Reklama

W tym artykule:

  1. Ziemia wciąż nie ma wyraźnych śladów inteligencji
  2. Co musi się stać, żeby kosmici zauważyli Ziemię?
  3. Sygnały radiowe z Ziemi wciąż są za słabe
  4. Czy jesteśmy gotowi na kontakt z obcą cywilizacją?
Reklama

Paradoks Fermiego zakłada, że istnieje sprzeczność pomiędzy dużym prawdopodobieństwem obecności pozaziemskich cywilizacji we Wszechświecie a brakiem jakiegokolwiek śladu ich istnienia. Równanie Drake’a z kolei zakłada, że kosmos może zamieszkiwać nawet 5 milionów cywilizacji inteligentnych istot. Amerykański astrofizyk obliczył, że każda rozwinięta forma życia może odwiedzić inną w czasie ostatnich 5 tysięcy lat jej istnienia.

Ziemia wciąż nie ma wyraźnych śladów inteligencji

Uczony wiele lat temu stwierdził, że w takim razie w całym Wszechświecie musi istnieć nawet ćwierć miliona cywilizacji, które mają możliwość odwiedzenia Ziemi. Dlaczego w takim razie jeszcze żadnej się to nie udało? Odpowiedź może kryć się za naszym postępem i rozwojem technologicznym. Amri Wandel, astrofizyk z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie stwierdził w ostatniej pracy, że na naszej planecie wciąż nie ma wyraźnych śladów inteligencji, aby kosmici mogli się nami zainteresować.

Prof. Wandel proponuje rozwiązanie paradoksu Fermiego. Według izraelskiego uczonego wizyta obcych na naszej planecie będzie bardzo mało prawdopodobna. Przynajmniej dopóki ludzkość nie osiągnie pewnego etapu rozwoju.

Życie pozaziemskie istnieje. Naukowcy obliczyli, kiedy ludzkość po raz pierwszy spotka Obcych

Większość naukowców jest zgodnych, że życie pozaziemskie istnieje. Przemawia za tym matematyka, a zwłaszcza statystyka.
życie pozaziemskie
Astrobiolodzy nieustannie poszukują form życia w kosmosie. Na kontakt z inteligentnymi cywilizacjami będziemy musieli poczekać dłużej. fot. NASA

Naukowiec podkreśla, że jeśli we Wszechświecie planety, na których występuje życie, są powszechne i żyją na nich niezwykle rozwinięte cywilizacji, w takim razie bardzo możliwe, że wysyłają sondy kosmiczne na inne ciała niebieskie, tak jak robią to ziemscy astronomowie. Wandel opublikował swój artykuł na łamach arXiv, ale jego praca nie została jeszcze zrecenzowana.

Co musi się stać, żeby kosmici zauważyli Ziemię?

Co w takim razie ma wpływ na wybór planety, na którą wysyła się statki kosmiczne? Po pierwsze – technologia. Obecnie ludzkość jest w stanie wysłać statki (wciąż bezzałogowe) jedynie na Marsa.

Czerwona Planeta jest oddalona od Ziemi minimum 54,6 milionów kilometrów (odległość jest niejednoznaczna, a wynika to z eliptyczności orbit tych dwóch planet). Z perspektywy całego kosmosu, dystans ten jest bardzo niewielki. Dla porównania Saturn, planeta w naszej galaktyce, która znajduje się najdalej od Ziemi, znajduje się w odległości prawie 1,5 miliarda kilometrów. A mówimy jedynie o drodze mlecznej.

Po drugie, muszą istnieć jakieś przesłanki, które skłaniają naukowców do zainteresowania się daną planetą. To m.in. potencjalne źródło życia lub minerały, które znajdują się na powierzchni ciała niebieskiego. Za pomocą nowoczesnych urządzeń badają wszelkie sygnały, które pochodzą z obiektów w kosmosie. Chodzi o wykrywanie zakresów promieniowania elektromagnetycznego. Gwiazdy, czarne dziury, a nawet całe galaktyki są bardzo silnymi źródłami fal radiowych.

Sygnały radiowe z Ziemi wciąż są za słabe

Astrofizyk zwraca uwagę na to, że aby obca cywilizacja mogła wysłać swoją sondę, potrzebuje nawet najmniejszego sygnału radiowego z Ziemi, który będzie swoistym drogowskazem prowadzącym w kierunku naszej planety. Uczony twierdzi, że fale elektromagnetyczne, które wytwarzamy, wciąż są za słabe, aby dać o sobie znać w ogromnym bezmiarze kosmosu.

Z drugiej strony, nawet jeśli zaawansowana cywilizacja wychwyciła sygnał nadawany z Ziemi, wcale nie oznacza to, że mógł on ją zainteresować. Prof. Wandel twierdzi, że dla cywilizacji, która potrafi podróżować pomiędzy galaktykami, ludzie są dla nich tym, czym dla nas są m.in. glony, ameby lub inne prymitywne formy życia.

Czy jesteśmy gotowi na kontakt z obcą cywilizacją?

Izraelski astrofizyk podkreśla, że Ziemia wysyła sygnały radiowe dopiero od lat 30. XX wieku. W teorii oznacza to, że fale elektromagnetyczne mogły dotrzeć do ok. 15 000 gwiazd i otaczających je planet. To jednak brzmi jak kropla w morzu, biorąc pod uwagę, że Droga Mleczna może zawierać nawet do 300 miliardów gwiazd.

Prof. Wandel twierdzi, że potrzeba zatem dużo czasu, aby dotarła do nas jakakolwiek odpowiedź ze strony obcych. Uczony podkreśla, że możemy zostać usłyszani dopiero wówczas, gdy zaczniemy nadawać dużo silniejsze sygnały. Pytanie, kiedy staniemy się atrakcyjni technologicznie dla potencjalnych obcych form życia i czy jesteśmy na to gotowi?

Reklama

Źródło: arXiv

Nasz ekspert

Jakub Rybski

Dziennikarz, miłośnik kina niezależnego, literatury, ramenu, gier wideo i dobrego rocka. Wcześniej związany z telewizją TVN24 i Canal +. Zawodowo nie boi się podejmować żadnego tematu, prywatnie bardzo zainteresowany polityką. Autor bloga na Instagramie "Mini Podróże".
Reklama
Reklama
Reklama