Reklama

W tym artykule:

  1. Przyczyny powstania Świętego Zastępu z Teb
  2. Kto utworzył Święty Zastęp z Teb?
  3. Skąd pomysł na Święty Zastęp?
  4. Sposób walki Świętego Zastępu
  5. Bitwa pod Leuktrami
  6. Koniec Świętego Zastępu Tebańskiego
Reklama

Starożytne Ateny znane były z pederastii, traktowanej niemal jako podstawa wychowania obywatelskiego. Teby poszły dalej i wykorzystały związki między mężczyznami dla stworzenia elitarnej jednostki wojskowej. Trzystu wojowników z Teb zatrzęsło całą Grecją. Dzięki nim stolica Beocji przyćmiła Spartę i Ateny. Na sukces Świętego Zastępu złożyły się jego idea, propaganda, dowódcy, a także samouwielbienie, w jakie wpadli ich wrogowie – Spartanie.

Przyczyny powstania Świętego Zastępu z Teb

Zaczęło się od tego, że po wojnie peloponeskiej (431–404 r. p.n.e.) i korynckiej (395–387 r. p.n.e.) hegemonem w Grecji stała się Sparta. Nie czuła się jednak bezpiecznie, wietrząc spiski innych państw-miast. Dlatego Spartanie przy nadarzającej się okazji zajęli w 382 r. p.n.e. silące się na niezależną politykę Teby. Obsadzili swoją załogą górującą nad miastem cytadelę.

„Po wojnie peloponeskiej i klęsce Aten Spartanie uważali, że Tebańczycy są ich nieprzyjaciółmi, i to jedynymi, którzy mogliby się ważyć na wystąpienie przeciwko nim – tłumaczył ponad dwa tysiące lat temu historyk Korneliusz Nepos. – Licząc się z tym, powierzyli w mieście urzędy swoim stronnikom, a przywódców stronnictwa przeciwnego albo wymordowali, albo skazali na wygnanie”.

Na przełomie 379 i 378 r. p.n.e. grupa wygnańców w tajemnicy wróciła do miasta i doprowadziła z innymi Tebańczykami do buntu. Spartańska załoga została wyparta, a obywateli zhańbionych współpracą z okupantami wybito. Z pomocą powstańcom przyszły też inne miasta Beocji – krainy geograficznej, której największym miastem były Teby – zwykle pozostające w sojuszu z Tebańczykami. Wsparcie zapewnili też Ateńczycy, zawsze chcący wzmocnić własną pozycję i osłabiać zbyt silnych rywali.

Bitwa pod Leuktrami. Fot. Icas94 / De Agostini Picture Library via Getty Images

Kto utworzył Święty Zastęp z Teb?

W mieście znów zapanowała demokracja. Ale zemsta Sparty mogła być straszna. Tebańczycy musieli szybko się zorganizować i szykować do walki na śmierć i życie. W tym momencie jeden z ich dowódców – Gorgidas – uznał, że nikt nie będzie się bił ofiarniej niż ten, kto walczy o życie swoje i osoby, którą kocha.

Dlatego wpadł na pomysł powołania Świętego Zastępu (ew. Świętego Hufca, gr. hieros lochos) – jednostki hoplitów złożonej z wojowników-kochanków. A dokładnie ze stu pięćdziesięciu par dobrze urodzonych Tebańczyków, oddanych sobie na śmierć i życie. Ten elitarny charakter, poświęcenie oraz protektorat Erosa, bóstwa patronującego szlachetnej miłości, miało czynić jednostkę „świętą”.

Skąd pomysł na Święty Zastęp?

W zastępie było ich trzystu nie z racji jakiegoś sentymentu do wyczynów Spartan Leonidasa, lecz po prostu dlatego, że tyle zwykle liczyły doborowe jednostki państw-miast. Niewykluczone zresztą, że Święty Zastęp Gorgidasa stanowił kontynuację jakiejś wcześniejszej tebańskiej jednostki o bardziej tradycyjnym charakterze. Dlaczego tebański dowódca zdecydował się na taki eksperyment?

