Jak dokładnie myjesz sałatę przed podaniem? Ten mężczyzna zmarł po zjedzeniu ślimaka
Gorączka, kaszel, zaparcia, później paraliż. To była rzadka i trudna do rozpoznania choroba.
„To było głupie wyzwanie”
Osiem lat temu, Sam Ballard - 21-letni wówczas gracz Rugby z Sydney - bawił na imprezie u znajomych. Kiedy koledzy zauważyli pełzającego po stole ślimaka, rzucili wyzwanie: kto odważny, niech połknie stworzenie. Sam podjął rękawice.
Dwudziestoletni chłopcy, alkohol, śmiech… Niestety nikomu nie było do śmiechu, gdy okazało się, że po połknięciu ślimaka, do ciała Ballarda dostał się pasożyt - nicień płucny (Angiostrongylus cantonensis). Wtedy już wiedzieli: to było głupie wyzwanie.
Gorączka, kaszel, zaparcia
Do zakażenia nicieniem płucnym dochodzi zazwyczaj poprzez spożycie larw znajdujących się m.in. w surowych i niedogotowanych ślimakach, ślimakach bezmuszlowych, krabach lądowych, słodkowodnych krewetkach, żabach i jaszczurkach.
Wywołana przez nicień choroba nazywana jest angiostrogylozą. To rzadka, trudna do rozpoznania i bardzo niebezpieczna choroba. Początkowo objawia się gorączką, bólami głowy, ogólnym rozbiciem, nieżytem nosa, nieostrym widzeniem, kaszlem, sztywnością karku, zaparciami i parastezjami (mrowienie, drętwienie) spowodowanymi przemieszczaniem się nicieni z jelit do płuc czy układu nerwowego. Może prowadzić do zapalenia opon mózgowych, a w ciężkich przypadkach do śpiączki i śmierci.
Najgorszy scenariusz
Najczarniejszy scenariusz był scenariuszem Ballarda. Kilka dni po imprezie mężczyzna zaczął odczuwać silny ból w nogach. Jak wspomina jego matka, zapytał czy to może mieć związek ze zjedzeniem ślimaka. - Nie, nikt się z tego powodu jeszcze nie rozchorował - odpowiedziała.
Niestety, pasożyt zaatakował układ nerwowy mężczyzny. Sam doznał paraliżu, cierpiał na ataki padaczki, był zmuszony do jedzenia i oddychania przez rurkę. Przez osiem lat wymagał stałej opieki, a przez ostatni rok pozostawał w śpiączce. Zmarł w zeszłym tygodniu w wieku 29 lat.
Rzadko, ale niebezpiecznie
Podobne przypadki odnotowano na Hawajach, w Stanach Zjednoczonych i Australii. To rzadka, ale bardzo niebezpieczna infekcja.
Nicień Angiostrongylus cantonensis żyje w płucach gryzoni - głównie szczurów. Zwierzęta wydalają pasożyty, wprowadzając je tym samym w dalszy obieg. Przez wszystkim dzieje się to przez ślimaki, które mają kontakt ze szczurzymi odchodami. Jeśli taki ślimak - surowy lub niedogotowany - zostanie zjedzony przez człowieka lub jego odchody znajdą się np. na warzywach (sałacie), może dojść do zakażenia. Pierwsze objawy pojawiają się zwykle 1-3 tygodnie później.
Jak możemy się przed tym bronić? Przede wszystkim: unikać jedzenia surowych ślimaków i pamiętać o dokładnym myciu warzyw przed spożyciem.
HG
Źródło: www.sciencealert.com