesamowitą zdolność zwierząt do odnajdowania drogi do domu, nawet jeśli znajdą się poza swoim terytorium. W 1937 roku Puchalski uczestniczył w prowadzonych we wsi Butyny wspomnianych wyżej badaniach nad fenomenem bocianich powrotów. Dzisiaj ten termin nabiera też innego znaczenia i jest obudowywany nieoczekiwanymi kontekstami. Jako że zarówno Butyny, jak i znajdujące się nieopodal Mosty Wielkie, skąd pochodził sam Puchalski, leżą na terenie dzisiejszej Ukrainy, trudno nie pomyśleć o rosyjskiej agresji na ten kraj. Co prawda zmusiła ona wielu ludzi do opuszczenia swoich domów, ale nie tracą oni nadziei na rychły powrót. Zawsze znajdą drogę w swoje rodzinne strony.

Fot. ze zbiorów Muzeum Niepołomickiego

Uciekający Ukraińcy bardzo często zabierali ze sobą czworonożnych członków rodziny. Symptomatyczna dla tej wojny jest uwaga, którą poświęca się zwierzętom. Są one bowiem jej równoprawnymi ofiarami, tak samo jak są pełnowartościowymi uczestnikami życia społecznego. Ta nierozerwalna więź łącząca człowieka i zwierzę przywołuje również tak bardzo aktualne konteksty ekologiczne – kwestię ingerencji ludzi w środowisko naturalne, kryzys bioróżnorodności i wymieranie gatunków.

Reklama

Ekspozycję „Domowroty. Włodzimierz Puchalski” można zwiedzać do 6 listopada 2022 roku w Galerii Międzynarodowego Centrum Kultury przy Rynku Głównym 25 w Krakowie.

Reklama
Reklama
Reklama