Wielu greckich filozofów chwaliło wówczas związki między starszymi i młodszymi mężczyznami (czyli pederastię). Mentor wprowadzał w nich ucznia w arkana spraw publicznych, a zarazem nawiązywała się między obydwoma relacja uczuciowa, nie zawsze zresztą platoniczna. Starszego kochanka nazywano miłośnikiem (erastes), młodszego – ulubieńcem (eromenos). Pederastia była rozpowszechniona w Atenach, gdzie de facto stała się podstawą obywatelskiego wychowania. Także Teby słynęły ze związków między mężczyznami. I to nawet takimi, których dzieliła mniejsza różnica wieku.

Jak kochali Grecy? Homoseksualizm w starożytnej Grecji

Materiały źródłowe jednoznacznie dowodzą, że homoerotyzm i homoseksualizm w starożytnej Grecji były obecne we wszystkich zakątkach greckiego obszaru kulturowego. Choć nie zawsze w taki sa...
Orestes i Pylades
Jak się kochali Grecy? Homoseksualizm w starożytnej Grecji. Fot. Museo Nacional del Prado

Wymyślając Święty Zastęp, Gorgidas nasłuchał się nie tylko filozofów, ale też tebańskich towarzyszy broni. Niejaki Pammenes stwierdził bowiem, że Nestor Homera musiał nie znać się na taktyce, skoro podczas wyprawy wojennej podzielił oddziały Greków wedle przynależności plemiennej i rodowej, zamiast ustawić ich tak, by eromenos walczył ramię w ramię z erastesem. Nie była to myśl nowa. Na przykład Ksenofont zapisał historię o dzielnym Epistenesie z Olintu, który walczył na czele oddziału urodziwych mężczyzn i gotowy był zginąć dla młodego chłopca. Także między spartańskimi wojownikami mogły kwitnąć homoseksualne związki. Nie były jednak zinstytucjonalizowane i publicznie prezentowane, jak w przypadku pederastii w Atenach.

Owszem, znamy historię spartańskiego dowódcy Anaksibiosa z roku 388 p.n.e., przy którego boku dzielnie walczył do końca jego przyboczny – kochanek. To jednak wyjątki. W Tebach postanowiono męską miłość zinstytucjonalizować i zmilitaryzować. Po ukończeniu osiemnastego roku życia ulubieniec otrzymywał od swego miłośnika zbroję. Do Świętego Zastępu przyjmowano już nie chłopców, lecz młodzieńców w wieku dwudziestu lat. Najstarsi wojownicy kończyli służbę około trzydziestki.

Sposób walki Świętego Zastępu

Grecy walczyli wtedy w falandze: zwartym szyku hoplitów, kroczących w kilku lub kilkunastu szeregach. Każdy wojownik osłaniał lewą połową swej tarczy towarzysza broni, a w prawej ręce trzymał włócznię. Falanga toczyła się jak walec, w którym pierwsze rzędy kłuły przeciwnika włóczniami, a kolejne ciągłym parciem do przodu napędzały tę zabójczą machinę. Gdy któryś z żołnierzy padał, w jego miejsce wchodził kolejny, z następnego szeregu.

Walki między greckimi państwami-miastami sprowadzały się często do wyczerpujących starć właśnie falang hoplitów. Oddziały jazdy, łuczników, procarzy i oszczepników pełniły wówczas tylko funkcję poślednią, pomocniczą. O mistrzostwie greckich hoplitów, szlifujących swoją taktykę i umiejętności od VII stulecia p.n.e., mogli wielokrotnie się przekonać wrogowie z zewnątrz – na przykład Persowie.

