Reklama

W tym artykule:

  1. Erupcja o średnicy pół miliona kilometrów
  2. Czym są zorze rentgenowskie?
  3. Maksimum słoneczne
  4. Plamy po niewidocznej stronie Słońca
  5. Zagrożenie dla Ziemi
Reklama

Regularnie pojawiające się informacje o potężnych rozbłyskach na Słońcu oraz idących za nimi tzw. koronalnych wyrzutach masy (CME) pokazują, że wchodzimy w najbardziej żywiołowy okres tzw. 11-letniego cyklu aktywności Słońca. W ramach tego cyklu, nazywanego również cyklem Schwabego, aktywność Słońca narasta przez 4–5 lat od najniższego poziomu do tzw. maksimum, a potem znów opada. Wszystko wskazuje na to, że maksimum cyklu przypadnie na połowę 2025 roku. Ale już teraz regularnie dochodzi na Słońcu do zjawisk o niezwykłej mocy.

Erupcja o średnicy pół miliona kilometrów

Zajmujący się tzw. pogodą kosmiczną portal Spaceweather.com podał, że 9 marca po niewidocznej stronie Słońca doszło do potężnego rozbłysku. Ognista erupcja miała średnicę około 500 tysięcy kilometrów. Co oznacza, że obszar ten był ponad 40-krotnie większy niż średnica Ziemi. Rozbłysk wywołał gigantyczną erupcję plazmy, która uderzyła w pierwszą i najmniejszą planetę Układu Słonecznego, czyli w Merkurego. Zdaniem naukowców mogło to wywołać niewidzialne zorze rentgenowskie wokół planety.

Kosmiczne Obserwatorium Dynamiki Słonecznej (Solar Dynamics Observatory, SDO) zarejestrowało duże, częściowo zasłonięte włókno plazmowe eksplodujące zza północno-wschodniej krawędzi Słońca. To właśnie na jego podstawie – opierając się na ilości widocznej plazmy – oceniono, że obszar, na jakim doszło do eksplozji, musiał mieć średnicę około pół miliona kilometrów. Koronalny wyrzut masy, czyli szybko poruszający się obłok namagnesowanej plazmy, zderzył się z Merkurym 10 marca.

Czym są zorze rentgenowskie?

Najmniejsza planeta Układu Słonecznego jest regularnie bombardowana plazmą słoneczną. Spowodowało to utratę atmosfery. Dlatego Merkury jest w pełni wystawiony na działanie całej mocy tych potężnych burz słonecznych.

Koronalny wyrzut masy z 9 marca / fot. NASA/SDO

Kiedy elektrony z CME uderzają w powierzchnię Merkurego, gwałtownie zwalniają. To spowolnienie powoduje, że cząstki uwalniają energię w postaci promieniowania rentgenowskiego. Możemy je wykryć, obserwując Merkurego bezpośrednio z Ziemi. Rezultatem jest zjawisko podobne do zorzy polarnej. Tyle, że jest widoczne w promieniowaniu rentgenowskim, a nie – jak zorze polarne na Ziemi – w świetle widzialnym.

Maksimum słoneczne

Naukowcy zastanawiają się, czy zarejestrowana właśnie gigantyczna erupcja nie jest znakiem, że już weszliśmy w tzw. maksimum słoneczne. Bo choć przewidywano je na połowę 2025 roku, wyliczenia mogły być błędne, a maksimum mogło się już rozpocząć.

Przypomnijmy, że podczas maksimum aktywności słonecznej rozbłyski słoneczne i inne rodzaje burz słonecznych zdarzają się częściej i są silniejsze. Dochodzi do tego, gdy pole magnetyczne Słońca słabnie i ostatecznie jego bieguny zamieniają się miejscami. Naukowcy już dostrzegają tego oznaki.

W ciągu ostatniego miesiąca heliofizycy zaobserwowali jedne z największych burz słonecznych w obecnym cyklu. W tym monstrualny rozbłysk klasy X – najpotężniejszy od ponad sześciu lat – oraz pióropusz plazmy 15 razy wyższy od Ziemi, który wybuchł z południowego bieguna Słońca.

Plamy po niewidocznej stronie Słońca

Jednym z największych problemów podczas maksimum aktywności słonecznej jest to, że naukowcy nie są w stanie prawidłowo monitorować niewidocznej strony Słońca, na której mogą znajdować się gigantyczne plamy słoneczne. Właśnie one wyzwalają niespodziewane burze słoneczne, takie jak ta, która właśnie uderzyła w Merkurego. Możliwe, że te plamy słoneczne mogą obracać się w kierunku Ziemi, wraz z ruchem obrotowym Słońca, wystawiając naszą planetę na rozbłyski i CME. Na przykład w styczniu 2023 r. ukryta plama słoneczna wyrzuciła bez ostrzeżenia rozbłysk klasy X, który ledwo ominął Ziemię.

Co ciekawe, w monitorowaniu tych plam pomaga badaczom łazik marsjański. Perseverance może szpiegować niewidoczną stronę Słońca wprost ze swojego domu na Marsie. Ale jest to możliwe tylko wtedy, gdy Ziemia i Mars znajdują się po przeciwnych stronach Słońca.

Zagrożenie dla Ziemi

Czy zwiększająca się aktywność słoneczna może grozić globalnym blackoutem? Faktem jest, że silne burze magnetyczne mogą uszkadzać sieci przesyłowe, telekomunikacyjne i urządzenia elektroniczne. W maksimum cyklu docierające do Ziemi światło słoneczne jest jaśniejsze. Wzmaga się także ilość energii dostarczanej na naszą planetę, co skutkuje średnim wzrostem temperatury o około 1 stopień Celsjusza. Dodatkowo w fazie wzmożonej aktywności Słońca obserwuje się także zmniejszenie o kilka procent całkowitej koncentracji ozonu w atmosferze Ziemi, co jest wynikiem aktywności rozbłyskowej.

Reklama

Źródło: Space.com.

Nasz ekspert

Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka

Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Związana z magazynami portali Gazeta.pl oraz Wp.pl. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.
Reklama
Reklama
Reklama