Dwóch wspinaczy zginęło na Mount Everest. To pierwsze ofiary śmiertelne w tym sezonie
O śmierci wspinaczy ze Stanów Zjednoczonych i Szwajcarii poinformowali organizatorzy ich wyprawy do Nepalu.
W tym artykule:
Rekordy zgonów na Mount Everest
Co roku na najwyższym szczycie świata traci życie około pięciu osób, jednak w ostatnich sezonach Mount Everest cieszył się gwałtownym wzrostem liczby wspinaczy, co doprowadziło do przepełnienia, które obwinia się o coraz liczniejsze zgony. W samym 2019 roku było ich aż 11.
W środę 12 maja do grona ofiar Everestu dołączyło dwóch zagranicznych wspinaczy.
Jak podaje Chhang Dawa Sherpa z organizacji Seven Summit Treks, 40-letni Szwajcar Abdul Waraich zmarł w pobliżu wierzchołka z wyczerpania po zdobyciu szczytu.
"Wysłaliśmy dwóch dodatkowych Szerpów z tlenem i żywnością, niestety nie mogli go uratować" – poinformował na Instagramie.
Z kolei 55-letni Amerykanin Puwei Liu dotarł do miejsca zwanego Hillary's Step, ale potrzebował pomocy w zejściu na dół po tym, jak uderzyło go skrajne wyczerpanie i śnieżna ślepota. Z pomocą pracowników firmy organizującej wyprawę udało mu się zejść do 4. obozu, gdzie niespodziewanie zmarł.
Przeludnione szlaki Nepalu
Nepal nie narzeka na brak odwiedzających w pandemię. Szerpowie podają, że jednego dnia w tym sezonie w kolejce na Mount Everest ustawiły się aż 354 osoby.
Aby zmniejszyć tłok w górach, nepalskie ministerstwo turystyki ogłosiło ograniczenia dotyczące liczby osób, które mogą wejść na szczyt w ciągu jednego okna pogodowego.
Pandemia COVID-19 zniszczyła zeszłoroczny sezon turystyczny prawie na całym świecie, ale władze Nepalu zdecydowały się złagodzić zasady kwarantanny, by przyciągnąć więcej wspinaczy. Problem w tym, że tamtejsza służba zdrowia nie do końca jest na to gotowa.
W tym sezonie wydano tam aż 408 pozwoleń na wspinaczkę, przebijając poprzedni rekord 381 pozwoleń z 2019 roku, a u podnóża Everestu powstało miasteczko namiotów, które są w stanie pomieścić ponad 1000 wspinaczy i personelu pomocniczego.
Cieplejsza pogoda, która zwiastuje bezpieczniejsze warunki do zdobywania niebezpiecznych, ośnieżonych szczytów Nepalu, zbiegła się z kolejną falą zakażeń COVID-19. W ostatnich tygodniach z obozu bazowego ewakuowano ponad 30 chorych wspinaczy, choć tylko u trójki potwierdzono obecność koronawirusa. Nie znaczy to jednak, że jest bezpiecznie – koronawirus i pozostałe problemy układu oddechowego mogą uderzyć mocniej na wysokościach, gdzie swobodne oddychanie i tak jest już utrudnione.
W ostatnią niedzielę chińskie media poinformowały, że aby uniknąć ewentualnych zakażeń wirusem COVID-19 przyniesionych przez wspinaczy z poważnie dotkniętego pandemią Nepalu, władze ustanowią na szczycie Mount Everest tak zwaną “linię oddzielającą”. Same Chiny od zeszłego roku podtrzymują zakaz wspinaczki na Everest dla obcokrajowców.
Z kolei tybetańskie władze przekazały mediom, że podejmą "najbardziej rygorystyczne środki zapobiegania pandemii", aby uniknąć kontaktu między wspinaczami na północnym i południowym zboczu lub na szczycie.