Początkowo tebańscy żołnierze nie uczestniczyli w bitwach skoncentrowani w jednym miejscu (np. na jednym ze skrzydeł), lecz rozrzuceni w pierwszych szeregach całej armii, gdzie mieli dawać przykład dzielności. Dopiero kiedy dowódcą Świętego Zastępu został po Gorgidasie Pelopidas – bohater buntu przeciw Spartanom i wpływowy polityk – wprowadził zasadniczą zmianę. Odtąd Święty Zastęp z Teb miał walczyć w jednej formacji i koncentrować swój atak na wybranym odcinku falangi przeciwnika.

Dosyć nieoczekiwane zwycięstwo zdesperowanych trzystu wojowników Pelopidasa nad kilkakrotnie liczebniejszą armią spartańską pod Tegyrą (375 r. p.n.e.) pokazało, że nowy dowódca miał rację. Spartanie wydawali się kompletnie zaskoczeni bohaterską postawą Tebańczyków. Na dodatek atak Świętego Zastępu nastąpił w miejscu, w którym walczyli dowódcy spartańscy.

Po ich śmierci półtoratysięczna armia poszła w rozsypkę. Sparta przegrała. Zwycięstwo pod Tegyrą miało niewielkie znaczenie strategiczne, lecz olbrzymie propagandowe. Tebańczycy przestali się bać „niezwyciężonych” Spartan, a Święty Zastęp udowodnił swoją siłę. Wciąż można było jednak się obawiać, czy to wystarczy, gdy Spartanie ruszą na beockie miasto z całą swoją mocą.

Pomnik Lwa Cheronejskiego powstał, by upamiętnić poległych Teban. Fot. DeAgostini/Getty Images

Bitwa pod Leuktrami

Wówczas do głosu doszedł przyjaciel Pelopidasa – Epaminondas. Obaj – wedle powszechnej opinii – stanowili kiedyś pederastyczną parę. Gdy byli zwykłymi hoplitami, jeden uratował drugiemu życie w bitwie. Takie rzeczy na polu walki zdarzały się nierzadko, świadczyły o dzielności i odwadze, niekoniecznie o uczuciowej więzi.

Ciekawe jednak, że Epaminondas nie miał czasu się ożenić. Okazał się natomiast świetnym politykiem, mówcą i strategiem. Dowiódł tego cztery lata po bitwie pod Tegyrą, latem 371 r. p.n.e. Tebańczycy musieli zmierzyć się ze Spartanami w walnej bitwie. Pod Leuktrami po stronie Teb stanęło 9 tysięcy wojowników, Sparta miała ich około 12 tysięcy. Świadom tej dysproporcji Epaminondas zadbał o morale swoich żołnierzy.

Postawił na propagandę: oddał hołd niejakiemu Skedasosowi i jego dwóm zgwałconym córkom – Hippe i Molpii – pochowanym niegdyś pod Leuktrami. Były ofiarami Spartan, którzy pod nieobecność ojca wykorzystali dziewczęta. Te, nie mogąc znieść hańby, popełniły samobójstwo. Podobnie postąpił Skedasos, gdy na jego skargę spartańscy królowie zareagowali śmiechem. Duchy samobójczyń miały wesprzeć Tebańczyków w bitwie.

Spartanie pamiętali zapewne porażkę pod Tegyrą, mieli więc elitarny oddział na oku. Epaminondas przygotował jednak wrogom kolejną niespodziankę. Naprzeciw Spartan, kroczących w tradycyjnym szyku falangi z najlepszymi oddziałami umieszczonymi na prawym skrzydle, ustawił tebańską armię w szyku ukośnym, z bardzo mocnym wysuniętym lewym skrzydłem. Liczyło ono aż pięćdziesiąt szeregów wojowników, w tym Święty Zastęp z Teb pod bezpośrednim dowództwem Pelopidasa. Właśnie to tebańskie skrzydło przypuściło główne natarcie, podczas gdy słabsza reszta armii pozostawała nieco w tyle – nie na tyle jednak, by Spartanie mogli ją zignorować i spróbować uderzyć z boku na wysunięte szeregi Tebańczyków.

