Bez pałeczek, za to z bananem. Czy szósty lot testowy największej rakiety świata Starship był sukcesem?
Ogromna wieża startowa SpaceX – Mechazilla – nie złapała wracającego na Ziemię pierwszego stopnia największej rakiety świata. Za to górny stopień rakiety, zwany Starship, wykonał wyjątkowo długi lot suborbitalny i omal wylądował pionowo na oceanie. Szósty lot testowy flagowej rakiety SpaceX wejdzie do historii kosmonautyki.
Spis treści:
We wtorek 19 listopada firma Elona Muska SpaceX przeprowadziła szósty testowy lot najpotężniejszej rakiety świata. Ogromny Super Heavy-Starship udał się w przestrzeń kosmiczną, aby przeprowadzić kilka kluczowych testów bezpieczeństwa.
Gigantyczna rakieta, o średnicy 9 metrów i wysokości 121 metrów, wystartowała o godzinie 23:00 czasu polskiego ze Starbase. Jest to produkcyjno-testowy ośrodek Elona Muska w Boca Chica w Teksasie, nad Zatoką Meksykańską w pobliżu Brownsville. Okno startowe wynosiło 30 minut.
Bez udziału Mechazilli
Zasilana 33 silnikami Raptor, zużywającymi 18 143 kilogramy ciekłego tlenu i metanu na sekundę, rakieta Super Heavy-Starship przecięła niebo nad Zatoką Meksykańską, wzbijając się w górę otoczona płomieniami i kłębami białych gazów spalinowych. Dwie i pół minuty po starcie doszło do rozdzielenia członów rakiety. Sześć silników Raptor Starshipa uruchomiło się, aby kontynuować wznoszenie w przestrzeń kosmiczną, podczas gdy booster Super Heavy oddzielił się, zmienił kierunek i rozpoczął lot powrotny na miejsce startu.
Plan lotu zakładał powrót boostera Super Heavy na platformę startową, gdzie miał zostać przechwycony przez ramiona monumentalnej Mechazilli. Jest to ogromna, mierząca 146 metrów wieża startowa, pozwalająca na łapanie Super Heavy. Ramiona wieży, zwane „chopsticks” – czyli pałeczki – są ruchome i przy odpowiednim manewrowaniu nimi można „złapać” zniżającą się rakietę. Właśnie taki manewr widzieliśmy w trakcie wcześniejszego, październikowego testu.
Niestety tym razem ramiona Mechazilli nie poruszyły się. Kontrolerzy lotu zdecydowali się wysłać rakietę w kierunku nabrzeża. Super Heavy, choć schodził prawidłowo, spadł do oceanu u wybrzeża Boca Chica. Przy zderzeniu z wodą doszło do eksplozji, a sama rakieta „położyła” się na wodzie w pozie tonącego Titanica.
Lot suborbitalny Starshipa
Najważniejszy jest jednak lot samego Starshipa. Test miał być możliwie bliski rzeczywistej misji. Przede wszystkim udało się poprawnie odpalić jeden z silników Raptor w przestrzeni kosmicznej. Było to testowanie systemu napędowego, który będzie kluczowy w misjach orbitalnych, w tym podczas deorbitacji w czasie przyszłych misji załogowych.
Chociaż konkretne dane dotyczące maksymalnej wysokości, jaką osiągnął Starship, nie zostały podane – mówimy wciąż o locie na granicy kosmosu – sam lot przebiegał zgodnie z planem. Końcowym etapem było wodowanie statku w Oceanie Indyjskim. Nowe osłony termiczne Starshipa były testowane w trudniejszych warunkach, co obejmowało m.in. zmiany w układzie osłon i usunięcie niektórych płytek osłonowych. Miało na celu testowanie nowych materiałów i poprawę funkcjonalności w przyszłości.
Z ciekawostek warto dodać, że start rakiety mogli oglądać astronauci przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. „Właśnie widzieliśmy start Starshipa” – poinformowała astronautka Sunita Williams przez radio. „Niesamowite! Robimy zdjęcia”. Towarzyszący jej Don Pettit powiedział kontrolerom lotu w Houston: „Z orbity wyglądało to naprawdę świetnie. Już je przesyłamy.”
Starship przewoził też w swoim luku pewien przedmiot. Był nim jeden banan. Tym żartem pracownicy SpaceX udowodnili, że rakieta jest zdolna do wynoszenia w kosmos ładunków. Los ładunku nie jest znany.
Między kosmosem a polityką
Rozwój największej rakiety świata może stać się przepustką do kolejnego rozdziału naszej kosmicznej historii. Zastrzeżenia komentatorów budzi jednak zaangażowanie Elona Muska w politykę. Na wczorajszym starcie obecny był prezydent elekt Donald Trump. Bliskie relacje szefa SpaceX i prezydenta USA budzą obawy o transparentność współpracy między SpaceX a NASA, a także o działania monopolistyczne firmy.
SpaceX już teraz transportuje astronautów i kosmonautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną przy użyciu rakiet Falcon 9 i kapsuł Crew Dragon. Firma buduje także wariant Starshipa dla NASA, który w latach 2026–27 ma dostarczyć astronautów na powierzchnię Księżyca.
Ponadto SpaceX wynosi komercyjne i wojskowe satelity, buduje potężny holownik kosmiczny dla NASA, który pomoże bezpiecznie wyprowadzić Międzynarodową Stację Kosmiczną z orbity w 2030 roku, a także uruchamia tysiące własnych satelitów Starlink, zapewniających globalny dostęp do internetu. – SpaceX praktycznie posiada monopol na dostęp do przestrzeni kosmicznej – komentuje Casey Drier, dyrektor ds. polityki kosmicznej w Planetary Society. – Praktycznie każda misja, którą chcesz wynieść w kosmos – czy jesteś rządem USA, komercyjnym dostawcą, firmą satelitarną, czy nawet Europejską Agencją Kosmiczną – korzysta z rakiet SpaceX.
Czy nie tak dawno okrzyknięty zbawcą nowej ery kosmicznej Elon Musk stanie się największym problemem dla wolnego rozwoju przemysłu kosmicznego?