W rezultacie mocarne skrzydło ze Świętym Zastępem rozbiło główne siły spartańskie, a reszta przeciwników wpadła w panikę. Tebańczycy znów triumfowali. Cała ich armia straciła tylko trzystu ludzi, podczas gdy Spartanie – między tysiącem a czterema tysiącami wojowników. Poległ też spartański król Kleombrotos. Po takich stratach Sparta znalazła się na krawędzi fizycznego zniszczenia. Wszystkie rodziny okryły się żałobą. Istnienie spartańskiego państwa, opartego na niewolniczym wyzysku tysięcy podbitych helotów, zawisło na włosku.

W końcowej fazie bitwy pod Leuktrami na polu walki pojawił się też sam Epaminondas w towarzystwie swego ówczesnego eromenosa Asopichosa. Po wygranej młody kochanek dowódcy „polecił wymalować na swej tarczy trofea zdobyte pod Leuktrami” – jak pisał historyk Teopomp – i ofiarował ją świątyni Apollina w Delfach.

Bitwa pod Leuktrami oznaczała koniec mocarstwowych zapędów Sparty. Zapoczątkowała też krótki okres hegemonii Teb nad całą Grecją. Krótki, bo zachwiała nią rychła śmierć wybitnych wodzów. Najpierw Pelopidas zginął w zwycięskiej bitwie z Tesalczykami pod Kynoskefalaj (364). Dwa lata później – Epaminondas, wygrywając pod Mantineją z koalicją Achajów, Spartan oraz Ateńczyków. Ugodzony włócznią, doczekał wieści o triumfie i skonał ze słowami: „Dosyć żyłem, umieram bowiem niezwyciężony”. Obok dowódcy poległ wtedy także jego kolejny eromenos Kafisodoros. Tak jak nakazywała filozofia Świętego Zastępu. Były to więc pyrrusowe zwycięstwa. Zamiast umocnić Tebańczyków, w rzeczywistości ich osłabiły.

Koniec Świętego Zastępu Tebańskiego

Kres tej formacji przyniosła bitwa pod Cheroneją w 338 r. p.n.e. Wojska Macedonii zmiażdżyły wówczas połączone siły miast greckich sprzeciwiających się jej dominacji. Zastęp spisywał się dzielnie, jednak sojusznicy Tebańczyków nie byli aż tak zdyscyplinowani i doprowadzili do rozerwania szyku. W tę lukę wpadła konnica dowodzona przez młodego macedońskiego królewicza Aleksandra. Sojusznicy (w tym Ateńczycy ze sławnym mówcą Demostenesem na czele) pierzchli, Święty Zastęp Tebański został otoczony i wybity.

Jak pisał starożytny historyk Plutarch, w walce poległ dowódca jednostki Theagenes. Wszyscy jego podkomendni nosili rany zadane od przodu za pomocą macedońskich sariss, długich włóczni. Czyli żaden z nich nie próbował salwować się ucieczką, żaden nie został dobity podczas pościgu, ciosem w plecy. O ironio, Święty Zastęp pokonali Macedończycy pod wodzą króla Filipa II. Przebywał on niegdyś w Tebach jako zakładnik – nawiązując ponoć bardzo bliskie relacje z jednym z tebańskich dowódców, Pammenesem.

Reklama

Na cześć wojowników ze Świętego Zastępu wzniesiono w miejscu ich pochówku kamienny posąg lwa. Zrobili to albo sam zwycięski Filip II Macedoński, albo wstrząśnięci Tebańczycy. Kiedy ponad sto lat temu dokonano ekshumacji tej mogiły, odkryto w ziemi broń, ceramikę i monety z IV w. p.n.e., a także szczątki 254 mężczyzn. A zatem mniej niż trzystu. Lecz nawet jeśli któryś z wojowników przeżył bitwę, był to koniec historii Świętego Zastępu.

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama